Kolorowy świat Zabójczyni („Szklany tron” – kolorowanka)

20161218_112641

Jak niektórzy z Was wiedzą (ci, którzy obserwują mnie na Facebooku i Instagramie) mam delikatnego fioła na punkcie cyklu o Zabójczyni autorstwa Sarah J. Maas. Tak, wiem, to zwykła młodzieżówka. Tak, wiem, nic wielkiego, bohaterka jest niezniszczalna i w ogóle wkurzająca. Tylko co z tego, gdy wciąga jak bagno, a na dodatek polubiłam bohaterów i ten świat? Biorąc to pod uwagę, gdy tylko pojawiła się zapowiedź kolorowanki bazującej na bazie tego cyklu, to musiałam ją mieć. A że jestem – jak widać – przewidywalna, to znalazła się miła osoba, która obdarowała mnie kolorowanką i opowiadaniami z tego świata. A ja postanowiłam opisać wrażenia z kolorowania pierwszych wzorów.

20170115_160315Najpierw garść technikaliów. Zeszyt ma 96 stron, okładkę tekturową, dosyć miękką. Wzory są drukowane na jednej stronie kartki, na drugiej cytat z ozdobnikami. To jest akurat o tyle dobre, że możemy się oddawać szaleństwom różnych środków do kolorowania bez obawy, że zniszczymy wzór na drugiej stronie (chociaż ja i tak zawsze podkładam kartkę, niezależnie od kolorowanki). Papier jest dosyć gruby i różnie pracuje z różnymi kredkami. Jedyny minus zeszytu jako całości to zbyt mocne sklejenie, co powoduje, że trudno dokolorować wzór przy grzbiecie.

A przechodząc do konkretów. Zrobiłam 2 całe wzory, trzeci jest w trakcie tworzenia. Do każdego z nich używałam innych kredek, by jak najszerzej przetestować możliwości tego zeszytu. Pamiętajcie, że każde zdjęcie możecie powiększyć, wystarczy w nie kliknąć!

Paradoksalnie do pierwszego wzoru złapałam 20161223_125907za najtrudniejsze środki, czyli tusz w kredce – Derwent Inktense 72 kolory + chyba jedna czy dwie kredki Derwent Watercolour, a do tego waterbrush Derwent. Zamiast zacząć od jakiegoś elementu tła, by przetestować współgranie tych środków, to zabrałam się zaraz za skórę tej trójki i mam teraz efekt – prosiaczki 😀 Trudno, człowiek uczy się na własnych błędach. Generalnie papier jest dobry do kredek akwarelowych, przeżył pokrycie całej kartki wodą, trochę się rolował (no, ale nie roluje się chyba tylko papier do akwareli, a ten ma rzadko która kolorowanka), ale nic nie przebiło na drugą stronę. Kolory rozprowadzały się różnie, trzeba było trochę wyczuć sposób wchłaniania wody. Za to intensywność Inktensów pozostała bez zmian, szczególnie w zieleniach, żółciach i niebieskościach. Oceńcie zresztą sami!

20170107_152826Drugi wzór był zarazem pierwszym testem otrzymanych w prezencie kredek Prismacolor Premier, zestaw 24 kolorów. Owszem, ładnie wychodzą pod względem kolorów, są intensywne i ładne odcienie. Jednak nie są idealne do pokrywania tego papieru. Stosunkowo trudno pokrywa się nimi tego rodzaju papier, widać te białe przerwy, więc albo trzeba wiele razy pokrywać każde miejsce (co powoduje, że kredki się szybciej zużywają), albo używać blendera. Ja używałam blendera Derwent, zużyłam go na ten obrazek ponad połowę! Dla mnie wyzwaniem było ograniczenie się do 24 kolorów (byłam na urlopie tylko z tymi kredkami i Inktensami), czego już od wieków nie musiałam robić. Bez szarego! 😉 Wiecie, jak trudno jest uzyskać fajny, równy szary kolor miksując biel i czerń?

Ostatni wzór zaczęłam robić kredkami 20170115_154410Koh-I-Noor Polycolor 72 kolory + dodatkowo mam kilkanaście kredek Derwent Coloursoft, Derwent Drawing, Derwent Artists. Na razie mam wrażenie, że tym zestawem pracuje mi się z tym papierem najlepiej, najłatwiej osiągam planowane barwy i odcienie. Oby tak dalej!

Wzory są bardzo zróżnicowane – mamy, jak widzicie, wnętrza komnat, widoczki pejzażowe, przedmioty, ogrody, sceny walki, sceny miejskie, a nawet i wizje bohaterów. Szkice są przeważnie bardzo ładne, więc z kolorowania ich można czerpać dodatkową przyjemność. Jest też dużo postaci, więc można popracować nad umiejętnościami kolorowania skóry. Jest też sporo broni, więc można więc poćwiczyć udane odtwarzanie stali.

Był to udany prezent, chociaż musiałam się nauczyć pracować z tym papierem. Jak dla mnie to mógłby być bardziej chropowaty, by lepiej „chłonąć” różnego typu kredki. No, ale takich świrów „wyposażeniowych”, jak ja jest raczej niewiele, dlatego zakładam, że dla typowego kolorowankomaniaka wszystko tu będzie ok. No, poza klejeniem, bo to mało która osoba lubi.

Jeżeli brakowało Wam kolorowanek, w których jest dużo wnętrz budynków, wzorów z różnych scenerii i tych, na których jest sporo osób – jest to kolorowanka dla Ciebie! Miłego relaksu!

 

Reklama

Kolorowanie – pytania i odpowiedzi

kolorowanie

Tytuł brzmi przedziwnie, prawda? Ale zdziwilibyście się, jak często w grupie osób zainteresowanych kolorowaniem przewijają się te same pytania! Pomyślałam więc, że można je zebrać w tym miejscu i zrobić swoisty (i mam nadzieję przydatny) mini-przewodnik. Dodajcie więc nowe, piszcie też swoje wersje odpowiedzi, może za jakiś czas zrobimy wersję 2.0 – ulepszoną, rozwiniętą.

Dlaczego miałabym spróbować? Przecież to zabawa dla dzieci, ośmieszę się i tyle.

Trochę trudno byłoby dyskutować z takim argumentem. Albo się czuje potrzebę, albo nie. Bo mogę przecież mówić o odstresowywaniu, kreatywności, stymulowaniu drugiej półkuli mózgowej, oczyszczaniu ze zbędnych myśli, uspokojeniu etc. Tylko jeżeli ktoś nie będzie miał w sobie ani odrobiny otwartości na tę ideę, to te argumenty i tak do niego nie dotrą. A szkoda, bo czasami warto dopuścić do głosu odrobinę tej dziecięcej radości życia…

A o tym, dlaczego warto pisało już sporo mediów, nie będę powielać, podrzucę tylko jeden link do ciekawego wpisu na blogu Manufaktura Radości.

Jak zacząć? 

Można różnie. Pójść do księgarni, przejrzeć dziesiątki kolorowanek, wybrać tę, która nas najbardziej pociąga i kupić. Do tego dorzucić wybrane przez siebie kredki, mazaki, cienkopisy czy flamastry – do czego nas serce ciągnie. I kolorować, łapać bakcyla!

Na początek nie ma też co przesadzać, dopóki nie ma się pewności, że pokocha się kolorowanie, to nie trzeba inwestować wielkich pieniędzy. Ja zaczynałam od 24 kredek Bambino i kolorowanki. Ale równie dobrze możecie sobie wydrukować jeden z setek tysięcy darmowych wzorów do kolorowania (chociażby Pinterest jest ich pełen) i zainwestować tylko w jakieś akcesoria do kolorowania. Czy kredki, czy mazaki – wybór należy do Was, każdy lubi coś innego. Tylko musicie mieć świadomość, że większość polskich wersji kolorowanek niekoniecznie dobrze znosi pisaki i cienkopisy, często papier jest stosunkowo cienki + są wzory po drugiej stronie kartki. Jeżeli Wam to nie przeszkadza, a chcecie wkładać w kolorowanie mniejszy wysiłek, to pewnie będą dobrym wyborem. Ja zdecydowanie jestem zwolenniczką kredek, można nimi dużo więcej. Ok, są też flamastry, którymi można bardzo dużo, ale wtedy kosztują już powyżej 10 zł za sztukę!

Jakie kredki kupić?

Na początek obojętnie jakie. Czas na zakupy konkretnych (posiłkując się np. tym wpisem) będzie gdy już będziecie pewni, że to jest coś dla Was. Możecie kupić kredki i za 5 zł, tylko musicie się liczyć z tym, że mogą być one twarde i mieć blade kolory. Ja polecam kredki bardziej miękkie, których kolory można mieszać, rozcierać je blenderem. Chociażby te wyżej wymienione Bambino to już jakiś początek. A potem… Hulaj dusza, piekła nie ma! Ogranicza Was tylko budżet i nic więcej! Dopiero w ciągu ostatniego roku odkryłam, jakie bogactwo kredek (i innych przyborów do rysunku) jest na świecie. Cudowności, mówię Wam! O kredkach będzie więcej w kolejnym wpisie związanym z kolorowaniem.

Jaką kolorowankę wybrać?

Tutaj odpowiedź będzie tylko jedna: przejrzeć je w księgarni i wybrać taką, na którą serce wskazuje. Nikt poza Tobą nie będzie wiedział, czy bardziej pociąga się kolorowanie kwiatów, zwierząt, ludzi, ubrań, miast, doodle, tatuaży czy „Gry o tron”. Wybieraj samodzielnie i tyle. Ewentualnie najpierw możesz popróbować z różnymi wydrukami z Internetu i na ich podstawie wyrobić sobie zdanie.

Papier i wykonanie kolorowanek potrafi się mocno różnić, więc pewnie z czasem wyrobicie sobie zdanie na temat tego, co lubicie najbardziej.

Gdzie szukać materiałów?

Allegro, Aliexpress, Amazon,  sklepy plastyczne. Ale też markety, są w nich regularnie promocje zarówno na kolorowanki, jak i na materiały plastyczne. Wybór jest spory, zarówno offline, jak i online, co kto lubi.

Czego jeszcze mogę spróbować?

Jeżeli lubisz eksperymentować i uczyć się nowych rzeczy, to polecam wczytanie się w blogi i oglądanie vlogów. Można się naprawdę sporo nauczyć o technikach i materiałach. A jak się pokocha kolorowanie, to najczęściej się płynnie przechodzi od ich kredek ołówkowych, przez różne ich rodzaje, do kredek akwarelowych, pędzelków, pasteli…

Ale ja nie potrafię, wyjeżdżam za linię, nie potrafię dobierać kolorów, nie umiem ich łączyć, nie nadaję się… Czy warto?

Pewnie, że warto! Tylko pamiętaj, to ma być frajda i odstresowanie, a nie pełne ambicji tworzenie perfekcyjnego dzieła! Przyjemność i rozrywka, perfekcjonizm odkładamy na półkę!

Jeżeli macie jakieś inne pytania czy wątpliwości – piszcie, może razem znajdziemy odpowiedź? Miłego kolorowania!