„Zrób sobie raj” Mariusz Szczygieł


Wydawnictwo: Czarne, 2010

Oprawa: miękka

Ilość stron: 283

Moja ocena: 6/6

Ocena wciągnięcia: 6/6

*****

Przyznaję bez bicia – do tej pory wiedziałam o Czechach mniej więcej tyle, co przeciętny Polak, więc raczej niewiele – piwo, śmieszne filmy, zabawny język, Praga, knedle. Pragę nawet miałam wieki temu okazję odwiedzić, ale jako osoba wtedy młodziutka i jeszcze głupiutka, zwracałam uwagę głównie na to, jakie to miasto jest ładne. Wiedziałam też o tym, że pretendują do jednego z najbardziej ateistycznych krajów świata. I tyle… Dlatego też lektura książki „Zrób sobie raj” zagwarantowała mi naprawdę wiele niespodzianek! Nasi sąsiedzi, Słowianie, jednak pod wzgledem mentalnym, obyczajowym, kulturowym są od Polaków oddaleni o lata świetlne!

Najnowsza książka Mariusza Szczygła to opowieść o Czechach, jako narodzie pełnym poczucia humoru, radosnym, pogodnym, nie znającym czegoś takiego, jak tematy tabu, autoironiczny oraz ateistyczny. Jednocześnie jest to naród, który wydaje się zrobić wszystko, byleby tylko było przyjemnie, lekko, niestresowo, dla którego cierpienie jest niemile widziane, a wręcz społecznie nieakceptowane, w którym nieliczne osoby wierzące boją się przyznawać do swej wiary, by nie zostać usuniętym przez znajomych w cień zapomnienia. Naród urzekający, naród dziwny, naród intrygujący. Społeczeństwo, które w związku z niewiarą w raj po śmierci, próbuje sobie stworzyć raj na ziemi. Czy jednak może być to próba udana? Czy można stworzyć raj na ziemi bez utracenia części człowieczeństwa? Przeczytajcie i sami zadecydujcie!

Najpierw mamy okazję poznać czeskich artystów, mocno wydawałoby się awangardowych. Są fotografik Jan Saudek, pisarz Egon Bondy,pisarka i artystka kabaretowa Halina Pawlowska oraz rzeźbiarz Davidz Cerny. Cóż za fascynujący zbiór! Osobowości silne, barwne, pełne czasami kontrowersyjnych poglądów. Artyści, którzy w tworzyli i tworzą historię kultury czeskiej. Kochani, znienawidzeni, opluwani i wielbieni. Artyści, którzy – mam wrażenie – w Polsce skazani byliby na niebyt. Bo nie wierzę, że można byłoby gdzieś w Warszawie ustawić taką rzeźbę: dwóch mężczyzn sikających na mapę Polski. Albo publikować fotografie w stylu podobnym do tego, który prezentuje Jan Saudek. Czesi bez tabu i pełni autoironii…

Sześćdziesięciosiedmioletni Jan Saudek (…) siedzi na skórzanej kanapie w okularach przeciwsłonecznych i czerwonej koszuli. Wygląda na pozera, ale zaraz wyjaśnia, że gdyby nie farbował włosów, nie miał okularów i nie ubierał sie na czerwono, byłby brzydki, stary i nijaki.

Następnie poznajemy Czechów od strony duchowej. Czechy to kraj, w którym katolicki biskup dużej wielkomiejskiej parafii pełen dumy ogłasza, że w ubiegłym roku miał rekordową liczbę pięciu chrztów w swojej parafii. W którym większość ludzi nie ma żadnych ciągot religijnych, nie ufa wierze i wyznaje pogląd, że wiara nie jest im do niczego potrzebna, a dobrym warto być, bo to się opłaca i tyle. Gdzie głęboka religijność powoduje zdumienie i brak zrozumienia. Gdzie wizyta Papieża to głównie pretekst do żartów albo oskarżeń, a parafie przygotowują wiernych na przyjazd Papieża poprzez codzienne wysyłanie do nich sms-ów z myślami Benedykta XVI.

– Ten Papież ani trochę nie różni się od waszego – mówi.

– A powinien? W czym miałby być inny? – dopytuję.

– Taki sam ludobójca jak wasz.

– Słucham?!

– No ktoś, kto nie pozwala na prezerwatywy w Afryce, nie może być inaczej nazwany.

W którym coraz mniej ludzi urządza swoim bliskim pogrzeb (lub chociaż tylko odbiera urnę z prochami bliskich z krematorium!), bo to według nich zbyt wiele cierpienia.

Podali niedawno, że w Pradze już połowa zmarłych nie ma żadnego pogrzebu. W całym kraju liczba pogrzebów spada lawinowo.

Ja bym powiedział, że to jest nasz indywidualizm. Czesi są wielkimi indywidualistami. W przeciwieństwie na przykład do Polaków, którzy są stadni, którzy są niewolnikami zwyczaju i tradycji.

Społeczeństwo tak rożne od polskiego, fascynujące dzięki tym właśnie różnicom. Ciekawe, jakby to było pomieszkać między nimi jakiś czas…

A na koniec widzimy nasz naród w czeskich oczach. Odbicie niekoniecznie dla nas pochlebne. I to niekoniecznie już ze względu na historię, bo widzimy się w oczach ludzi młodych lub w średnim wieku. Jacy jesteśmy jako naród? Dla części z nich jesteśmy narodem, który chciałby być widziany jako najbardziej prześladowany naród na świecie. Jako naród stadny, jednocześnie tą standością skrępowany. Jako naród poważny, lekko przewrażliwiony na swój temat, z niedużym poczuciem humoru. Generalnie obraz Polaka w oczach Czechów będzie dla dużej części z nas gorzką pigułką do przełknięcia.

Całość okraszona jest jeszcze komentarzami autora, jego przemyśleniami, wrażeniami. On też dzieli się z Czechami wizją polskiego narodu, podobnie – dla części Polaków – gorzką do przełknięcia, jak ta czeska…

(…) bo w jednym oku siedzi nam etos, a w drugim patos.

Niekiedy Czechom wyjaśniam, że w Polsce od tych słów zdrobnień nie mamy (dopisek recenzentki – od słów: spokój, miejsce, kosmos), bo każde społeczeństwo zdrabnia to, co chce obdarzyć czułością. My w Polsce mamy więc zdrobienie od słowa „wódka”.

(…) nasz naród do życia nie potrzebuje na przykład autostrad i dlatego prawie ich nie mamy. Nasz naród do życia potrzebuje nieszczęscia. Dopiero, kiedy pojawia się nieszczęście – nieudane powstanie warszawskie czy inna klęska – jesteśmy kimś. Krzywda nas wywyższa ponad inne narody. Polska kultura jest kulturą nekrofilską. (…) Polacy są więc lepsi w celebrowaniu pogrzebów i klęsk niż sukcesów.

Jak zwykle, gdy stykamy się z inną, a na dodatek mocno różniącą się od naszej kulturą, wtedy nagle widzimy własną kulturę jaśniej, bardziej przejrzyźcie i zrozumiale. Widzimy siebie poprzez porównanie do innych. I nie mogę się oprzeć wrażeniu, że te opinie mają w sobie całkiem sporo racji…

Autor bardzo sprawnie operuje piórem, całość wciąga, uwodzi, nie wypuszcza nas spod swego wpływu aż do końca czytania (a właściwie jeszcze dłużej!). Opowieść jest barwna, soczysta, pełna życia. Widać zamiłowanie autora do czeskiego narodu, jednak widać też, że nie jest ono zamiłowaniem bezkrytycznym. Autor zastanawia się nad losami Czechów oraz ich przyszłością. Dzieli się z nami swoimi przeżyciami i wrażeniami, zaprasza do poznawania Czechów razem z nim. Bardzo sprawnie napisany reportaż, stawiający wiele pytań, niezmiernie ciekawy.

Polecam wszystkim „Zrób sobie raj”, jako książkę, która pomoże nam poznać lepiej naszych sąsiadów oraz samych siebie!

*****

Recenzja dla portalu Lektury Reportera

28 myśli w temacie “„Zrób sobie raj” Mariusz Szczygieł

  1. Przeczytałam sobie Twoją recenzję i przypomniałam sobie podobne opinie o Czechach i Polakach, które wypowiadała pani przewodniczka w Pradze. Mówiła prawie to samo, co Ty tutaj zaakcentowałaś i mówiła to w sposób sympatyczny. Oczywiście byli tacy wśród wycieczkowiczów, którzy powiedzieli, że Czesi nie mają kręgosłupa moralnego. Tia…
    Chyba religijnego. I bardzo dobrze. już dla tego ich ateizmu byłabym skłonna u nich zamieszkać na stałe, bo mnie razi religijność Polaków na pokaz.
    Ale pomijając to wszystko – przeczytałam Twoją recenzje i na książkę Szczygła nie zapoluję. Bo mam tylko jedno życie. Gdybym kiedyś w innym wcieleniu nadal kochała czytać, to wtedy może. A jeśli odrodzę się jako, dajmy na to, komar?

    1. Oj tak, mnie razi cokolwiek robione na pokaz :/ Religijność, gościnność, dzielenie się mądrością, pomoc… Obłudne to strasznie. Ja byłam tej książki bardzo ciekawa, bo niby wiedziałam, że oni twierdzą, że są ateistami, ale nie wiedziałam do końca jak to wygląda w praktyce. Teraz już wiem sporo więcej. A autorowi udało się mnie mocno zaintrygować tym krajem, więc niedługo pożyczę sobie „Gottland” ;D

      Boska jesteś, Kalio komar mnie rozśmieszył, co jest bardzo wskazane, bo taki sobie dzionek dziś mam 😉

      1. Dobrze, że mojego bredzenia chociaż pośmiać się można, bo dziś mnie rozłożyło, dostałam antybiotyk, ale oczywiście na zwolnienie Stasia Bozowska iść nie chce, nie, bo jakże to – do egzaminu ledwie 2 miesiące a ja na zwolnienie? To bredzę…
        Zobaczymy, co jutro będzie. Jaką bzdurą rozbawię uczniów?

        1. Ojojoj… To brzmi gorzej niż moje choróbsko, bo mi się jakoś bez antybiotyku udało mniej więcej przebrnąć.
          Ale jeżeli aż tak źle, że jedziesz na antybiotykach, to może warto na urlop, co? Słaba taka praca w trakcie choróbska + jeżeli zaraźliwe, to możesz przetrzebić klasy 😉

    1. Coś mi się wydaje, że powinnam urodzić się w Czechach, w każdym razie światopogląd mam czeski w co najmniej siedemdziesięciu procentach:).

  2. Moja mama akurat czyta tą książkę, kiedyś ją podczytałam, ale stwierdziłam, że zbyt chaotycznie napisana. Może się jeszcze przekonam.

    1. Kasandra – 🙂

      Elenoir – radzę więc załatwić sobie wyjazd na czas trochę chociaż dłuższy niż typowy turystyczny i sprawdzenie 🙂 Europejczycy XXI wieku są mobilni i potrafią żyć wszędzie, tak? 😉 😀

      Ktrya – fajnie, że tak się różne osoby różnie zapatrują. Mi jego styl odpowiadał. Przyjął sobie pewną koncepcję i jej się trzymał. Aczkolwiek dygresji sporo różnych bywało, to fakt, to zawsze był powrót do tejże właśnie koncepcji głównej. Ale ogólnie – jak dla mnie super 🙂

  3. Ja jestem na świeżo po „Gottlandzie” Szczygła. I jakoś nie mogę po tej książce przejść do porządku dziennego. Nie do końca potrafię zrozumieć co tak naprawdę Czechami kieruje, bo co kierowało 50 czy 30 lat temu to wiem – to samo co wszystkimi mieszkańcami demoludów. I pomimo, że to nasi sąsiedzi najbliżsi, język mało co się różni to bardzo daleko nam do siebie nawzajem…

    Pewnie sięgnę do tej książki też, ale to dopiero za jakiś czas.

  4. Mam nadzieję, że kiedyś mi ta książka wpadnie w ręce. Do tej pory poznałam tylko jednego Czecha, który jest absolutnym zaprzeczeniem ludzi opisanych w książce, może dlatego, że jest księdzem katolickim. W każdym razie zaintrygował i zaciekawił mnie opis.

    1. Anek7 – wiesz, mi się wydaje (ale nie czytałam jeszcze „Gottlandu”, że właśnie to, co kierowało nimi 50 czy 30 lat temu stworzyło właśnie taką, a nie inną sytuację. Zresztą o powodach też tutaj sporo jest, więc zapraszam do przeczytania. Dla mnie to też nie do końca jeszcze jest jasne, ale jestem laikiem w kwestii tego narodu, jeszcze długa droga przede mną.

      Kasia.eire – 😀 Nie dziwię Ci się ani trochę! Miłego czytania!

      Poznanianka – o tak, jeżeli był to ksiądz, to zdecydowanie będzie zaprzeczeniem większości bohaterów tej książki. Tym bardziej polecam przeczytanie książek Szczygła.

  5. Podobnie ja Elenoir powinnam urodzić się w Czechach. Przeczytałam tę książkę i „Gottland” i jestem pod dużym wrażeniem pióra Szczygła. Jego teksty są ostatnio dla mnie objawieniem – właśnie czytam wybór jego reportaży. Świetna postać.

  6. Mnie to zadziwia, że jesteśmy sąsiadami, teoretycznie tak mało nas różni, a w praktyce tak wiele! Zwłaszcza pod względem tego podejścia do wiary w Boga. Szczygieł to po części wyjaśnia, między innymi przez takie a nie inne uwarunkowania historyczne – pewnie coś w tym jest. A ten „luz” w kwestii religii wydaje się faktycznie powiewem świeżości w porównaniu z naszym polskim religijnym zaduchem, ale to chyba wszystko nie do końca jest takie piękne – człowiek wierzący z kolei w Czechach nie ma łatwego życia i jest brany za nieudacznika, o czym zresztą też w swojej recenzji wspomniałaś.

    I zgadzam się, że widać w „Zrób sobie raj” miłość Szczygła do Czech i to jest moim zdaniem absolutnie piękne – mimo, że wypomina Czechom ich słabości i pokazuje ich prawdziwą twarz, bez łagodzenia, to przez cały czas widać, że jest we wszystkim co czeskie zakochany po uszy, i że to wytykanie błędów – to też z miłości.

    Pozdrawiam 🙂

    1. The_book – o tak, jego umiejętność pisania ciekawych tekstów dla mnie również była zaskoczeniem i już zaskarbił sobie kącik w moim czytelniczym serduszku 🙂

      Naia – dokładnie o tym samym myślałam tytułując mój post na portalu „Lektury reportera” słowami „Tak blisko, a tak daleko…” – niesamowite, jak różni od siebie jesteśmy, a tak bliźiutko teoretycznie do siebie mamy. Gdzieś w recenzjach wczoraj wieczorem przeczytałam zdanie (z którym nawet się zgadzam), że osoba wierząca w Czechach tak się czuje, jak w Polsce ateista lub homoseksualista – obawa przed wyznaniem tego bliskim, znajomym, szefowi, często wyrzucenie poza nawias swojej grupy społecznej itd. Czasami momentami było mi aż trudno uwierzyć w to, że czytam właśnie o Czechach.

      O tak, ja również uwielbiam, kiedy z książki autora przebija miłość, nie ślepa miłość, ale ukochanie danego miejsca/ludzi połączone z otwartymi oczami i procesem myślowym 😉

  7. WOW! Bardzo lubię Czechy i Czechów, ale po lekturze tej recenzji jeszcze bardziej zapałałam do nich miłością. A książka Szczygła to dla mnie lektura obowiązkowa.
    Mimo wszystko podejście do wiary troszkę szokuje, zwłaszcza brak pogrzebów bliskich. Ale potrafię ich zrozumieć. Hehe, i pomyśleć, że dawno temu to z ich rąk nasz kochany kraj przyjął chrzest.

    1. Jeżeli lubisz ten kraj, to jest to wtedy jakby lektura obowiązkowa, by poznać go z wielu różnych stron 🙂
      A przykład przyjmowania chrztu, cóż… historia kołem się toczy 😉 😀

  8. Jestem w miłym szoku.
    Tyle osób dyskutuje o książce, a nawet ci, którzy nie czytali. Nie macie pojęcia, jaka to przyjemność dla autora.
    Ktyrze tylko powiem, że tam jest zero chaosu. Jestem spod znaku Panny, nie znoszę chaosu (to znaczy teraz to już jestem spod Starej Panny). Ja nawet studentów uczę, jak uciekać od chaosu. Więc proszę nie podczytywać i nie czytać pointy przed wstępem, bo przy takim czytaniu, to i Konstytucja RP wyda się chaotyczna. Całość, układ „Raju” są starannie przemyślane, prowadzę myśl świadomie i świadomie ona zakręca, zatrzymuje się, a potem biegnie dalej. Zaś różne postacie pojawiają się w jednych rozdziałach i znikają, żeby pojawić się choćby na chwilę w innych. Więc jak się znienacka przeczyta jakiś rozdział, bez wiedzy o poprzednim, to można czasem czuć się zagubionym. Ale nie po to autor myśli nad całą książką, żeby potem czytelnik czytał od środka. O!
    Serdeczności i wszystkich pozdrawiam serdecznie. Szcz.

    1. Świetnie jest, gdy ludzie dyskutują o książkach i bardzo fajnie, gdy i autor dorzuci od siebie troszkę 🙂 Tym samym chciałam serdecznie przywitać Pana Mariusza w blogowych progach.

      Co do chaotyczności, to wypowiedziałam się powyżej. Faktycznie, przebija z ksiązki to, że całość jest ułożona według pewnego pomysłu i dlatego też nie zgodziłam się w tym aspekcie z Ktryą.

      Dziękuję za wizytę i również pozdrawiam!

  9. Czytałam obie książki Szczygły i przyznam, ze obie są dobre z lekką przewagą Gottlandu. Najbardziej podoba mi się u Czechów ich dystans do siebie i poczucie humoru chociaz czasami ich chęć „przetrwania” może nas denerwować. W sumie warto poznać „od podszewki” naszych najbliższych sąsiadów, dlatego te książki są cenną pozycją 🙂

  10. Już dawno sobie „ostrzę zęby” na lekturę książek Pana Mariusza Szczygła, a Twoja recenzja tylko potwierdza, że trzeba szybko biec do księgarni lub biblioteki.
    No i proszę sam autor się zainteresował dyskusją. To się chyba nieczęsto zdarza.
    Pozdrowienia dla Ciebie i dla Pana Mariusza.

    1. Izzy – „Gottland” jeszcze przede mną, ale pewnie już niedługo pożyczę. A docelowo kupię i będę polować na jakieś spotkanie autorskie w Bydgoszczy lub Toruniu, by uzyskać dedykację 🙂 Mnie ta książka zaintrygowała i skłoniła do dalszego poznawania naszych sąsiadów.

      Grześ – leć, leć 🙂 I będę zagladać do Ciebie, by poznać Twe wrażenia z czytania, bom ich ciekawa!
      Pozdrawiam również! 🙂

  11. Dwa ostatnie cytaty wypisałam sobie te same, a za to pozostałe wszystkie inne niż Ty, co o tyle jest miłe, że każdy może w „Zrób sobie raj” znaleźć dla siebie coś innego. Na mnie największe wrażenie zrobił chyba rozdział „Łapię powietrze”, ale podobało mi się wszystko, a od wypisywania cytatów rozbolała mnie ręka i długopis.

    Jako czechofilce (i miłośniczce naprawdę dobrego pisania) książka podobała mi się ogromnie i skłonna jestem zgodzić się z panem autorem, że chaosu w niej nie ma. Za to w ramach niezgody dodam, że jak się pisze książkę w formie pozornie nie związanych ze sobą tekstów, to trudno się dziwić, że ludzie czytają urywkami :). Mówię to jako zodiakalna panna i miłośniczka chaosu.

    Zaczęłam właśnie przed chwilą „Gottland”, który trochę się naczekał, ale po przeczytaniu „Zrób sobie raj” wreszcie się do niego ośmieliłam, chociaż nadal obawiam się, że będzie bardzo przygnębiający. Ale z całą pewnością podoba mi się bardzo.

  12. Och, gdyby tak Polska była pozbawiona tabu i tej zaściankowości… Co prawda nigdy nie interesowała mnie kultura Czech (nie wiem dlaczego), ani nigdy nie chciałem jechać do Pragi (mimo licznych możliwości), ale książka mnie już zaintrygowała dość dawno. Raczej mi niespieszno do przeczytania, ala dlaczego nie, w sumie.

    1. Ysabell – hm… czy ja czytałam już Twoją recenzję? Jeżeli nie, to muszę to nadrobić, bo ciekawa jestem tego, co Tobie się w oczy rzuciło. Mnie rzuciło się wiele różnych rzeczy, nie dałabym rady ująć wszystkich tutaj. A cytatów nie spisuję tylko zaznaczam sobie tymi samoprzylepnymi karteczkami-zaznacznikami 😉 Leniwa jestem i tyle 😀
      Tak, te historie są pozornie ze sobą nie związane, ale tylko pozornie 🙂 Co zresztą sama zauważyłaś jak widzę 😀 A faktycznie, miłośniczka dobrego pisania wybrała sobie dobrą książkę do przeczytania 😀

      Pulawsky – tak, też mi tęskno do pozbawienia naszego narodu skłonności do tabu, fałszywej pruderii i dwulicowości. Jednak droga to dłuuuuuga, powolny proces.
      Ja też do tej pory jakoś bardzo zainteresowana Czechami nie byłam, ale ta książka otworzyła mi oczy na fakt, że to niezmiernie interesujący kraj 🙂 A do Pragi jedź, bo miasto to jest śliczne 😉 Książki Pana Mariusza czytaj, bo warto ;p

      1. Pewno nie czytałaś, bo ja jej, niestety, jeszcze nie napisałam. Ale ciągle mam nadzieję, że co się odwlecze to nie uciecze…

        Ja sobie generalnie cytaty i zaznaczam i wypisuję, żeby mieć potem w jednym miejscu. A tutaj musiałam wypisać tym bardziej, że książka nie moja. A szkoda.

  13. Opis książki mnie zaintrygował, z całą pewnością jak najszybciej zakupię ją sobie. Ciekawość pojawiła się właśnie poprzez to, iż wróciłam z Pragi. O ile kraj jest ciekawy do zwiedzania, to kultura i styl bycia Czechów daleko odbiega od nas Polaków. Czesi to naród „złośliwy” z pełną premedytacją i uśmiechem na ustach potrafią wskazywać drogę odwrotnie – chyba się w tym chlubią, iż komuś źle wskazali drogę. Co do religijności to fakt nie wierzą w Boga ani w nic innego, żyją z dnia na dzień. Kościoły traktują tylko jako skarbonkę do zarabiania pieniędzy. W dzień normalny kościoły pozamykane, więc nawet nie ma możliwości wejść do kościoła i sobie w nim posiedzieć już nie mówię tutaj o tym aby się pomodlić. Na cmentarzach wiele grobów nawet bez najmniejszego krzyżyka. I co ciekawe co zauważyliśmy w jednym przypadku to np. fakt iż do kościoła wejście jest przez pasaż z restauracjami (fakt ten sprawia, iż muszę o tym kościele więcej poczytać). Kiedy jesteśmy głodni zaglądamy do restauracji i tutaj kolejny szok dla przeciętnego, czy też większości polaków, to iż zamawiamy jedzenie nie oznacza, że sztućce (tak jak u nas) dostaje się razem. Tam za sztućce trzeba zapłacić dodatkowo – dla mnie to totalny absurd. Zastanawialiśmy się ze znajomymi, czy jakby ktoś miał swoje sztućce to czy na rachunku też by doliczyli taką pozycję?

    Z niecierpliwością czekam aż zakupię sobie książkę „Zrób sobie raj”

Usuwane są wszelkie komentarze wulgarne, a także reklamy. Zdobądź się na odwagę podpisania swej wypowiedzi.