Top 10 na maksa, czyli książki na lato


Zaprosiła mnie do zabawy Matka Chrzestna i swego czasu przewodniczka po świecie blogowania, czyli Kalio🙂 Komu, jak komu, ale Kalio się nie odmawia, przynajmniej w moim przypadku 🙂 Więc i łańcuszkowi uległam, chociaż przychodzi mi to z trudnością, bo sklerozę mam gigantyczną i o wielu świetnych książkach od tak nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Miałam mały kłopot, bo u Kalio to były czytadła na lato, a u organizatorki (czyli Klaudii) to była dziesiątka książek, która nas wzrusza, zachwyca, bawi… No, ale da się to jakoś połączyć, mam nadzieję 🙂

Niechże pomyślę…

  1. Nie będę oryginalna, ani troszkę – książki Joanny Chmielewskiej. Szczególnie te starsze dla dorosłych + seria o Janeczce i Pawełku + seria o Teresie i Okrętce. Ja najbardziej kocham „Wszystko czerwone”, „Całe zdanie nieboszczyka”, „Krokodyl z kraju Karoliny” oraz (tutaj wpływ ma mój odchył końsko-wyścigowy) „Florencję, córkę Diabła”. Ach, co to za książki! 🙂 Ryki śmiechu w moim wykonaniu potrafiły ściągać rodzinkę z parteru na moje pięterko 😉 Tutaj znajdziecie smakowity kawałek „Krokodyla…”, przyjemnego czytania!
  2. Wzruszała mnie przez długie lata nieodmiennie książka z dzieciństwa – „Burka i Bryś” Eugeniusza Sieczkowskiego. Piękna, wzruszająca opowieść o przyjaźni, wierności, cudownych relacjach ludzko-psich. Od lat obiecuję sobie powtórkę z lektury i zawsze coś innego mi wchodzi w czytelnicze plany, ale liczę na to, że w końcu po nią sięgnę. Pewnie byłby to dwudziesty raz 😉
  3. Bardziej czytadłowato – książki Moniki Szwai, szczególnie „Stateczna i postrzelona”, „Romans na receptę” i generalnie wszystkie dotyczące wędrownej artystki. Przyjemne, zabawne, pełne ciepła i pomagania sobie wzajemnie, idealne na gorszy nastrój
  4. Wzruszałam się (i to bardzo) przy obydwóch książkach Khaleda Hosseiniego, czyli przy „Chłopcu z latawcem” oraz „Tysiącu wspaniałych słońc”. Przepięknie napisane książki o przyjaźni i tym, jak ona wpływa na nasze życie, o walce o bycie sobą, o wojnie, poszukiwaniu i odnalezieniu.
  5. A, żeby nie było tylko nowocześnie, to niech będą czytadła letnie mej młodości, czyli (proszę nie bić za to połączenie!) – „Między ustami a brzegiem pucharu” Rodziewiczówny, w której to książce zaczytywałam się jako podlotek z wypiekami na twarzy :p oraz „Lalka” Prusa, którą między chyba 11 a 20 rokiem życia przeczytałam hm… z 5 razy? Tak od siebie różne, ale obydwa trafiały do serca młodej panienki 😉
  6. Książka objętościowo idealna na lato, czyli „Mgły Avalonu” Bradley oraz równie idealne książki Waltera Moersa. To mój wkład fantastyczny w top10. Książki Bradley i Moersa łączy tylko to, że należą do fantastyki, poza tym różnią się praktycznie wszystkim. Ale każdą z nich warto przeczytać.
  7. „Siostra mojego serca” Divakaruni mnie urzekła aż po czubek serca J Nie umiem nawet o niej napisać w żaden sensowny sposób, tylko polecę Wam, że warto, warto ją przeczytać!
  8. „Okruchy dnia” Ishiguro – książka intrygująca, dopracowana pod każdym względem. Ukazuje jak trudne są wybory każdego człowieka, jak niesamowita może być lojalność, jak można traktować obowiązki związane z pracą, a jak życie osobiste. Świetna lektura.
  9. Idealny na letnie wieczory jest cylkl „Królowie przeklęci” Maurice’a Druona. Majstersztyk powieści historycznej!
  10. A na koniec wracając do fantastyki – chciałabym Wam serdecznie polecić książki Neila Gaimana oraz Williama Nicholsona. Pierwszy to jeden z mistrzów gatunku, szczególnie polecę Wam „Nigdziebądź” oraz „Amerykańskich bogów”. A drugi napisał niesamowity cykl dla młodzieży – „Ognisty wiatr”, który jest tak mało znany w Polsce, a o ileż bardziej powinien być doceniony.

Ech, nie lubię takich „topek”, bo straszliwie ciężko jest mi się ograniczyć do określonej liczby (co już zapewne zauważyliście 😉 ) i cały czas mam wrażenie niedosytu – mogłam napisać jeszcze o tym, o tym, o tym… No, ale trudno – słowo się rzekło, kobyłka u płota, a topka napisana 😉

Kompletnie ostatnimi czasy nie nadążam za tym, co się po blogach przewija i nie wiem, kto już bral w tym udział, więc tylko zachęcę delikatnie kilka osób (z nadzieją, że jeszcze nie brały udziału): Anek7, Sabinka, Prowincjonalna Nauczycielka, Kasiek, Futbolowa, Limonka. Ale niech każdy z Was czuje się zaproszony, bo fajnie jest zobaczyć, co komu do głowy przyjdzie 🙂

13 myśli w temacie “Top 10 na maksa, czyli książki na lato

    1. limonka – jako, że goszczę teraz dwójkę gości na kilka dni, to zaglądam z doskoku, sprawdzę dokładnie co się pojawiło, jak będę sama w domu :>

      Agataadelajda – 🙂 nie dziwię się, że się spłakałaś przy Tysiącu…!

  1. Czyją też Kalio nie jest matką chrzestną :)))
    A określenie „na maksa” u nas w domu wywołuje uśmiechy, powiedziałabym, że jest zakazane, ale sami też stosujemy hihi. Jednak najbardziej nie lubię „wkurzony na maksa”, no bo jak tak można!? 🙂

    1. Monilibri – tia, Kalio ma całe stada chrześniaków 😉 Ja tam lubię takie pierdółki słowne, chociaż nie wszystkie. Ale teraz nic konkretnego mi nie przyjdzie do głowy, by pokazać przykład, zbytnio jestem zmęczona 😉

      Sabinka – bo nie jest, oj nie jest!

      1. nawet nie o pierdółki słowne chodziło, a o Maksymiliana hehe – no taki np. wkurzony na maksa, to niby z jakiej racji, jak dziecko nic nie zrobiło:)

  2. jejku, jejku, jak mi mi miło:)
    Przyznam, że myślałam, że nie masz czasu na tę zabawę, sama patrzę nieprzychylnym okiem na wszelkie łańcuszki, ale tym razem zaprosiła mnie kasia.eire, a ponoć też zaczęła po czytaniu mojego bloga, więc jakże miałam jej odmówić, zwłaszcza po targach w Warszawie? Tak to jest, są pewne osoby, którym się nie odmawia.
    W każdym razie dzięki za wskazanie Ishiguro i Siostry mojego serca. Nie zwróciłabym na to uwagi.

    1. Kalio – czasu miałam mało, bo się przygotowywałam do przyjazdu gości, ale w końcu troszkę się znalazło. Hehehehe, ten światek relacji między blogerami jest niezły 😀 Ale faktycznie, są takie osoby, którym zwyczajnie nawet nie chciałoby się odmówić 😀 Cieszę się, że zwróciłam Twą uwagę na te ksiązki, może Ci się spodobają 🙂

      Anek7 – myśl, myśl 🙂 Ja zajrzę, jak moi mężowie pojadą :>

  3. Siostra mojego serca, jak i Liana pragnień, bo nie można tu zapomnieć o niej, stanowią przecież dwutomową całość, wraz z Okruchami dnia są moimi najukochańszymi powieściami ever (jednymi z). Masz rację, że ciężko się ustawia takie listy, bo zapominamy o pewnych tytułach. Ja skoncentrowałam się na mniej znanych. Nie wiem skąd się wzięło, że to lista czytedeł na lato, ja też traktowałam to jako czytadła po prostu, aż zaraz polecę sprawdzić, czy to ja takiego babola nie poczyniłam u siebie ogłaszając, że to letnie lektury.
    Wiele z tych powieści wyżej znam, kilka muszę sobie zapisać. Pozdrawiam

    1. Kasia.eire – a tak, zdecydowanie, ja zapomniałam, bo Liany pragnień sama nie czytałam jeszcze, mimo, że na półce czeka od wieków. No właśnie, ja trochę uległam tym typom popularnym, ale starałam się też troszkę wybrać te ciut mniej znane, bo to frajda. Ale mimo trudności w wybieraniu, to było nawet całkiem przyjemne zadanie 😉

Usuwane są wszelkie komentarze wulgarne, a także reklamy. Zdobądź się na odwagę podpisania swej wypowiedzi.