„Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich” – Małgorzata Gutowska-Adamczyk


roza1

„Róża z Wolskich” to następna wielowątkowa powieść tej autorki. Kolejny raz wstąpimy również do Gutowa. Jednak głównie czas spędzać będziemy w stolicy świata, mieście świateł – Paryżu.

Pani Wolska z córeczką osiedlają się w Paryżu. Dziewczynka – po nagłym aresztowaniu i zsyłce ojca – zaniemówiła, więc jej matka postanawia w tym właśnie mieście poszukać ratunku dla córki. Zamieszkują u krewnego, który z chęcią nieba by im uchylił, ale niestety, bezskutecznie. Pani Wolska opętana jest ideą cierpienia i smutku, a Róża – mimo że atrakcje, które funduje im wuj sprawiają jej radość – ciągle nie wypowiada ani słowa. A los wystawia je dalej na wielkie próby – kolejne zmartwienia rodzinne, majątkowe, zagrożenie zdrowia i życia.

Mijają lata, Róża dorasta, dojrzewa, zaczyna rozumieć, że kocha malować obrazy, jednakże jak może to pogodzić z ubogim życiem i potrzebą stałej pracy, by utrzymać siebie i pomóc rodzinie? A jeszcze na horyzoncie pojawia się miłość, taka skomplikowana, gwałtowna, zakazana. Tyle wyborów staje przed tą młodą kobietą! Wybór życiowej ścieżki jest w jej przypadku tak bardzo skomplikowany i pełen różnorakich konsekwencji, czyta się o jej życiu z wypiekami na twarzy!

Jest jeszcze drugi wątek – połączony z tym z przeszłości. Pojawiają się tutaj znane nam z trylogii postaci. Iga Toroszyn martwi się o portret hrabiego, który prawdopodobnie namalowała Rose de Vallenord, na której obrazy polują jacyś tajemniczy złodzieje. Postanawia więc skonsultować się w sprawie obrazu z historykiem sztuki – Niną Hirsch, której rodzina również pochodzi z Gutowa. I to właśnie Nina jest bohaterką drugiego wątku. Jej relacje z matką, miłość do Miłosza, badania dotyczące obrazu, ale także poznawanie losów własnej rodziny.

I Róża, i Nina są córkami toskycznych matek. I to jest kolejny, bardzo ciekawy wątek. Obserwowanie, jak podobnie i jak różnie radzą sobie z życiem i najbliższymi było dla mnie niezmiernie interesujące. Szarpanie się z matką, niemiejętność odcięcia pępowiny lub uzdrowienia relacji, to całkiem częsty temat historii, które znamy z naszego codziennego życia.

Autorka kolejny raz zafundowała mi literacką ucztę! Nie mogłam się oderwać od czytania, przebiła nawet moją ukochaną Joanne Harris. Świetna historia, opisana z iskrą, przekonująco i bardzo realistycznie. Widać, że razem z Martą Orzeszyną przygotowywały się bardzo rzetelnie do stworzenia jak najwierniej odwzorowanego tła historycznego. I świetnie im to wyszło! Te opisy miasta, ulic, budynków, sukni elegantek, wystaw etc. to istny majstersztyk 🙂

Ale nie będzie tak zupełnie bezkrytycznie. Dwie rzeczy mniej mi się podobały. Pierwsza to zachowanie Miłosza w sytuacji, gdy spotkał się z matką Niny. Pierwszy raz widziana kobieta oznajmia mu ważną nowinę, a on natychmiast wstaje od stołu i wyjeżdża? Nie próbuje poznać szczegółów czy porozmawiać z Niną, tylko natychmiast ucieka, jak jakiś dziesięciolatek, a nie dorosły facet. Druga sprawa, to swoista toporność, sztuczność kilku dialogów, może to cecha osobnicza, mój własny odbiór, muszę poczytać inne recenzje.

Te dwa drobiazgi kompletnie nie zmieniają faktu, że od lektury tej książki nie mogłam się praktycznie oderwać i że już doczekać się nie mogę kolejnego tomu. Uprasza się wydawnictwo o szybsze prace! 😉

PS. Jeszcze raz bardzo, ale to bardzo dziękuję blogerce, która zrobiła mi prezent-niespodziankę i przysłała tę książkę! Jesteś wielka! :*

© 

róża z wolskichWydawnictwo: Nasza Księgarnia, 2012

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Liczba stron: 480

Moja ocena: 4/6

Ocena wciągnięcia: 6/6


12 myśli w temacie “„Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich” – Małgorzata Gutowska-Adamczyk

  1. Cieszy mnie Twoja pozytywna opinia. Jestem niemal w 100% pewna, że książka przypadnie mi do gustu. Ten klimat, to musi być coś.

    Książkę kupiłam za 5 zł w twardej oprawie, z jednej strony żal było nie wziąć, ale z drugiej świat schodzi na psy, toż to kawał czyjejś ciężkiej pracy. Gdzie tu logika? Przecież nawet koszta produkcji się nie zwróciły.

  2. Też już jestem po lekturze i zrecenzowaniu tej powieści. Podzielam w pełni Twoje zdanie, Pani Małgorzata jest wielka! A ta sytuacja z Miłoszem podczas recenzowania całkowicie mi umknęła, a faktycznie, było to dosyć dziecinne zachowanie… Cóż, pewnie coś się szykuje w kolejnym tomie 🙂

    1. Jusssi – ło matko, gdzie dają takie wydania w takiej cenie?? Też nie wiem, jak może się opłacać sprzedaż takiego wydania za 5 zł, nie kumam :/ A książka urocza, myślę, że faktycznie ci się spodoba 🙂

      Mani – ja również lubię książki tej autorki, dobrze pisze. Ta sytuacja z Miłoszem wydała mi się tak nierealna, że aż się zatrzymałam na chwilę z czytaniem, by ją przeczytać jeszcze raz. Wybiła mnie z rytmu.

  3. Książki tej autorki są po prostu genialne same w sobie – od pierwszej do ostatniej takie pełne ciepła. Rzadko kiedy coś tak przyjemnie się czyta, że aż serce rośnie. Choć pamiętam, że te wcześniejsze to takie dość infantylne komedyjki – mimo to (a może właśnie dlatego) uwielbiałam się nimi zaczytywać.

  4. Przeczytałam jakiś czas temu całą trylogię i nie mogę się doczekać, kiedy w ręce wpadnie mi powyższa książka. Nie wszystkie wątki zostały zamknięte w „Cukierni…”, więc tutaj odnajdę ich kontynuacje. I nie zrażają mnie te małe minusiki. Zawsze ktoś coś znajdzie, co nie do końca mu pasuje 😉

    1. Vicky – tylko jedną pamiętam w stylu komediowym – „Mariola, moje krople!”. Inne, jakie znam to tylko te dla młodzieży (bardzo dobre zresztą), no i „Cukiernia….”. Tylko „Rozmowy z czytelniczkami…” podobały mi się średnio, nie trafiła do mnie ta książka. Za to trylogia i ten cykl są bardzo dobre i bardzo je lubię!

      Antyśka – 🙂 jeżeli bardzo Ci się podobała poprzednia trylogia, to jestem właściwie pewna, że ta książka przypadnie Ci do gustu. I fajnie, będziesz miała miłe chwile w trakcie czytania!

        1. Poczekaj na wydanie 2 tomu, gdyż byłam bardzo rozczarowana kiedy na ostatniej stronie zobaczyłam,że to tom 1 zaledwie.Na okładce ani słowa o tym i to jedyna negatywna sprawa w całej tej historii.Trzeba czytać oba tomy natychmiast, bo inaczej szlag może trafić!

          1. E, aż tak źle nie jest! Chociaż może to zależy od „czytelniczego temperamentu”. Ja przeczytałam tom 1 dawno temu, tom 2 dopiero wyjdzie, a ja sobie spokojnie czekam. I żyję 😀

          2. Fakt, podzielenie historii na tomy działa na niekorzyść czytelnika, ale na korzyść wydawcy i autora… 😉 A mowa o dwóch częściach była już od początku, nim książka została wydana. Nie zmienia to faktu, że rzeczywiście lepiej poczekać na całość. 🙂

Dodaj odpowiedź do Agnieszka Tatera Anuluj pisanie odpowiedzi