W obronie sprawiedliwości? („Kasacja” – Remigiusz Mróz)


warszawa skylight

Skylight. Budynek na środku zdjęcia. Samo centrum miasta. W nim i w jego okolicy mieszczą się wielkie i ważne firmy. W tym jedna z najpopularniejszych kancelarii adwokackich – Żelazny & McVay. To właśnie prawniczka z ich ekipy – Joanna Chyłka – spotyka się z człowiekiem oskarżonym o okrutną zbrodnię. Piotr Langer jest oskarżony o zabicie dwóch osób. A właściwie o morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. W ewentualnej obronie nie pomoże fakt, że spędził ze swoimi ofiarami aż 10 dni. Czy jest chory psychicznie? Zastraszony? W pełni świadomy tego, co zrobił? Joanna wychodzi z pierwszego spotkania przerażona…

Do pomocy dostaje aplikanta – Kordiana Oryńskiego. Dla niego jest to skok wysoko w górę, ta kancelaria to wrota do potencjalnej kariery. Pokazanie się z dobrej strony może spowodować niezłe jej przyspieszenie, nawalenie w jakiejś sprawie – wylądowanie w małej podmiejskiej kancelarii. Wrota do nieba czy do piekła?

Chyłka i Zordon (przydomek zdobyty błyskawicznie przez Kordiana) stają przed wielkim wyzwaniem – w którą stronę pójść, jak zdobyć informacje, które wydają się być niemożliwe do zdobycia, jak obronić ich klienta? I to wszystko w sytuacji, gdy ktoś usilnie robi wszystko, by im w tym przeszkodzić. Ktoś, kto wydaje się być bardzo groźny i niezmiernie wpływowy. I kto wie wszystko i zna wszystkich.

I tak oto zostajemy wciągnięci w świat prawniczych korporacji, wielkich pieniędzy, niekoniecznie czystych rozgrywek, w świat zbrodni. Akcja w „Kasacji” prawie nie przystaje, gna na łeb, na szyję. A czytelnik może się tylko zastanawiać, co będzie dalej. A tej parze można tylko kibicować. Chociaż są nietypowi.

Chyłka to twarda kobieta, pozująca wręcz na tzw. „sucz” – niewyparzona gęba, nastawienie „gdzie ja nie byłam, czego nie widziałam, nic mnie nie zdziwi”, jeździ autem, którego pozazdrości jej większość facetów, a na obiad pożera potrójną porcę mięsa. Do tego styl „po trupach do celu”, skuteczność i niezawodność. Zordon to znowu trochę taki mięczak. Niepewny siebie, lekko gapowaty, taka ciepła klucha. Aczkolwiek to się – naturalnie – zmienia w trakcie rozwoju akcji. I niestety zmiania według mnie zbyt szybko i powierzchownie, by mogło być wiarygodne. Tak samo, jak końcówka, nie zagrała mi ta zmiana. Wolałabym widzieć powolny rozwój tej dwójki bohaterów, a nie wszystko wciśnięte w ile to w sumie było? Dwa miesiące?

Po niesamowitych zachwytach dwóch czy trzech blogerek nad tą książką, oczekiwałam sporo więcej, wręcz arcydzieła. Tego nie dostałam, ale „Kasacja” to naprawdę dobra rozrywka. Trochę taki polski Grisham. Prawnicy, ich rozgrywki, sala sądowa, sędziowie, ławnicy, więzienie, zagrożenie i próba dojścia do prawdy. Bardzo się to przyjemnie czyta. Dla mnie tym przyjemniej, że mowa o miejscach, które znam. A na dodatek powieść jest naprawdę wciągająca. Mimo tych małych mankamentów, nie mogłam się od niej oderwać.

Z przyjemnością sięgnę po inne książki tego autora, teraz jestem już pewna, że mam szansę spędzić czas ciekawie i z wypiekami na twarzy!

10 myśli w temacie “W obronie sprawiedliwości? („Kasacja” – Remigiusz Mróz)

  1. Jeśli to ja jestem jedną z tych dwóch czy trzech zachwyconych blogerek, to tak tylko mówię – lubię styl Mroza, szybko pędzącą akcję, uważam, że to świetna rozrywka, ale na pewno nie arcydzieło 😉 Arcydzieła to są książki pisarzy typu Dostojewski czy Marquez 😀

  2. Właśnie, też do tej pory czytałam same zachwyty nad tą powieścią. Po tym, co napisałaś, książka wydaje mi się i tak godna uwagi. Czytałam pierwszą część Parabellum tego autora, które całkiem mi się podobało. Dobrze się to czytało, więc chętnie sięgnę i po „Kasację”. Choćby z ciekawości, czy jest tak dobra, jak ją zachwalają 😉

    1. Tanayah – hm… teraz nie pamiętam, czy byłaś trzecią, ale na bank nie pierwszą i nie drugą arcyfanką 😀 Ja tam też lubię szybką akcję przy tego typu książkach, jego styl jest niczego sobie.

      Sylwia – bo ona jest godna uwagi, tylko oczekiwałam po tych dzikich zachwytach więcej 🙂 Ja też sięgnę prędzej czy później po inne jego książki, bo bawiłam się zacnie 🙂

  3. te wszystkie zachwyty ( a przeczytałam chyba z 10 recenzji i tworów recenzjo-podobnych) sprawiają, że zapala mi się czerwona lampka. Kamień z serca, coś jednak nie gra 😉 Wkrótce zabieram się za własne tomiszcze.

    1. Lustro Rzeczywistości – hehehehe, chyba nie ma książki, która zbierałaby same plusy. Nawet moje ukochane „Dożywocie” czy też książki Eli Cherezińskiej 😉 Mnie one rozbudziły ciekawość, do tego doszedł opis + fakt, że akurat zgłosiło się do mnie Wydawnictwo w sprawie innej ich książki 😀 I voila!

      Natanna – to czytaj, czytaj, bo to jest fajna rozrywka.

Usuwane są wszelkie komentarze wulgarne, a także reklamy. Zdobądź się na odwagę podpisania swej wypowiedzi.