Chronić i służyć („Pokój straceń” – Jeffery Deaver)

krew

Na Bahamach ginie Robert Moreno, podejrzany o planowanie zamachu terrorystycznego. Razem z nim zostaje zamordowany jego ochroniarz oraz dziennikarz, który przeprowadzał z Moreno wywiad. Dwie dodatkowe, nieplanowane ofiary. O morderstwo podejrzewana jest tajna agencja rządowa, więc śledztwo jest niezmiernie niebezpieczne, bo można nacisnąć na odcisk osobom, które mogą wszystko. Gdy prokurator Nance Laurel proponuje uczestnictwo w nim Lincolnowi i Amelii, ci zastanawiają się ciut dłużej niż zwykle. Ale ostateczna decyzja nikogo nie dziwi… A przynajmniej nie tych, którzy tę parę kojarzą z innych tomów tej serii.

Śledztwo jest o tyle trudne, że oprócz dyskrecji, którą muszą się wykazywać, nie mogą zbytnio liczyć na pomoc, bo policja na Bahamach robi się nagle głucha i ślepa, dowody giną, a na dodatek ktoś zaczyna zagrażać prowadzącym śledztwo. Czas ucieka, a śledczy wiedzą, że niedługo zostanie zamordowana kolejna osoba, która znajduje się na liście rozkazów. Jak rozszyfrować tak zagmatwaną i trudną sprawę? Kto ostatecznie stoi za morderstwami i dlaczego akurat te ofiary zostały pozbawione życia?

Po kilkuletniej przerwie sięgnęłam ponownie po książkę Jeffery’a Deavera, chcąc sprawdzić, czy nadal tak bardzo mi one odpowiadają. Odpowiedź już znam, jest banalnie prosta: tak! Nadal uważam, że to świetne thrillery, bardzo dobrze skonstruowane i prowadzone.

Deaver naprawdę wie, jak zdobywać i podtrzymywać uwagę czytelników. To mistrz wodzenia za nos, zmian w akcji, bogatej w niespodzianki fabuły. A to, co lubię u niego szczególnie, to fakt, że zawsze się czegoś uczę. W temacie, w którym się porusza w danej książce, robi chyba wnikliwe badania, bo zawsze wplata w akcję sporo ciekawostek, dzięki czemu uczę się nowych rzeczy, sama nie wiedząc kiedy.

Na początku lektury myślałam, że siadła mu forma i jakoś dziwnie szybko dowiadujemy się ważnych dla śledztwa informacji, zastanawiałam się, co zamierza pokazać przez kolejne kilkaset stron. Ależ byłam głupia! Deaver robił ze mną, co chciał! Pomysłów mu nie brakuje, rozmachu też nie.

Wszystkim tym, którzy mają ochotę na dobrej jakości thrillery, polecam jego książki. Szczególnie właśnie serię z Lincolnem i Amelią, świetni bohaterowie! Taki trochę Dr House śledztw 😉 Uwielbiam obydwoje i serdecznie polecam ich przygody.

© 

pokój straceńWydawnictwo: Prószyński i S-ka, 2013

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Liczba stron: 552

Moja ocena: 5/6

Ocena wciągnięcia: 5/6