Konkurs – „Anioł w kapeluszu” do wygrania!


Daaaaawno nie było u mnie konkursu, pora to nadrobić! Akurat zgłosiło się do mnie wydawnictwo SOL z propozycją zorganizowania konkursu, a że lubiłam kiedyś książki Moniki Szwai, to zgodziłam się z przyjemnością. Dlaczego piszę, że lubiłam? Bo praktycznie wszystkie przeczytałam dobrych kilka lat temu i nie wiem, czy kolejne dalej będą robiły na mnie podobne wrażenie. Ale niedługo sprawdzę, bo najnowsza książka tej autorki już czeka na swoją kolej.

A to właśnie ją można wygrać!

anioł w kapeluszu

Czy anioły noszą kapelusze? Owszem, zdarza się. To te same anioły, które nie cierpią sztywnych mundurków. Są z natury bardzo pracowite, często zdarza im się ratować ludzi, których własny anioł stróż wybrał się właśnie na długie wakacje, a oni, pozostawieni sami sobie, popadają w depresje, zdarza im się próbować samobójstwa, uciekać z domu, tracić wolę życia. Spotkamy w tej książce grono własnie takich osób, którym „rzeczywistość zwaliła się na głowę”. Starszawa pani profesor, niezbyt młody biznesmen, studentka, dziecko… Niektórych bohaterów znamy z poprzednich powieści Moniki Szwai.

Czy ktoś z nich chadza w kapeluszu? Dowiemy się, czytając tę opowieść.

By brać udział w konkursie należy odpowiedzieć na pytanie: dlaczego ta książka ma trafić właśnie do Ciebie?

Odpowiadajcie w komentarzach pod notką. Na odpowiedzi macie czas do 13 listopada do północy. W trakcie trwania konkursu obowiązuje ten REGULAMIN.

Serdecznie zapraszam do udziału w konkursie, bo to zapewne przyjemna lektura na jesienno-zimowe wieczory!

15 myśli w temacie “Konkurs – „Anioł w kapeluszu” do wygrania!

  1. Bo czytam sobie właśnie „Dożywocie” i już wiem, że za aniołami mocno będę tęsknić, więc może kolejny, w kapeluszu, złagodzi ból rozstania? ;))

    1. izusr..nie uwierzysz! Ale czytając pytanie konkursowe, pierwsze co pomyślałam, że już jeden aniołek w bamboszkach, z uczuleniem na pierze, rozkochał mnie w sobie do szaleństwa, to dlaczego by nie spróbować, czy uda się to samo aniołowi w kapeluszu..:))) Otwieram komentarze, żeby o tym napisać i od razu rzucił mi się w oczy Twój komentarz..tylko się cieszyć, że Pani Marta Kisiel i jej książka mają takie powodzenie:)

  2. Uwielbiam Szwaję!!! Czytam jej książki już od wielu lat. Mam wrażenie, że z każdą następną jej warsztat pisarski coraz bardziej się rozwija. Kiedy tylko zobaczyłam, że „Anioł w kapeluszu” wyszedł, od razu stwierdziłam, że muszę to przeczytać, inaczej moje życie będzie smutniejsze 😉
    Fajnie by było, gdyby książka trafiła do mnie, mogłabym wypisywać peany na cześć autorki 🙂

  3. To ja się zgłoszę do konkursu, a co! Książka ma trafić do mnie bo uwielbiam pióro Pani Moniki Szwaja i jestem jej wierną czytelniczką. Nie zawiodłam się na żadnej jej powieści i marzę, żeby mieć jej najnowszą książkę u siebie. Zero oryginalności w mojej wypowiedzi, ale trudno, przynajmniej spróbowałam 😉 Pozdrawiam!

  4. Dlaczego? To chyba jasne. Ich świat zawsze mnie fascynował. Nie o to szło, że skrzydła pierzaste, czy aureole, nieboskłony i oglądanie na co dzień dobrotliwego oblicza ojczulka Pana Boga. Chyba nie myślicie, że wierzyłam w takie bzdury?
    Kiedyś obejrzałam film, to było chyba „Niebo nad Berlinem”, siedziałam w jakimś hotelu, a raczej leżałam już w łóżku, bo po pracy w obcym mieście można tylko do hotelu i z pilotem do łóżka, i zapomnieć wszystko, jak śpiewało Stare Dobre Małżeństwo.
    Z filmu wynikało, że tylko dzieci widzą anioły.
    Wynikało też, że anioły wyglądają całkiem zwyczajnie. Ale film filmem, a życie swoją drogą, wiadomo, kto by pamiętał o jakimś filmie obejrzanym w jakimś hotelu.
    Dziś mogę stwierdzić, że choć nie wiadomo kiedy, ani skąd, pojawiają się w naszym życiu anioły, to zawsze wiadomo – dlaczego.
    Anioł, którego spotkałam, wyglądał całkiem normalnie: był w spodniach, koszuli, swetrze, butach. Nosił czapkę, bo akurat była zima. (Anioły często zapominają dbać o skrzydła, ale o uszy nigdy – mają bardzo delikatne i skłonne do przeziębień. Zresztą, żadnych skrzydeł nie było widać).
    – Chyba sam Pan Bóg Cię zesłał – zażartowałam, ale do głowy mi nie wpadło, że to anioł. Pewnie przez ten brak skrzydeł.
    On jednak ucieszył się, że tak szybko go rozpoznałam.
    Pojawiał się w różnych momentach, niby dla mojej przyjemności, a tak naprawdę miał w tym swój cel, bo nie po to w końcu się zsyła anioły na ziemię, żeby się błąkały bez sensu, prawda?
    Prawda.
    Prostował moje zakręty, kiedy nie dawałam rady, ale wytykał, że mam dziurę w skarpecie, albo brudną szyję.
    Bo zacerować skarpetkę, albo umyć szyję mogłam sama, bez anielskiej interwencji.
    Nieznacznie, niezauważalnie zaczęłam wyglądać jakoś tak porządniej i czyściej nawet. Z początku nie zauważałam tych zmian, zresztą ani czasu nie miałam, ani nie przepadałam za zerkaniem w lustro. Na swój temat zdanie miałam wyrobione, określone i nie zamierzałam go zmieniać.
    Zmiany we mnie stawały się widoczne coraz bardziej, zauważali je znajomi, a nawet nieznajomi, tylko ja tkwiłam w nieświadomości.
    Za to anioł stawał mi się coraz bliższy i coraz bardziej potrzebny do życia. Radziłam się go bez ustanku i to w nawet głupiutkich sprawach: co zrobić, kiedy przypali się sos w garnku, albo, czy pozwolić dzieciom iść na koncert, albo czy ranę na kolanie najmłodszego zalepić plastrem, czy raczej odlepić.
    Anioł na wszystko znajdował radę, ale, kiedy pewnego dnia spojrzałam na niego uważniej, zobaczyłam, że oczy nie świecą mu jak kiedyś, ramiona opadły, a cała twarz posmutniała.
    Widać było, że coś go gnębi.
    – Powiedz, powiedz, co cię gryzie – nagabywałam go na zwierzenia, ale wykręcał się, albo milczał, albo udawał, że nie słyszy.
    Raz naprawdę przyszpiliłam go do muru.
    – Mów! – zażądałam.
    – Mam kłopoty – powiedział z ociąganiem.
    W życiu bym nie pomyślała, że anioły mogą mieć kłopoty i to takiej zwykłej natury – egzystencjalnej: problemy w pracy, donosy do Szefa, zwykłe świństewka, rzucanie kłód pod nogi, zmęczenie i depresje – wszystko to, co nam ludziom nie jest obce – mój znajomy anioł doświadczał tak samo.
    – Nie – powiedziałam. – Tak nie może być! Trzeba Cię z tego wyciągnąć.
    Od tej pory, chociaż anioł nie komunikował swoich potrzeb, nie radził się mnie (co ja tam mogłam wiedzieć o anielskich sprawach), to jednak starałam się przy nim być i czuwać i wysyłać mu mnóstwo dobrych myśli i tworzyć różne rzeczy w dobrych, jemu poświęconych intencjach.
    Pewnego razu, kiedy się spotkaliśmy, powiedział:
    – Jesteś moim aniołem.
    – Chyba żartujesz – zaśmiałam się. Bo rzeczywiście, ja?
    – Popatrz mi w oczy – powiedział.
    Zatopiłam wzrok w jego oczach i dostrzegłam w nich to, co się zwykle dostrzega w czyichś oczach, a mianowicie – samą siebie. Moją twarz i oczy, w których odbijały się jego oczy.
    I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie coś.
    Spostrzegłam, że sponad ramion coś mi wystaje. Białe jakieś i pierzaste.
    Zamknęłam oczy, myśląc, że o, mamo, mam omamy, szybko je otworzyłam i spojrzałam jeszcze raz.
    Ależ tak.
    Z tyłu, na plecach, wyrosły mi skrzydła.

  5. Chciałabym tę książkę ponieważ nigdy nie czytałam autorstwa Moniki Szwaji. Z opisu wydaje się interesująca ale lepiej zajrzeć do środka. Mieszkam w małej miejscowości i w bibliotece nie ma ani jednej książki tej autorki (nie mówiąc też o księgarniach, których są tylko dwie). Jeśli książka jest taka dobra, jak pisze autorka bloga to by ją przeczytać musiałabym zamawiać przez internet lub wygrać w tym konkursie. Pierwsza możliwość raczej odpada bo są inne wydatki, niestety. Dlatego mam nadzieję na wygraną w konkursie.

  6. Jeśli wygram, będę czytać tę książkę w kapeluszu. Mam taki różowy, z tasiemką w cętki.. Będzie jak znalazł!:)

  7. Bo chce!!!! I Już!!!! a co choć raz sobie potupie :))))

    A tak na poważnie, twórczość pani Moniki Szwai uwielbiam, cenię i zawsze będę kupować. Bywały lepsze, bywały gorsze, czas się przekonać jak jest z Aniołem…

  8. Odpowiedzi na to pytanie znalazłabym sporo, ale wymienię tu najważniejsze;
    1. Autorkę uwielbiam i wszystkie jej książki posiadam, żałuję tylko, że bez autografów, ale nie tracę nadziei, że kiedyś uda mi się spotkać ją osobiście i autograf dostać.
    2. Od kiedy dowiedziałam się, że książka ma się ukazać znalazła się na mojej liście „Muszę mieć. Natychmiast” (a list jest trochę, min „Muszę mieć. Poczekam”, …. „Chcę mieć. Kiedyś dopadnę”).
    3. Moja teściowa też lubi książki tej autorki i każda do niej wędruje, jak tylko ja ją przeczytam.
    4. Anioła nigdy osobiście (chyba) nie spotkałam,ale czasem wydaje mi się, że jakiś osobisty anioł stróż czuwa nade mną, bo co prawda kłopoty i problemy mnie nie omijają, ale ogólnie nigdy nie było tak źle, aby nie mogło być gorzej i większe tragedie mnie nie spotykają, więc może to jednak anioł, a czy w kapeluszu? Może jak książkę przeczytam, to się dowiem?
    5. Organizatorka konkursu zaoszczędzi sobie kosztów wysyłki, bo natychmiast jestem gotowa stawić się w dowolnym miejscu i o dowolnej porze w celu odebrania tego skarbu!

  9. Bo nie cierpię kiedy konkurs polega na opisaniu „dlaczego TA rzecz ma trafić WŁAŚNIE do Ciebie” i nigdy nie udało mi się napisać czegoś sensownego na ten temat. Może wygrana przełamałaby tę złą passę? 🙂

  10. Chciałabym wygrać książkę „Anioł w kapeluszu”, ponieważ mam w domu kilka aniołów, ale kapelusza brak. 🙂 Poza tym zarówno ja, jak i moja młodsza siostra, bardzo lubimy twórczość Moniki Szwai. Mamy w domu kilka jej książek, a tej jeszcze nie. Gdybym wygrała „Anioła w kapeluszu”, to na pewno przeczytałybyśmy go obie, a potem puściły „w obieg”, bo pożyczamy sobie książki z kuzynkami i ciocią. 🙂

Usuwane są wszelkie komentarze wulgarne, a także reklamy. Zdobądź się na odwagę podpisania swej wypowiedzi.