Wieczór z autorem

20 stycznia, 18:30, Warszawa, Foksal.

Z pracy wyszłam późno, ale zamarzyło mi się, że jeszcze zrobię sobie spacerek na miejsce spotkania. W pewnym momencie zaczynam tego żałować, włączam przyspieszenie i dzwonię do organizatorki z przeprosinami – spóźnię się kilka minut. W odpowiedzi słyszę: „A może zamówić już coś ciepłego na rozgrzewkę? Kawa, herbata?”. Zaopiekowanie poziom mistrzowski!

20 stycznia, 19:05, Warszawa, restauracja na Wilczej.

Wpadam zdyszana, rozglądam się dookoła, nikogo nie rozpoznaję, proszę więc o pomoc kelnerkę. W międzyczasie zjawia się organizatorka spotkania, wskazuje stolik i towarzystwo. Rzut oka – tak, to on, wygląda tak samo, jak na zdjęciach. Prezentacje, zamieszanie z płaszczami i miejscami, no i w końcu jesteśmy wszyscy, możemy zacząć. Przed dwiema blogerkami (razem ze mną była Weronika z Literaturomanii) kolacja z norweskim autorem – Levim Henriksenem.

Najpierw ostrożne „obwąchiwanie”, próba zorientowania się, jakim człowiekiem jest Levi, jak postępować i jaką strategię komunikacyjną przyjąć. Ale po chwili rozmowa płynie, padają pierwsze pytania, rozkręcamy się.

<Retrospekcja>

„Śnieg przykryje śnieg” czytałam niedawno. To opowieść o byłym więźniu, który zaraz po wyjściu z więzienia dowiaduje się o samobójstwie brata. Przybywa na pogrzeb, zamieszkuje w domu rodzinnym i stara się zrozumieć wydarzenia, samego siebie, to, co go otacza. Dan czuje, że zawiódł brata, że zmarnował kawał życia i że nadal jest taki sam, jest wiecznym uciekinierem. Planuje jak najszybciej sprzedać ojcowiznę i ruszyć w drogę. Gdzieś, byle dalej!

Jednak ciągle nie daje mu spokoju samobójstwo brata, próbuje zrozumieć, co mogło go do tego popchnąć. Poszukuje więcej i więcej informacji, a tym samym uruchamia ciąg wydarzeń, które będą miały znamienne konsekwencje. A na dodatek w jego życiu na nowo pojawia się stary, niepełnosprawny wuj oraz Mona, młoda kobieta, która spotykała się z bratem Dana. Ta dwójka ma na niego coraz większy wpływ, pomaga mu poznać na nowo samego siebie.

To nie kryminał i nie thriller, to obyczajowa historia rodzinna. Najbliżej jej do powieści psychologicznej z wątkiem kryminalnym. Surowa w stylu, smutna, pełna emocji, refleksji. Oddająca – na ile mnie to oceniać – klimat Norwegii.

Taka to książka

20 stycznia, 19:05, Warszawa, ciągle ta sama restauracja.

Levi opowiada o tym, że od dziecka pisał i chciał pisać przez całe życie. Mimo tego, że obrał karierę dziennikarza i muzyka, to ciągle pisał. I ciągle próbował wydać to, co tworzył. Wysyłał swe utwory kilkadziesiąt razy zanim zostały opublikowane! Ale gdy w 2002 roku pierwszy z nich pojawił się drukiem, to potem ruszyła lawina. „Śnieg przykryje śnieg” została nagrodzona Nagrodą Norweskich Księgarzy, prawa zostały sprzedane do wielu krajów, trwają negocjacje a propos jej sfilmowania. A Levi pisze dalej…

Na pomysł tej powieści wpadł w Sylwestra na przełomie 1999 i 2000 roku. Spędzał go z przyjaciółmi, snuły się rozmowy, gdy nagle zaczęli rozważać podobny pomysł. Długo jednak nic się nie działo, a gdy w końcu zdecydował się przekuć go w powieść, to czekał na niego sukces.

Często pytany jest o to, dlaczego jeszcze nie napisał kontynuacji. Levi twierdzi, że jest to zamknięta historia (a ja się z nim zgadzam), że nie ma sensu pisanie kontynuacji. Chociaż nie zapiera się – kusi go to, bo Dan jest mu bardzo bliski. Może kiedyś wróci do Skogli…

Samo Skogli wymyślił. Postanowił, że będzie to miejsce, które odwierciedlać może wiele miejsc w Norwegii i będzie to miejscowość, w której będzie umieszczał wszystkie swoje powieści. Uniwersalny świat, dzięki któremu utnie wszystkie gdybania: dlaczego akurat tutaj, czemu nie tam, a dlaczego pokazał to miejsce w taki sposób etc. Jest jednak wzorowana na wsi, w której Levi dorastał, która do dzisiaj jest mu bliska.

Sam pisał o tym, co jest mu tak czy inaczej znane i to samo zaleca innym pisarzom i tym, którzy pisarzami chcą być. Jemu praca nad książką zajmuje około roku. Pracuje nad każdym rozdziałem tak długo, jak długo uznaje za stosowne, by w końcu poczuć, że to jest to, teraz tekst jest gotowy, a on może rozpocząć pisanie kolejnego rozdziału. I dlatego gdy stawia ostatnią kropkę uważa książkę za dzieło ukończone.

Zapytany o przyszłość odpowiada, że pisze kolejną książkę, a polski wydawca już zakupił prawa do innej powieści, więc czytelnicy w Polsce będą mogli przeczytać kolejną książkę Leviego Henriksena.

20 stycznia, 19:05, Warszawa, to samo miejsce akcji.

Trzy godziny minęły szybko, pora się rozstać. Jeszcze tylko pamiątkowe wpisy do książek i zdjęcia, chwila rozmowy z pracownikami wydawnictwa i pora ruszyć na tramwaj. Podsumowując w głowie spotkanie, myśląc o tym, co się usłyszało i o tym, jak to wszystko opisać w jednej notce. Trzeba byłoby napisać kilkustronicowy esej, który kłóci się z ideą bloga. Pozostają tylko luźne impresje!

25 stycznia, 19:34, Warszawa, mała kawalerka na warszawskiej Ochocie.

Pomysł zorganizowania kolacji z autorem i zaproszenia na nią blogerów, by mogli autora bliżej poznać, porozmawiać z nim i wypytać o ciekawostki, uważam za doskonały! Gratuluję osobie z wydawnictwa, która na niego wpadła. Szkoda tylko, że tak niewielu blogerów odważyło się na to, by wziąć w niej udział. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie to większa grupa, chociaż oczywiście nie narzekam na możliwość spędzenia tego wieczoru w tak małym gronie. Więcej możliwości dla Weroniki i dla mnie 😉

20150125_192155

PS. Wszystkie poniższe zdjęcia są autorstwa Weroniki Trzeciak.

Reklama

Święto dla moli książkowych!

logo targów

Już za tydzień rozpocznie się jedna z dwóch najważniejszych w tym kraju imprez branżowych, czyli Warszawskie Targi Książki. Ja siłą rzeczy spędzę na Stadionie sporo czasu, z różnych powodów.

Bardzo istotnym powodem będą np. spotkania oko w oko z blogerami, czytelnikami, autorami, czyli wszystko to, co fajne 🙂 I tutaj pojawia się moje pytanie: kto wybiera się do Warszawy na Targi? Kiedy będziecie? Macie ochotę pogadać oko w oko?

Druga sprawa to chęć zaproszenia Was na spotkanie czytelników, blogerów, autorów, które robi Kamil z Przy Kominku. Odbędzie się ono w sobotę, 24 maja, w Kicia Kocia. Rozpoczynamy o godzinie 17:00, ale każdy może przybyć wtedy, kiedy mu pasuje. Oczywiście przed 17 ma szansę siedzieć sam ze sobą, a przybywając bardzo późno ma szansę na to, że natknie się na same niedobitki 🙂 Wszystkie szczegóły spotkania znajdziecie na Facebooku, a dokładnie tutaj. Jeżeli ktoś chce mieć numer telefonu w celu ułatwienia kontaktu – proszę o znak.

Mam nadzieję, że w sobotę spotkam wielu z Was! 🙂

PS. A przy okazji zapraszam Was na te spotkania!

spotkania autorskie

Szukam autorów! (+ przypominajka)

autor

Miała być dzisiaj recenzja „Suttree” McCarthy’ego, ale po podróży zapchanym i dusznym pociągiem nie ma już siły na myślenie. Zamierzam więc Was niecnie wykorzystać! 😉

Napiszcie mi, proszę, jakich autorów sobie szczególnie upodobaliście i za co? Tak sobie myślę, że znam mnóstwo autorów, mam duuuużo książek, ale pewnie na mojej liście brakuje kogoś, kto mógłby się dla mnie stać autorem ważnym, szczególnym. Stąd moja prośba. Pomóżcie mi poszerzyć moje horyzonty, zasugerujcie mi swoich ulubieńców, a kto wie, może pewnego dnia będziemy mieli wspólnych faworytów?

Pomożecie?

Ja tylko przypomnę, że do północy możecie zgłaszać swoje typy w konkursie! A teraz uciekam na kanapę, padnę i nie wstaję przez cały wieczór! Wybaczcie, na Wasze komentarze a propos porzuconych książek odpowiem pewnie dopiero jutro.