Lubię przeglądać listę tego, co w danym roku przeczytałam, wracać myślami do książek i wrażenia, które na mnie zrobiły. Patrzę, co czytałam, jak się kształtowała różnorodność – gatunkowa, geograficzna, balans płci etc. Do jakich autorów wracałam w miarę regularnie, kto mnie porwał, a kto odrzucił. Lubię to i lubię statystyki, więc łączę jedno z drugim! Pora podsumować rok 2013!
W roku 2013 przeczytałam 114 książek. W roku 2012 były to 122 książki, więc spadek jest raczej nieduży (chociaż jak pomyślę o 2011 i 201 książkach… 😉 ). Rytm życia ciągle mi się zmienia, więc kompletnie nie wiem, co przyniosą kolejne miesiące. Najlepszymi miesiącami pod względem liczby przeczytanych książek był marzec (13 książek), a zaraz za nim listopad i grudzień (po 12 książek) . Najgorzej wypadł czerwiec (6 książek). Liczbowo patrząc jestem więc bardzo zadowolona.
Przeczytałam 86 książek własnych, z czego 66 książek to były książki do recenzji, a 20 pochodziło z różnorakich zapasów upchanych po półkach. Balans nie był więc tragiczny 😉 Przeczytałam 16 ksiażek pożyczonych, a 7 książek pochodziło z biblioteki oraz 5 tekstów do recenzji wewnętrznej. Niestety, nie zapisywałam sobie jak czytałam książki – “w papierku”, e-booki czy audiobooki, więc Wam podziału nie przekażę. Ale to tylko dobrze obrazuje, jak nieważna jest dla mnie forma Generalnie jednak 66 książek recenzenckich versus 48 książek innych to całkiem niezły balans i jestem z niego zadowolona.
Inne statystyki porównawcze? 63 książki napisały kobiety, 48 mężczyźni, a tylko 3 były dziełami więcej niż 1 autora. 43 książki zostały napisane przez polskich autorów, a 71 przez autorów zagranicznych. Wyniki podobne do tych z poprzednich lat, żadnych raptownych zmian nie widzę.
Pokusiłam się też o zrobienie rocznych statystyk podobnych do tych, które robię co miesiąc. Wyszło mi na to, że średnia ocena przeczytanych w tym roku książek to 4,7, czyli zdedcydowanie wysoką, wyższą, niż rok temu. Albo więc czytam coraz lepsze książki, albo robię się coraz łagodniejsza 😉 Za tym pierwszym wyjaśnieniem optuje też fakt, że w 2013 roku przerwałam czytanie tylko jednej książki! Łącznie przeczytałam 42 513 strony, więc ciut więcej niż rok temu (mimo tego, że przeczytałam kilka książek mniej). Przeciętna książka przeze mnie czytana miała 373 strony. Średnio czytałam 9,5 książki miesięcznie, a dzienna średnia to 116 stron (oczywiście średnia wypracowana głównie weekendami i dniami wolnymi 😉 ).
W roku 2013 dałam 11 szóstek! Do tego dochodzi jeszcze 11 ocen 5,5, więc w sumie całkiem niezła ilość wysoko ocenionych książek! W ubiegłym roku nie dałam ani jednej oceny niższej niż 2 (a tyle dostały dwie książki), do tego dochodzi jedna ocena 2,5. Najwięcej dawałam oczywiście ocen od 4 do 5. Przerwałam czytanie tylko 1 książki, niesamowite!
Gnioty roku?
Z braku laku określenie to przypadnie trzem książkom ocenionym najniżej. Największe rozczarowanie sprawiła mi jednak książka „Wichrowe Wzgórza” Emily Bronte! Tyle lat wyczekiwania, takie nadzieje, stos poleceń od znajomych i przyjaciół i co? Jak pisałam w podsumowaniu miesięcznym – nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia, w tej książce nie ma NIC pozytywnego! Bohaterowie – poza tłem-słuchaczem – są źli, słabi, tchórzliwi, podli, wkurzający i dalej w ten deseń. Wszystko jest negatywne, szare, wstrętne. Nic, tylko się ciąć! Kompletnie nie jestem w stanie zrozumieć zachwytów nad tą książką.
Hity roku?
Część z Was widziała pewnie moje typy u Padmy z Miasta Książek. Ale tutaj wrzucę ciut szerszą listę, będą to wszystkie książki ocenione na 6 (według kolejności lektury):
1. „Trzy młode pieśni” Elżbieta Cherezińska
2. „Katarzyna Wielka” Ewa Stachniak
3. „Rubinowe czółenka” Joanne Harris
4. „Joyland” Stephen King
5. „Zwycięzca bierze wszystko” Aneta Jadowska
6. „Zdobywam zamek” Dodie Smith
7. „Smażone zielone pomidory” Fannie Flagg (powtórka, ocena bez zmian)
8. „Pisane szkarłatem” Anne Bishop
9. „Legion” Elżbieta Cherezińska
10. „Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek” Mary Ann Shaffer i Annie Barrows
11. „Prześlę panu list i klucz” Maria Pruszkowska.
Gdy patrzę na tę listę, to widzę większość już mi znanych i lubionych nazwisk (Harris, Cherezińska, King, Jadowska, Flagg) i tylko kilka nowych. Ciekawe zjawisko – lubimy tylko to, co już znamy? 😉
Z drugiej strony patrząc, to są to autorzy, którzy są klasą sami w sobie. Elżbieta Cherezińska jest niesamowitą autorką, piszę doskonale, talent czystej wody, a na dodatek przygotowuje się merytorycznie i umie opowiadać nie tylko na papierze! King, wiadomo mistrz i prawie że klasyk 😉 A Flagg i Harris to taki rodzaj literatury, który kocham cały sercem, to te moje „plastry na duszę i ogrzewacze serca”. I to mimo tego, że wcale nie piszą tylko o słodkich, pięknych chwilach. Jadowska i Bishop to najczystsza, cudna rozrywka.
Krótko mówiąc: to był bardzo dobry rok pod względem przeczytanych książek! I niechże rok aktualny będzie taki sam!