Po długim czasie obrzydliwości – ciemności, zimna, pluchy, pięciu warstw ciuchów i ciągłego marznięcia, w końcu jest tak, jak powinno być! Robi się zielono, zaczynają kwitnąć kwiaty, ptaki śpiewają jak oszalałe, ogródki kawiarniane rozpoczęły działalność, coraz częściej widać krótkie rękawki i lody w ręku, a ludzie częściej się do siebie uśmiechają. Wiosna, ach to ty…
Kocham tę porę roku! Uwielbiam spacery w promieniach słońca, pachnące i przepiękne kwiaty, świeżą zieleń i siedzenie godzinami na słońcu. Wiatr we włosach i skórę pachnącą słońcem. Lekkie ubrania, jazdę na rowerze, pikniki, czytanie na świeżym powietrzu. To wszystko zdecydowanie dodaje 1000 punktów do mojego poczucia szczęścia.
Gdy jest pięknie, świeci słońce, dookoła wszystko rośnie, kwitnie i cieszy się życiem, to i ja czuję się jak młody bóg. A właściwie bogini 😉
Jest cudnie! I niech tak będzie, i będzie, i będzie…
A takie szczęśliwe byłyśmy wczoraj z Mają na spacerze, stwierdziłyśmy, że to czas i „środowisko” dla nas doskonałe 🙂