Być czy nie być blogera? (Blog Forum Gdańsk 2014)

blog forum gdansk 2014

Jestem szczęściarą, która obserwuje rozwój Blog Forum Gdańsk od samego początku. Gdy nie mogłam być na pierwszej edycji, to oglądałam ją online, mimo kiepskiej jakości łącza, którym wtedy dysponowałam. Miałam jednak niewątpliwą przyjemność uczestniczenia w kilku edycjach i stwierdzam, że ta impreza niesamowicie się rozwija!

Gwiazda vs. człowiek

To, co rzuca mi się w oczy, to powolna transformacja od podejścia bloger-gwiazda do podejścia bloger-człowiek. Pewnie, nigdy nie zniknie z nas całkowicie ta chęć błyszczenia, bycia docenianym „pieszczoszkiem tłumu”. To nie pasuje do słynnego ego blogera (tak, wiem, uogólniam!). Jednak w przeszłości miałam silne wrażenie, że właśnie to jest najważniejsze dla publiki, to też w dużej części przez moment przewijało się w prezentacjach. A powoli coraz wyraźniej widać transformację. Coraz częściej mówi się o wartościach, o jakości działania, o człowieczeństwie. Pojawia się nawet słowo „misja”. I wiem, zaraz pewnie odezwie się ktoś, że przecież nie każdy z nas musi mieć misję! Faktycznie. Nie musi. Ale wielu z nas zwyczajnie do tego momentu dociera i czuje, że ją ma. I to fantastycznie zmienia ich sposób blogowania, przynajmniej takie mam wrażenie, obserwując te osoby.

Wartości

Słowo, które jest dla wielu osób niewygodne, wręcz niepożądane. A na Blog Forum Gdańsk pojawia się od mniej więcej trzech lat coraz częściej. W tym roku były też świetne prezentacje na temat wartości, szacunku do samego siebie i do naszych czytelników/widzów, o rozwoju, samorefleksji, byciu w zgodzie z samym sobą, podążaniu za wewnętrznym kompasem.

Marka

O marce osobistej, zaufaniu, rozwoju, kapitale reputacji mówiła Joanna Malinowska-Parzydło. Zostawiła po sobie interesujące przesłanie – że wyrobienie sobie marki premium oznacza wolność, bez potrzeby ciągłego lansu i jakiegokolwiek sprzedawania się. Ciekawy punkt do rozważenia.

Wewnętrzny kompas

Kolejne wystąpienie – i tu od początku nie miałam wątpliwości, że będzie świetne! – które zrobiło na mnie wielkie wrażenie, to występ Konrada z Halo Ziemia. Konrada usłyszałam pierwszy raz na Gali Blog Roku i od tamtej pory obserwuję go z podziwem. Niesamowity człowiek, świetny bloger! W Gdańsku mówił właśnie o potrzebie bycia docenianym, ale także o tym, by w życiu kierować się wartościami, znać swoje motywacje, szanować swoich czytelników i to właśnie dla nich tworzyć jakościowego i transparentnego bloga. O tym, jak ważne jest to, co i jakiej jakości oferujemy. W czasach zalewu byle jakości jest to dla mnie głos szczególnie ważny, za dużo dookoła nas śmiecia różnego rodzaju, a już w Internecie szczególnie. Dlatego, gdy tylko pojawi się na YouTube wystąpienie Konrada, to posłuchajcie i pomyślcie nad nim.

Szacunek i pomoc

Niesamowicie zaprezentował się (i tu też nie miałam wątpliwości!) Michał z Jak oszczędzać pieniądze? Blog Michała podczytuję od dłuższego czasu, jego samego uwielbiam, jest dla mnie symbolem człowieka pełnego pasji, radości życia i szacunku do innych ludzi. Dał czadu i na BFG! Niby o pieniądzach, a o życiu i człowieku. O tym, jaka była jego droga do momentu, w którym teraz jest. O przeszkodach i o tym co „zagrało”. O jakości blogowania, tzw. slowbloggingu, o misji pomocy czytelnikom, o tym, jak cieszy go to, że pomaga im zmieniać życie. O pieniądzach też było, chociaż inaczej niż wszyscy się spodziewali. Naprawdę wspaniała prezentacja, serdecznie polecam jej obejrzenie!

Warto wspomnieć o prezentacji Moniki Kamińskiej o stałym sprawdzaniu, czy ramy, które sobie nałożyliśmy ciągle nam pasują (dla mnie bardzo adekwatne, bo wiem, że mam dosyć „pisania 5 lat o kremach”) oraz świetne show Jarka Kuźniara o prezentacji przed kamerą (i nie tylko), wyśmienita robota!

Do tego jeszcze wystąpienia blogerów zagranicznych, które uświadomiły nam, w jak komfortowych warunkach blogujemy i jak mało ważne są wojenki o jakieś foto, wpis czy hejterzenie w porównaniu z krajami, gdzie blogowanie to jeden z aspektów walki o wolność. Dobrze mamy, braci, blogowa, oj dobrze!

Summa summarum

Te wystąpienia to takie moje „gwiazdki” tegorocznego BFG. Jednakże całość uważam za bardzo udaną i cieszę się, że miałam okazję uczestniczyć w tym wydarzeniu! To był pierwszy rok, gdy większość czasu i uwagi skupiłam na merytoryce – słuchałam wystąpień z wytężoną uwagą, dyskutowałam o nich, a później zastanawiałam się, jak to, co usłyszałam ma się do mnie. Pewnie, że były słabsze wystąpienia i panele, ale wolę podkreślić te, które były dobre, taka nagroda za jakość.

Oczywiście, czas w kuluarach jest dla mnie niezmiennie ważny. Super, że miałam okazję spotkać znane mi już osoby, ale także świetnie, że poznałam sporo nowych. To jest dla mnie niezmiennie jeden z największych plusów tej imprezy – możliwość spotkania osób, których normalnie nie miałabym szansy spotkać oko w oko. Dzięki niej odkrywam niesamowite osobowości i wielkich pasjonatów, wychodzę na świat z tego mojego książkowego kąta i widzę szerzej!

Bardzo się cieszę, że coraz częściej skupiamy się na sprawach ważnych. Bardziej na głębi, mniej na błyszczącej powłoce. Nie wiem, jaka będzie przyszłość tej imprezy, ale taki kierunek mi się podoba. Zastanawiam się jednak, czy rzeczywistość nie wymusi powrotu do pomysłu dwóch (lub więcej) ścieżek i idei warsztatów. Przyszło mi to do głowy po sesjach z Jarkiem Kuźniarem, ale nie tylko. Jednak sposób przedstawiania treści przez nas samych, wpływa na to, co jest dla nas najbardziej interesujące. Jeżeli jednak wróci pomysł takowego podziału, to będzie potrzeba bardzo ścisłej współpracy dotyczącej programu i panowania nad czasem. Bo pamiętam, że to był problem np. na BFG odbywającym się na stadionie. Może rozwiązaniem byłoby mniej sesji, ale dłuższe? Nie wiem, organizatorzy znajdą dla siebie najlepszą ścieżkę, jestem tego pewna.

A propos organizatorów – zrobiliście fantastyczną robotę! Zarówno miejscówka (Teatr Szekspirowski!), jak i rozpieszczanie nas na wszystkie sposoby (świetna kawa, ciasteczka, czekoladki, wszelaki wodopój, strefy odpoczynku i gier etc.) – chapeau bas! Pewnie w niedzielę wieczorem padliście na twarz, ale wiedzcie, że wypuściliście po tym weekendzie grono szczęśliwych blogerów, zainspirowanych i zmotywowanych do dalszej pracy!

Znowu się rozpisałam, nie umiem pisać krótkich relacji, trudno! BFG jest dla mnie bardzo ważną imprezą, zawsze czekam na wyniki naboru z drżeniem rąk i lękiem w sercu, a potem wracam z Gdańska szczęśliwa i pełna zapału na następne miesiące. Dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną przez ten weekend, to dzięki Wam!

PS. Zdjęcia należą do Blog Forum Gdańsk, do mnie i do autorki bloga Haart.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

© 

Reklama

Zaczytaj się w Olsztynie!

Już w ten weekend w Olsztynie odbędzie się druga edycja Festiwalu do Czytania! Chciałabym Was na niego serdecznie zaprosić, uważam, że impreza jest fajna i warta promowania. Program zapowiada się interesująco, z chęcią wezmę udział w kilku punktach programu. Ale szczególnie chciałabym Was serdecznie zaprosić na spotkanie dla blogerów! A konkretnie:

spotkanie dla blogerow olsztyn

Rozmawiać będziemy o współpracy na linii bloger – wydawnictwo / firma. Muszę napisać, że mam pietra. Bo to jednak jest coś nowego. Prowadziłam przez jakiś czas szkolenia, ale takie spotkanie to jednak trochę inna bajka. Pomijam już fakt, że zwyczajnie boję się, że na sali będziemy tylko my we dwójkę i organizatorzy 😉 Trzymajcie kciuki!

PS. A jeżeli chcielibyście się zapisać na wydarzenie, to znajdziecie je TUTAJ.

Targi Książki, spotkanie blogerów i autorów, czar atmosfery…

Było relacji tyle, że cóż ja mam jeszcze mądrego napisać? Chyba tylko całkowicie subiektywnie i emocjonalnie. Chociaż nie, trochę będę najpierw chwalić, potem czas na emocje.

A co będę chwalić? Ano, decyzję o przeniesieniu Targów Książki z Pałacu Kultury i Nauki na Stadion Narodowy. Mimo narzekania malkontentów, że „Jak to? Stadion dla książek??” moim zdaniem ta lokalizacja sprawdziła się 300% lepiej niż PKiN. O wiele szerzej, więcej miejsca między rzędami stoisk, wygodniej, przewiewniej. Sale konferencyjne nowoczesne, klimatyzowane, wszystkie na jednym poziomie, więc łatwo znaleźć. Infrastruktura (toalety, bary stadionowe etc.) przygotowana na tłumy. Pomocni „przewodnicy” targowi i zespół pierwszej pomocy spacerujący dookoła i sprawdzający sytuację. Moim zdaniem TK powinny tutaj zostać tak długo, aż pojawi się coś jeszcze lepszego. Nigdy nie wracajcie do PKiN-u!

Dwa minusy – bary stadionowe mają stałe (koszmarne!) ceny i nikły wybór. Rozumiem, że na mecze to starcza, na taką imprezę już nie. Dlatego dobrze, że organizatorzy pomyśleli o zorganizowaniu jeszcze innych punktów żywieniowych. Drugi minus – Olesiejuk i jego koszmarne stoisko. Umiejscowione zaraz przy wejściu – przez obłożenie autorami i spotkaniami z nimi – zaowocowało stałym efektem „wąskiego gardła”. Im częściej bywam na TK, tym bardziej uważam, że ta firma powinna być wyeksmitowana na sam koniec alejek, gdzie będzie mniej zawadzała zwiedzającym. A na Stadionie najlepiej byłoby, gdyby wylądowała na miejscu murawy 😉

No dobra, oceny na bok, teraz czas na uczucia!

Jak bardzo lubię TK i spotkania, to wie chyba każdy, kto tu bywa w miarę regularnie. Dla mnie zabawa zaczęła się już w piątek po pracy, gdy w me progi zawitała Izuś z Czytadełka wraz ze swoją koleżanką. Miły wieczór ciągnął się do północy, potem trzeba było iść spać, by mieć siły na sobotę. Najpierw była pizza, a potem spędzałyśmy czas, jak na blogerki książkowe przystało 😉

blogerki

Sobota… była niesamowita! Najpierw był panel dyskusyjny dotyczący literatury kobiecej i festiwalu „Pióro i pazur”. Już tam spotkałyśmy kilka lubianych przez nas autorek, chwilę porozmawiałyśmy i ruszyłyśmy między stoiska. Spotkałyśmy się tam również z Edith i dalej wędrowałyśmy we cztery. Ja wędrowałam zupełnie na żywioł, a Iza i Edith miały kilka punktów obowiązkowych. Jednym z nich było zdobycie dedykacji Romy Ligockiej, która wprawiła dziewczyny w dziki zachwyt. Były też i inne dedykacje, spotkania, rozmowy, zdjęcia… Działo się wiele, a czas płynął szybko. Ja odwiedzałam głównie znajomych z wydawnictw i znajomych autorów, ale spotykaliśmy co jakiś czas również znajomych blogerów. A przez przypadek spotkałam znajomego reportera, którego nie widziałam już ponad rok i dostałam przecudnej urody dedykację w jego najnowszej książce. Fruwałam potem pod sufitem do końca dnia! 🙂

W porze obiadowej dołączył do nas Jarek Czechowicz, który jednak musiał szybko uciekać, więc było to tylko krótkie spotkanie. A potem jeszcze tylko kolejna rundka, kolejne rozmowy i już był czas zbierać się w stronę Pikanterii, gdzie odbywać się miało spotkanie blogersko-autorskie. Po drodze spotkałyśmy Manięczytania z uroczym synem i razem dzielnie szukaliśmy restauracji, podążając jakby nie w tę stronę, w którą należało 😉 Ale w końcu udało się trafić, no i zaczęło się…

Jako, że byłam razem z Izą założycielkami wydarzenia na Facebooku, a ja na dodatek byłam „miejscowa”, to wypadła mi rola organizatorki. A spotkanie przerosło moje oczekiwania! Do tej pory wszystkie wydarzenia, które organizowałam na FB (lub w których uczestniczyłam) miały taką samą zasadę: na 100% osób deklarujących przybycie stawia się na miejscu miedzy 30 a 60%. A w sobotę zjawili się wszyscy! Mało tego – ludzi było więcej, niż miało być! Wyobraźcie sobie teraz mój stres! Nastawiłam się na maksymalnie 20 osób, a jest ponad 30. Jak to rozwiązać? Jak ogarnąć brakujące miejsca w knajpce, w której oprócz nas są dodatkowo 4 grupy komunijne i nie ma wolnych stolików? Jak załatwić kwestię rachunku, by każdy rozliczał się tak, jak mu wygodnie? Jak zwalczyć burkliwość obsługi? Jak sprawić, by blogerzy integrowali się z autorami, a autorzy z blogerami? Jak sprawić, by podobało się, jak największej ilości osób??

Stres mnie zżerał przez pierwsze 3 godziny spotkania! W tym czasie biegałam od jednej osoby do drugiej, załatwiałam różne rzeczy, próbowałam też porozmawiać z uczestnikami spotkania, a to wszystko z jednym piwem w dłoni. Dopiero po tych trzech godzinach usiadłam i zjadłam kolację. Oraz zaczęłam w pełni korzystać ze spotkania. Zrelaksowałam się powoli, ale wtedy już coraz więcej osób musiało uciekać. W końcu została nas tylko garstka – 6 kobiet i jedyny rodzynek. Oj, działo się! Rozmowy na naprawdę różne tematy, często lekko dziwne (po jednej z opowieści Mai do dzisiaj nie mogę spojrzeć na szarlotkę! :P). Spotkanie zakończyliśmy koło północy. Ja padałam już z nóg, był to dla mnie dzień pełen wrażeń. Jeżeli wnioskować po długości spotkania, to raczej było udane 🙂

Nie wiem, jak innym osobom (mogę się wypowiedzieć tylko za siebie), ale mnie bardzo się podobało! Mimo całego stresu. Spędziłam uroczy czas z fajnymi ludźmi. Porozmawiałam sobie ze znanymi mi osobami, poznałam też nowe ludki. Czasami zupełnie mi nieznane, czasami znane do tej pory wirtualnie. Super było to, że i blogerzy ściągnęli z wielu różnych miejsc – z Gdańska, z Wrocławia, z okolic Lublina… Miło było ponownie spotkać przesympatycznych autorów, a także spędzić trochę czasu z tymi, których wcześniej osobiście nie znałam. Podobało mi się, że potrafiliśmy kulturalnie rozmawiać o książkach, recenzjach, wydawnictwach, blogach, autorach, pisaniu, ale także o wielu nieksiążkowych tematach. Cudnie było, chociaż to spotkanie wyssało ze mnie mnóstwo sił.

Była też i niedziela, znowu na TK, ale tylko na chwilę. Dziewczyny zbierały gadżety, ja prezenty książkowe, syciłyśmy oczy i duszę atmosferą, podziwiałyśmy tłumy czekające do kas. A potem już niestety wędrówka na dworzec autobusowy, gdzie pożegnałyśmy się i… koniec. Następne TK za rok.

Uwielbiam taką atmosferę! Lubię ciszę i spokój, ale od czasu do czasu kocham takie spędy, zloty, pogaduchy, adrenalinę, ból nadwyrężonego gardła i zmęczenie ścinające z nóg!

PS. Prawie nie robiłam zdjęć, a na dodatek te, które zrobiłam wyszły kiepsko :/ Zapraszam jednak do obejrzenia tych niewielu, które wyszły jako tako. Te ładniejsze zdjęcia zrobiła Ania z Misja Książka. Zrobiłam pokaz slajdów, więc albo możecie siedzieć i oglądać automatyczny pokaz, albo dobrać sobie własne tempo.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Impreza na koniec roku, czyli blogerzy nie mogą bez siebie żyć!

Wygląda na to, że grono warszawskich (i okołowarszawskich) blogerów chyba zapałało do siebie sympatią. Zapewne w dużej części jest to wynik działań Ilony z BlogoStrefy, ale wygląda na to, że my sami łyknęliśmy bakcyla spotkań, bo o Wigilię B(v)logerów prosiło przynajmniej kilka osób. Ilona kolejny raz błysnęła talentem organizatorskim, Marianna z Warsaw Spotted załatwiła nam ciekawą miejscówkę – Prochownię Żoliborz (czynne będzie dopiero za jakiś czas, mieliśmy więc okazję zrobić tam przedpremierową imprezę), a niezawodna Wyborowa wspomogła nasze humory butelkami smakowych wódek oraz winami Campo Viejo, które dopiero wchodzą na polski rynek. W Pernod Ricard wiedzą, jak dopieszczać blogerów 😉 Blogerzy kulinarni zadbali o przekąski słodkie i słone, inne osoby dostarczyły napoje niealkoholowe oraz fanty do konkursów, których było sporo.

* Po kliknięciu na zdjęcia możecie zobaczyć ich większe wersje.

Wigilia blogerów - przygotowania

Zjawiło się naprawdę sporo osób, szczerze pisząc, nie spodziewałam się, że będzie nas tylu. Ostatni tydzień przed Świętami, czas, kiedy większość z nas ma przeważnie przynajmniej 1-2 Wigilie robocze/studenckie/branżowe/inne do „zaliczenia”, miałam więc miłą niespodziankę. Było też sporo nowych osób, co według mnie jest świetną sprawą! Kolejne osoby, kolejne blogi, wspólny czas razem. I to w offline 🙂 Ucieszył mnie też fakt, że skusiłam na przyjście również Maję (która zresztą została jedną z gwiazd imprezy :D), a także pojawiła się – dla mnie niespodziewanie, nie wiedziałam, że będzie – Avo_lusion. Tym razem były więc już trzy blogerki książkowe i oby ta zwyżkowa tendencja się utrzymywała dalej!

Wigilia blogerów - konkursy

W trakcie wieczoru mieliśmy okazję uczestniczyć w warsztatach zapachowych zorganizowanych przez jedynego w Polsce(?) blogera – Marcina (zapewne pań piszących o tej tematyce jest sporo, ale o innym panu jeszcze do tej pory nie słyszałam). Było pachnąco, interesująco, również zabawnie. Chociaż nie wszystkie zapachy podbiły nasze serca 😉

Było też sporo różnych konkursów, w których można było wygrać różności – buteleczki Porto, książki, różnorakie gadżety, zamrożone jagody Acai i wiele innych rzeczy. I to jest fajne – nie dość, że lubimy obdarowywać innych, to zawsze jest przy tym mnóstwo zabawy i śmiechu, bo większość konkursów jest od czapy 😉

B(v)logowigilia

Był też pokaz zdjęć z Brazylii oraz możliwość zakupu cegiełki-kuponu z kodem do audiobooka Loko, nagranego przez blogerów. W ten sposób można pomóc dzieciakom, o czym pisałam kilka postów wcześniej!

Jednak przebojem dużej części imprezy była sesja fotograficzna, którą zorganizowała dla nas ekipa Kobiecego Punktu. Przytaszczyli ze sobą sprzęt (co było sporym wyczynem biorąc pod uwagę ilość śniegu, jaka wtedy była na zewnątrz i całkiem spory mróz) i pozwolili nam szaleć przed obiektywem ile tylko chcieliśmy. Działo się, oj działo! Były harce i swawole, a oglądając zdjęcia zrobione w trakcie tej arcydługiej sesji można jasno powiedzieć: blogerzy lubią być w centrum uwagi i lubią się przytulać 😀 Zobaczcie sami!

Wigilia blogerów - sesja

Koło północy – wraz z pięcioma innymi osobami – pojechaliśmy na drugą Wigilię (tzw. branżową). I muszę to napisać – blogerska była fajniejsza 😀 W naszej grupce było nam oczywiście dobrze i zabawnie, ale generalnie impreza blogerów była bardziej wyluzowana i odjechana. Co nie zmienia faktu, że z piątką mych towarzyszy spędziłam świetną resztę wieczoru. Tylko poranek po zmieszaniu trunków był trochę bolesny, szczególnie, że trzeba było wstać do pracy 😉 Ale podróż w szóstkę jednym autem, opowieści w obcych językach, grę w szachy między zdziwionymi imprezowiczami i picwąsa będę wspominać jeszcze jakiś czas 😉 A tak a propos – zna ktoś z Was słowo picwąs i wie skąd pochodzi i jaka jest jego etymologia?

zbiorowo blogerzy

To druga impreza dla blogerów, w której miałam okazję ostatnio uczestniczyć (pierwszą opisałam w notce pod tytułem „Lans i bans na 22 piętrze, czyli spotkanie blogerów„). Znowu mam te same odczucia – jestem zachwycona! 🙂 A nawet więcej – podobało mi się (siłą rzeczy, bo czułam się już bardziej swojsko, znałam dużą część uczestików etc.) jeszcze bardziej niż za pierwszym razem! Blogerzy, których spotykałam to naprawdę fajni, kreatywni, zabawni i inteligentni ludzie. Cóż, znowu pewnie ktoś mi zarzuci tworzenie koła wzajemnej adoracji, ale nic mnie to nie obchodzi – ja tych „blogierów” zwyczajnie lubię i dobrze mi z nimi. A te spotkania dają mi jeszcze wielką ilość pozytywnej energii, kopa do działania i często sporo ciekawostek do przemyśleń. Mam więc nadzieję, że będzie mi dane uczestniczyć jeszcze w wielu podobnych wieczorkach towarzyskich 😉

PS. Zdjęcia należą do BlogoStrefy, Kobiecego Punktu, Agaty, Iwony oraz Kamila.

Lans i bans na 22 piętrze, czyli spotkanie blogerów

Jakiś czas temu blogowa Mamma z BlogoStrefy rzuciła pomysł kolejnego spotkania blogerów. Podrażniła nas jeszcze ciekawym i tajemniczym miejscem spotkania i zapadła cisza. Niedawno jednak zaprosiła warszawskich (i krakowskich, i gdańskich, i w ogóle chętnych do spotkania) blogerów na tajemnicze 22 piętro jednego z budynków w centrum Warszawy. Na miejscu okazało się, że zmierzamy do siedziby Pernod Ricard, zwanego swojsko Barem Wyborowej 😉 Tamże czekały na nas już pięknie wyglądające przekąski oraz tzw. otwarty bar pełen alkoholi. Kuszono nas także widokami, jednakże pogoda miała inne plany 😉

Na początku byliśmy grzeczni, mili, trochę sztywni. Typowe rozglądanie się za znajomymi, „obwąchiwanie” nieznanych nam osób, badanie gruntu. Sprawdzaliśmy kto jest kim, o czym piszemy, rozmawialiśmy o blogowaniu, współpracy z firmami, imprezach branżowych i setkach innych tematów. Integracja powolutku toczyła się do przodu.

Za to Wyborowa i organizatorka mieli w stosunku do nas inne plany!

Postanowiono nam dzielnie pomóc nawiązywaniu kontaktów, zapewniając pełen bar, miłą obsługę, barmanów tworzących smaczne drinki, a do tego konkursy, muzyka i integracja mogła ruszyć z kopyta.

Szybko więc przestaliśmy być grzeczni i wyszły na jaw nasze prawdziwe twarze. Zaczęły się tańce, swawole, dzikie sesje fotograficzne, nawiązywanie bliższych znajomości, a nawet chwile szczerości 😉 Robiło się coraz weselej, tematy zrobiły się luźniejsze. Typowa udana impreza.

Rozhulaliśmy się tak bardzo, że skończyliśmy na afterku w Huśtawce, było zacnie. Tylko sobota była ciężkim dniem…

Wiecie co? Ja naprawdę uwielbiam spotykać się z innymi blogerami. Wcale nie muszą być to osoby piszące o książkach. Jakimś cudem większość blogujących osób jest zwyczajnie naprawdę fajna 😉 Są to ludzie z pasją, często talentem, lepiej lub gorzej realizujący swoje plany rozwoju, otwarci na nowe wyzwania i nowe osoby, z którymi idzie porozmawiać na wiele różnych tematów. A ostatnio dochodzę do wniosku, że lubię takie spotkania „nie-tylko-książkowe”, bo zawsze dowiem się wielu nowych rzeczy i spoglądam potem na swój blog z innej perspektywy. Jestem więc całym sercem za integracją blogosfery jako całości i już nie mogę doczekać się kolejnych spotkań!

Na koniec podziękowania, a co trzeba doceniać dobre chwile 😉

– Dla Ilony za zorganizowanie spotkania,

– Dla Wyborowej za gościnność, współorganizatorzy poszli z nami nawet w środku nocy na afterparty, co doceniam, bo przecież mogli wybrać łożko zamiast grupy blogerów,

– Dla My Taxi za porozwożenie nas do domów,

– Dla Segi za stałe i przekonujące motywowanie nas do pojechania do Huśtawki 😉

Ale nade wszystko dla wszystkich tych, którzy umilali mi piątkowy wieczór. Świetnie było z Wami spędzić tych kilka godzin i mam nadzieję do zobaczenia niedługo!

PS. Zdjęcia należą do: Moniki Kamińskiej, Kobiecego Punktu, BlogoStrefy, Warsaw Spotted oraz Justynides.

PS2. Zdjęcia można powiększyć, wystarczy tylko na nie kliknąć.

PS3. Zapomniałam o liście obecności. Oto kto był na spotkaniu:

BlogoStrefaWarsaw SpottedSegrittaFashionelkaPani EkscelencjaKominekBlack DressesSiouxandthecityBlogomodzieKlaudia KlaraCosmefreakKuba JankowskiMarco Prezentuje,  PolimatyAleLaba20m2 ŁukaszaMediafunPodróżniccyKobiecy PunktOlga SmileEksperymentalnieZombie SamuraiMoja TrawaPaweł LipiecBookeriadaGra JansonaArek BibliotekarzPrzemysław Żyła, PorcelanowaCzujnym Okiem, Show Your SushiSocialGuruSzarmantFacet o perfumachLisely InspirationFotoKreskaVanilla RumJaga DesignKotlet.tvRudomi.pl