„Jak znaleźć pracę i nie zgubić po drodze siebie” – Ewa Pióro, Paweł Burdzy


Wydawnictwo: Świat Książki, 2010

Oprawa: miękka

Liczba stron: 176

Moja ocena: 4/6

Ocena wciągnięcia: 4/6

*****

Ja i poradniki! Tego jeszcze nie było! A, przepraszam, była próba przeczytania – po entuzjastycznym poleceniu ciotki – książki „Sekret” Rhondy Byrne, ale po trzydziestu stronach pognałam oddać książkę właścicielce 😉 Jaki to jest szajs! No, ale nie o tym ma być ten tekst. Chciałam tylko pokazać, że się z poradnikami zbytnio nie lubię. Więc dlaczego skusiłam się na czytanie tej książki? Dotarłam do momentu zawodowego, w którym widzę, że czas na zmiany, na realizację wielkiej pasji i nowe wyzwania. Pomyślałam, że ten poradnik mi może w tym pomóc. Czy się udało?

„Jak znaleźć pracę i nie zgubić po drodze siebie” ma dwa duże plusy: jest napisany przez polskich autorów, znających naszą rzeczywistość + tekst jest rezultatem współpracy „łowczyni głów” oraz byłego bezrobotnego ze – jak to słyszał w trakcie rozmów – „świetnym CV”. Ukazuje więc obydwie strony medalu.

Poradnik ten, mimo małej objętości, porusza wiele tematów. Na początku autorzy skupiają się na tym, jak można wykorzystać produktywnie czas spędzony bez pracy, a przede wszystkim jak można ogarnąć negatywne uczucia i wykorzystać je do samorefleksji, pracy nad sobą, zrobienie planów szukania pracy, a przede wszystkim zastanowienia się nad tym, co chcemy robić, jakie są nasze umiejętności, silne i słabe strony. Potem przechodzimy do rozdziału dotyczącego zwiększania swoich szans na rynku pracy. Porusza on bardzo praktyczne tematy dotyczące np. wykształcenia, motywacji, uzależnienia od miejsca pracy etc. Następnie przechodzimy do wyboru pracodawcy – czy wolimy karierę w korporacji, czy małej firmie, jak chcemy się rozwijać w miejscu pracy  i jakimi metodami chcemy osiągnąć swoje cele.

Potem robi się jeszcze bardziej praktycznie, nadchodzi rozdział o szukaniu pracy. O tym, że tak naprawdę szukanie pracy to praca na etat, omówione są różne metody szukania pracy, podane są wskazówki dotyczące dzwonienia do firm i rozmów z rekrutującymi itp. Jak już wiemy, gdzie chcemy pracować i jaka firma jest naszą kandydaturą zainteresowana, to przechodzimy do tworzenia idealnego CV, a następnie do rozmowy kwalifikacyjnej, której tak naprawdę poświęconych jest kilka rozdziałów. Znajdziemy tam na przykład takie porady: jak rozmawiać z kobietą, jak z mężczyzną, jak bronić swoich słabych stron, jak „przerzucać” inicjatywę na drugą stronę, ale także poznać możemy wizję rekruterów, jak też rekrutacja wygląda z ich strony, jakie są ukryte cele, oczekiwania etc. Tutaj także usłyszymy nową wersję powiedzenia „mowa jest srebrem, milczenie złotem”, dowiemy się, jak wygląda sprawa z kłamstwami głoszonymi w trakcie rozmów kwalifikacyjnych, rozmowami o pieniądzach i byciem czujnym do końca rozmowy.

Autorzy – w kolejnym rozdziale – zdecydowali się nawet na to, by poruszyć temat nierzetelnych pracodawców, tego, czego należy się wystrzegać, jak należy traktować ciszę, która zapadła po rozmowie kwalifikacyjnej i sprawę informacji zwrotnej przepływającej od rekrutera do kandydata. Jeden z końcowych rozdziałów dotyczy błędów popełnianych często przez kandydatów do pierwszej pracy, a następnie popełnianych przez te osoby, które już mają doświadczenie zawodowe i szukają kolejnej pracy. Znajdziemy także porady dla tych, którzy chcą zmienić branżę, szukają pracy po długiej przerwie etc. A na końcu „garść miodu” na pocieszenie – powody dla których możemy nie dostać pracy, np. dlatego, że pracodawca wierzy w numerologię czy horoskopy.

Na końcu książki znajduje się słowniczek terminów w niej używanych oraz spis polecanych przez autorów książek.

Przede wszystkim jednak książka ta pełna jest ćwiczeń i pytań do samorefleksji. Są one bardzo różne, od tych, które wymagać będą od nas gruntownego przemyślenia naszych postaw, doświadczeń, cech charakteru, do tych praktycznych, takich jak planowanie poszukiwania pracy i własnego rozwoju. Za to też zresztą należą się autorom pochwały, bo nie są to proste i banalne zadania, które można robić „na odwal”. No, chyba, że komuś tak naprawdę nie zależy na znalezieniu pracy, ale wtedy nie rozumiem po co miałby czytać taki poradnik 😉

Jedyne, co mi nie pasowało w ksiażce – jakby nie patrzeć – dotyczącej życia zawodowego, to wstawki pani Ewy Pióro dotyczące Boga. Całe szczęście było ich mało, były właściwie tylko we wstępie i w słowie od autorów.

Czy będę jednym z przykładów tych osób, które się – po lekturze tej książki – bezproblemowo przebranżowiły? Zobaczymy. Na razie jednak polecam jej lekturę wszystkim zainteresowanym zmianami w życiu. © Agnieszka Tatera

9 myśli w temacie “„Jak znaleźć pracę i nie zgubić po drodze siebie” – Ewa Pióro, Paweł Burdzy

  1. Rzadko czytam poradniki, bo często są właśnie kopiami zagranicznych (patrz: w 90% amerykańskich) poradników. Z własnego doświadczenia wiem, jak ważne jest podejście i umiejętność radzenia sobie z negatywnymi uczuciami. Jeżeli poradnik okaże się choć trochę pomocny, powinny go przeczytać nie tylko osoby szukające pracy, ale także ich rodziny, przyjaciele i znajomi. Osoba bez pracy w pewnym momencie czuje się zupełnie nikomu niepotrzebna („bo przecież zajmowanie się domem to nie praca”), a przez naciski (bezpośrednie i pośrednie) może popaść w apatię i depresję. Wiem, bo w czasie poszukiwania pracy sama miałam moment, że chciałam „ubić” każdego, kto zapytał, czy mam pracę.

    1. Edyta – ja generalnie też nie przepadam. Tutaj chciałam sprawdzić, czy zdołam się nauczyć coś nowego. Zdołałam 🙂 Ale też nie zamierzam nikogo namawiać na siłę 🙂

      Lisksiążkowy – no właśnie, ja też dlatego (m.in.) rzadko do nich zaglądam, bo te amerykańskie wersje jakoś do mnie nie przemawiają. I faktycznie, masz rację, kwestia radzenia sobie z negatywnymi uczuciami, poczuciem odrzucenia, niezrozumienia jest bardzo ważne. Spokojnie fragmenty tej książki można dać do przeczytania wszystkim dorosłym z rodziny bezrobotnego. A autorzy radzą wpisać do CV okres bycia bezrobotną, na zasadzie: zarządzanie finansami domowymi, czasem etc. Uważają, że praca w domu jest ważną pracą, która warta jest podkreślenia. Inną sprawą jest to, czy i ewentualni pracodawcy tak myślą.

  2. Zdecydowanie mnie nie dotyczący poradnik, ale i tak z przyjemnością czytałem recenzję. Dawno nie widziałem, żeby ktoś recenzował poradniki. Ciekawy przypadek 🙂

  3. Z recenzji wnoszę, że to przydatny, praktyczny poradnik dla osób poszukujących pracy (tyle że momentami „religijny”, co się nijak ma do tematu). Trafnie wpisuje się w recenzję Agnieszki obserwacja Lisa Książkowego, poparta własnymi doświadczeniami. Czyli: obyśmy nie musieli czytać tej książki, ale jeśli już przydarzy nam się taka sytuacja, lepiej jednak to zrobić…

    1. Tomek – no tak, po tytule bloga wnioskuje, że młody z Ciebie człowiek, jeszcze trochę czasu na niemyślenie o pracy masz 😉 Jak widać z tekstu – jest to pierwszy raz, gdy recenzuję poradnik. Ale to nie jest takie rzadkie, znam przynajmniej kilkoro blogerów od czasu do czasu pisząych tekst o poradnikach.

      Karol Arentowicz – mam wrażenie, że przydatny. To pewnie też zależy od czytelnika, jego wiedzy, doświadczeń etc. I tak, zdecydowanie Lis Książkowy dodał słuszną uwagę, zresztą i o tym piszą autorzy poradnika. Wydaje mi się (chociaż tak naprawdę nie mam strasznych doświadczeń tego typu), że dobrze próbować zdobywać nową wiedzę i nowe punkty widzenia na sytuację, w której się znajdujemy, starać się nie wpaść w zniechęcenie i marazm.

  4. Pani Agnieszko & wszyscy,
    dziekuję za recenzję. Takie są najbardziej wartościowe:)
    W założeniu odeszliśmy od wzorów amerykańskich. Książkowa „krew” – jest moja z czasu, gdy nie mając pracy spadłem bardzo, bardzo nisko. Jeśli idzie o religię, Ewa rzeczywiście trochę za dużo tego dała (mnie to nie przeszkadza, ale wiem że wielu czytelników nie lubi mieszania porządków – dlatego nalegałem, aby było tego mniej). Wyszedł praktyczny (mam nadzieję) poradnik. A ja dzięki temu zadaniu, też stanąłem na nogi. Pozdrawiam.

    1. Panie Wojciechu, niestety coraz bardziej ma Pan rację. Coraz bardziej liczy się sieć powiązań i znajomości, choć główne przesłanie naszej książki się nie zmienia „zrób to sam, zaciśnij zeby, licz na siebie”. A pewną ironią jest fakt, że oboje autorów – ja i Ewa – od czasu wydania książki w 2010 r. już … z Polski zdążyliśmy wyjechać. I nie zanosi się na to, abyśmy mieli nad Wisłę pozwrócić. Pozdrawiam

Usuwane są wszelkie komentarze wulgarne, a także reklamy. Zdobądź się na odwagę podpisania swej wypowiedzi.