Niedzielny luz

Miała być recenzja, ale po wczorajszym dniu (i dzisiejszym doczytaniu „Gniewu” Miłoszewskiego!) nie mam sił, będzie zbiór różności. Wczoraj pobudka o 5:30, podróż do Olsztyna, spotkanie z blogerami (i nie tylko) a propos współpracy z wydawnictwami i agencjami, potem już bardziej towarzysko – obiad w miłym gronie, „wystawa autorów”, chwila relaksu z organizatorkami Festiwalu do Czytania i już byliśmy w Polskim Busie do W-wy. Tylko, że zamiast trzech godzin jechaliśmy ponad pięć, bo natknęliśmy się na drodze na śmiertelny wypadek. Oczekiwanie na lekarzy, policję, prokuratora, stanie w gigantycznym korku, a potem szaleństwo objazdów i już byliśmy w domu, koło 1 w nocy. Nie mam sił na myślenie.

olsztyn panel z blogerami
Przed spotkaniem, razem z Maciejem Marciszem z Business & Culture oraz olsztyńskim Czytusiem

Już od tygodnia chciałam się Wam pochwalić efektami ogarnięcia bałaganu w zgromadzonych tutaj książkach. Jak wiecie – po trzech latach mego pomieszkiwania – właściciel kawalerki zakupił regał. Wcześniej nie miałam nawet półki, a książki leżały w szafach, szufladach, na półce pod ławą, na ławie etc. Regał aż tak wiele nie zmienił, za mały jest 😉 Ale trafiła na niego część książek, reszta dalej koczuje pod ławą i w jednej z szaf wnękowych. Ale za to zebrałam znowu ze 30 do oddania, już pisałam do zarządzających bibliotekami w dzielnicy. I zastanawiam się, czy nie dołożyć jeszcze 30 egzemplarzy. To dobry rok, w końcu się zaczęłam brać za siebie! Tylko ciągle problemem jest to, że 80% zbioru jest u rodziców i tam ciągle mam z czym walczyć 😉 Po kliknięciu w zdjęcie możecie sobie powiększać jego fragmenty – jeżeli oczywiście tylko macie na to ochotę!

regal z ksiazkami

Pewnie niektórzy zejdą na zawał, bo „jak można tak książki upychać!”. Ale to tylko świadczy o tym, że mają jeszcze dużo wolnego miejsca dookoła siebie 😉 A, górna półka nie jest pełna do końca, jest to miejsce przewidziane na książki, które aktualnie czytam, dołączą do reszty już niedługo.

Ciekawa jestem, kiedy znowu zapełni się ta półka pod ławą i zaczną gromadzić na nowo stosy na ławie…

A przy okazji „pitolenia” chciałam jeszcze zaprosić wszystkich będących w środę w Warszawie na spotkanie z przeuroczym i interesującym autorem, czyli…

jacek dehnel spotkanie

Ja już zaklepuję sobie miejscówkę w pierwszym rzędzie, bo tegoż autora od lat mocno cenię i należy do moich ulubieńców.

A teraz już zostawiam Was w spokoju i uciekam na „Nosorożca” do Teatru Dramatycznego. Życzę udanego popołudnia i wieczoru!

Reklama

Aaaaa… dookoła same książki!

Część z Was wie już z Facebooka, że ostatnie dni „wolności” przed rozpoczęciem nowej pracy postanowiłam wykorzystać na odwiedzenie domu rodzinnego, spędzenie czasu z bliskimi, przyjaciółmi, kotem 😉 Tym bardziej, ze przez najbliższe kilka miesięcy raczej z urlopu korzystać nie będę, więc przez dłuższy czas nie zawitam tutaj na czas dłuższy niż sobota i pół niedzieli.

A co oznacza pobyt w domu? Książki. Książki są wszędzie! Pomijam już milczeniem te wszystkie przeczytane, ale dookoła widzę setki książek czekających na przeczytanie. Oj, będzie się działo przez najbliższe 10 dni, będzie… Niektórzy z Was pewnie pamiętają moje dwa wpisy – „Za dużo książek, za dużo myślenia” oraz „Wyrwanie z pęt nałogu, czyli rok bez kupienia książki”.  Teraz pokażę Wam skąd moje przemyślenia!

Pamiętajcie tylko o kilku rzeczach:

1. Sprawa najważniejsza: to są TYLKO książki do przeczytania. Te już przeczytane nie zostały uwiecznione.

2. Niektóre z tych półek są bardzo głębokie, więc mieszczą po 2-3-4 rzędy książek, więc jest hardcorek.

3. Oczywiście to są książki, które mam u Rodziców, a w Warszawie trochę stosów do przeczytania też jest. Muszę kiedyś zrobić i tam zdjęcia, może się pokuszę o notkę całkowitą.

A przechodząc do konkretów, popatrzcie sami! Przepraszam za jakość zdjęć, były robione na szybko, byleby uwiecznić to, co dookoła.

regał 1

Pierwszy regał, bez komentarza.

półka 1

Książki czekające na swoje miejsce. Szybko się go nie doczekają. Muszę chociaż kupić podpórki.

półka 2

Sama nie wiem, jak tam jest w środku 😉 Pewnie 3 lub cztery rzędy na dole. A u góry tak, jak się dało. Starocia rodzinne, nie wiem, czy wszystkie będę chciała przeczytać. Część pewnie czytałam z 15 lat temu i niezbyt pamiętam.

półka 3

Na dole 4 rzędy, u góry chyba tylko 2 rzędy. Półka ma głębokość na całą szafę, dosyć przydatna sprawa 😉

regał 2

Jaki regał jest, każdy widzi – przeważnie 2 rzędy.

regał 3

Tu na razie po 1 rzędzie, ale rozważam zagęszczenie…

Sami widzicie, jaka jest sytuacja. A raczej jej wiejska część 😉 Mam nadzieję, że teraz mniej osób się tak mocno dziwi memu postanowieniu o niekupowaniu książek. One i tak przybywają zbyt szybko, powinnam całkowicie zakręcić kurek. A przecież mam co czytać na jakieś 20 lat. Ale do tego na razie nie dorosłam. Może kiedyś w końcu się uda!  Tego mi życzcie, bym jeszcze przed śmiercią mogła poczuć, jak to jest – bez wyrzutów sumienia, że setki książek czekają – pójść do księgarni i kupić sobie nowe 😉

Za dużo książek, za dużo myślenia

Wieczór w domu. Los miał dla mnie niespodziankę, którą pokrzyżował mi me plany wyjazdowe. Bywa i tak, dzięki temu zyskałam możliwość napisania recenzji. Jednak po otwarciu edytora tekstu i chyba godzinnym wpatrywaniu się w migający kursor stwierdziłam, że nie chcę. Nie mam ochoty opisywać tej książki, nie czuję, bym mogła o niej napisać coś więcej, niż „fajne czytadło, można przeczytać, jak się lubi gatunek”, a nie chcę tego robić. Wolę dać się ponieść klawiaturze, zobaczyć, gdzie mnie zaprowadzi.

Ufam, że każdy z czytelników tego bloga ma swą prywatną biblioteczkę. Mniejszą lub większą, ale ma. Pewnie macie tam same cacuszka, wyczekane, zadbane, cieszące oko i serce. Czy są to same regały i półki? A może upychacie książki, gdzie popadnie? A jaki macie system układania? Alfabetycznie, autorami, tytułami, wydawnictwami, kolorami, gatunkami…? Jesteście w stanie znaleźć poszukiwaną ksiażkę z zamkniętymi oczami, czy raczej panuje u Was delikatny nieład? Jaką macie przyjętą strategię utrzymywania jako takiego porządku w audiobookach? A jak segregujecie e-booki na Waszych czytnikach? Utrzymujecie ten sam system przez lata? A może spontanicznie co chwilę zmieniacie to i owo?

fotel

Jakoś kompletnie wyparłam z pamięci to, jak wyglądała ta sprawa w przeszłości. Faktem jest, że wtedy trudniej zdobywało się książki, więc i systemów wielkich nie trzeba było mieć, bo nie miało się ich najczęściej jakiejś obłędnej ilości. Rodzice wprawdzie dysponowali regałem pełnym książek, ale nie pamiętam jaki był ich system utrzymywania porządku na półkach. Teraz książki mają porozrzucane po półkach po całym domu i pewnie w ogóle już do nich nie zaglądają, bo Tatę pochłonęły krzyżówki, a Mama nie lubi wracać do już przeczytanych książek, więc przynosi kolejne stosy z bibliotek. Też dobrze, problem z glowy 😉

Ja miałam przez dosyć długi czas pewnie ze dwie czy trzy półki książek, nie było więc problemu niepanowania nad księgozbiorem. Problem zaczął sie kilka lat temu. Najpierw blogi książkowe spowodowały we mnie wzrost zainteresowania kolejnymi książkami. Potem znalazłam Biblionetkę, spotkania z jej użytkownikami zaowocowały pożyczkami i podarunkami. W międzyczasie pojawił się Podaj i opcja wymiany książek na punkty i punktów na książki. Zaczęło się szaleństwo. Teraz Podaj praktycznie nie żyje, a żadna jego alternatywa nie wzbudza we mnie cieplejszych uczuć (co bardzo mnie aktualnie cieszy!). A gdy do tego wszystkiego doszła moda na tzw. tanią książkę i Allegro, to ilość książek zaczęła zwiększać się z każdym miesiącem. A gdy jeszcze sama zaczęłam prowadzić bloga, a po jakimś czasie pojawiły się pierwsze współprace z wydawnictwami, to już ilość napływających każdego dnia książek przekroczyła normalne granice. Efekt? W ciągu mniej więcej 5 lat uzbierałam grubo ponad 1000 książek do przeczytania. Książek ogółem sporo więcej. I przestałam panować nad tym, co już mam i jak to znaleźć.

Kombinuję w tej kwestii jak koń pod górkę 😉 Najpierw przyjęłam zasadę: rozdział przeczytanych od tych, które na przeczytanie czytają. I właściwie ciągle go się trzymam, bo inaczej już kompletnie bym sprawy nie opanowała. W kwestii tych przeczytanych próbowałam sie trzymać gatunków, ale nie wyszło mi to do końca, mam misz-masz gatunków-tematyki-pochodzenia. I nie do końca mi to pasuje, więc muszę sobie wyrobić nowy system.

A co z nieprzeczytanymi? Tutaj właściwie jest jedna zasada: nie ma zasady. Ok, te do recenzji trzymam w jednym miejscu, by mieć jasną wizję tego, co jeszcze na mnie czeka i zapanować nad nimi w sensowny sposób. Reszta to wolna amerykanka, książki poupychane wszędzie, gdzie można. I nie mam pomysłu na to, jak nad nimi zapanować.

Próbowałam chociaż okiełznąć to co mam poprzez wpisywanie nowych nabytków do swojego schowka na Biblionetce. Niestety, nie udało mi się to do końca, a efektem jest to, że nadal zdarzają mi się sytuacje, że nie jestem pewna, czy jakąś książkę już mam, czy nie. Nadmiar książek oznacza także konweracje, jakie mi się czasem zdarzają:

– Czytałaś XYZ?

– Nie, ale muszę zdobyć.

– Hm… ale przecież pisałaś, że już masz.

Kurtyna.

Nawet w Warszawie, w mieszkanku, w którym nie mam miejsca na regał, nie jestem w stanie nad tą kwestią zapanować. Mam książki: na półce pod ławą, w szafce wnękowej na korytarzu, w szufladzie komody i na stole. I nadal nie wiem, co tu mam. Ponownie kurtyna.

Jak panujecie nad swoimi księgozbiorami?

Rozpisalam się. Wyszła mi spowiedź nieanonimowego książkoholika. Ale przynajmniej chyba teraz już wszyscy dokładnie zrozumieli dlaczego od roku nie kupuję książek?

Książki