Melduję, że…

ksiazka_2015

Niedługo ruszam na Targi Książki w Krakowie. Chociaż nie mam kompletnie ochoty, zamordowano ją we mnie dzisiaj całkowicie. Mam nadzieję, że odżyje w trakcie targów 😉

Jutro spotkać mnie można – razem z kilkoma innymi osobami – na panelu o tytule „Czy blog może zmienić życie? Dyskusja blogerów książkowych, którzy odnieśli sukces”, godzina 16.00-17.00, sala Praga A. Podtytuł panelu wprawił mnie w lekkie oszołomienie, no ale co tam, zobaczymy jak będzie!

Pewnie od południa będę krążyć po hali targowej, zamierzam także wpaść na spotkanie blogerów w „Smakołykach”.

Do zobaczenia w Krakowie?

Reklama

Autorki, blogerzy, czytelnicy…

logo2

Melduję, że właśnie czekam na gości (Iza z Czytadełka z szanownym małżonkiem), a jutro wybywamy na Festiwal Literatury Kobiety „Pióro i Pazur” w Siedlcach! Dla mnie to już trzeci raz, więc jestem ciekawa kierunku, w jakim pójdziemy w tym roku.

A w Siedlcach sporo będzie blogerów. Razem z np. Zwierzem Popkulturalnym, Zacofanym w lekturze, Kasią Hordyniec (mam nadzieję, że teraz, po ogłoszeniu wielkiej wiadomości będzie też wielki powrót do blogowania!) czy Kasią z Mojej Pasieki obgadamy ostatni rok w literaturze i blogosferze. Panel „Rok w blogosferze, czyli co czytać, co słychać…” odbędzie się w Galerii Siedlce o godzinie 11:00. Zapraszamy!

Program festiwalu znajdziecie TUTAJ. Zapowiada się interesująco 🙂

Jak co roku…

blog forum gdansk

Ruszam w podróż, kierunek Gdańsk! Kolejny raz mam szczęście być zakwalifkowana do uczestniczenia w najciekawszej imprezie blogowej roku, czyli w Blog Forum Gdańsk. Już nie mogę się doczekać, tym bardziej, że w tym roku będzie też dwójka blogerów książkowych, których bardzo lubię, czyli Padma i Oisaj! W końcu będzie nas więcej!

Cały program obejrzeć będzie można także online, do czego serdecznie zapraszam, bo zapowiada się ciekawie! Chętni niech zerkną na transmisję, a jak mi nie wierzycie, to tutaj jest program. Będzie się działo! No i przyda mi się aktualnie takie silne przypomnienie, że jest wśród blogerów spora grupa fajnych, pozytywnych osób 😉

Ludzie internetów #1

tweetup polska

Dzisiaj nietypowo…

Kilka lat temu, krótko po przeprowadzce do Warszawy, miałam jechać na Blog Forum Gdańsk. Z kasą – jak to po przeprowadzce – było cienko, szukałam więc alternatyw. Na Facebooku znalazłam wypowiedź kolesia, który mówił, że jadą z dziewczyną autem i mają wolne miejsca. Umówiliśmy się na sobotę, na jakąś barbarzyńską godzinę (4 rano?) i mniej więcej od tego momentu zostałam poddana wieloletniej indoktrynacji: Twitter jest fajny!

Gosia i Krzyś są w moim życiu do dzisiaj i mam nadzieję, że zostaną już na zawsze! Ale to nie o nich ma być wpis (sorry! 😉 ), a o tym, co się zadziało dzięki nim. To właśnie oni zaczęli organizować Warsaw Tweetup, czyli spotkanie użytkowników Twittera. Raz na dwa tygodnie, raz na miesiąc, częstotliwość była mało ważna, ważne było spotkanie fajnych ludzi, którzy też „ćwierkają”. Ale nie skończyło się na tym, dlaczego spotykać się tylko lokalnie, jak można zorganizować Tweetup Polska?

To już trzeci rok, gdy odbędzie się ogólnopolskie spotkanie „ludzi internetów”. Będzie szał ciał i uprzęży! Impreza jest 5 września, na Stadionie Narodowym! A zapowiada się bardzo ciekawie, zobaczcie sami, program jest tutaj. Oczywiście, to spotkanie dla osób interesujących się tym, co się w Internecie dzieje, jakie nowe narzędzia się pojawiają, jak ich używać etc. Można się nauczyć nowych rzeczy, poznać nowych ludzi, którzy zjadą naprawdę z całej Polski. Będzie mnóstwo ciekawych ludzi i pozytywnej energii. Spotkają się tu zarówno „gwiazdy” Internetu, jak i zupełne „świeżynki”. Każdy mógł się zgłosić, wystarczyło wypełnić formularz.

Organizatorzy pewnie od jakiegoś czasu mało śpią, a po wydarzeniu padną na twarz, ale zdobycie Stadionu Narodowego jako miejscówki, a do tego jeszcze grona sponsorów (T-Mobile i Tesco) oraz partnerów nie jest łatwe. Coś o tym wiem, pamiętam różnorakie imprezy, które organizowałam przez lata.

Nie wiecie, co to Twitter? Sprawdźcie, a może za rok spotkamy się na kolejnym Tweetup Polska?

Wieczór z autorem

20 stycznia, 18:30, Warszawa, Foksal.

Z pracy wyszłam późno, ale zamarzyło mi się, że jeszcze zrobię sobie spacerek na miejsce spotkania. W pewnym momencie zaczynam tego żałować, włączam przyspieszenie i dzwonię do organizatorki z przeprosinami – spóźnię się kilka minut. W odpowiedzi słyszę: „A może zamówić już coś ciepłego na rozgrzewkę? Kawa, herbata?”. Zaopiekowanie poziom mistrzowski!

20 stycznia, 19:05, Warszawa, restauracja na Wilczej.

Wpadam zdyszana, rozglądam się dookoła, nikogo nie rozpoznaję, proszę więc o pomoc kelnerkę. W międzyczasie zjawia się organizatorka spotkania, wskazuje stolik i towarzystwo. Rzut oka – tak, to on, wygląda tak samo, jak na zdjęciach. Prezentacje, zamieszanie z płaszczami i miejscami, no i w końcu jesteśmy wszyscy, możemy zacząć. Przed dwiema blogerkami (razem ze mną była Weronika z Literaturomanii) kolacja z norweskim autorem – Levim Henriksenem.

Najpierw ostrożne „obwąchiwanie”, próba zorientowania się, jakim człowiekiem jest Levi, jak postępować i jaką strategię komunikacyjną przyjąć. Ale po chwili rozmowa płynie, padają pierwsze pytania, rozkręcamy się.

<Retrospekcja>

„Śnieg przykryje śnieg” czytałam niedawno. To opowieść o byłym więźniu, który zaraz po wyjściu z więzienia dowiaduje się o samobójstwie brata. Przybywa na pogrzeb, zamieszkuje w domu rodzinnym i stara się zrozumieć wydarzenia, samego siebie, to, co go otacza. Dan czuje, że zawiódł brata, że zmarnował kawał życia i że nadal jest taki sam, jest wiecznym uciekinierem. Planuje jak najszybciej sprzedać ojcowiznę i ruszyć w drogę. Gdzieś, byle dalej!

Jednak ciągle nie daje mu spokoju samobójstwo brata, próbuje zrozumieć, co mogło go do tego popchnąć. Poszukuje więcej i więcej informacji, a tym samym uruchamia ciąg wydarzeń, które będą miały znamienne konsekwencje. A na dodatek w jego życiu na nowo pojawia się stary, niepełnosprawny wuj oraz Mona, młoda kobieta, która spotykała się z bratem Dana. Ta dwójka ma na niego coraz większy wpływ, pomaga mu poznać na nowo samego siebie.

To nie kryminał i nie thriller, to obyczajowa historia rodzinna. Najbliżej jej do powieści psychologicznej z wątkiem kryminalnym. Surowa w stylu, smutna, pełna emocji, refleksji. Oddająca – na ile mnie to oceniać – klimat Norwegii.

Taka to książka

20 stycznia, 19:05, Warszawa, ciągle ta sama restauracja.

Levi opowiada o tym, że od dziecka pisał i chciał pisać przez całe życie. Mimo tego, że obrał karierę dziennikarza i muzyka, to ciągle pisał. I ciągle próbował wydać to, co tworzył. Wysyłał swe utwory kilkadziesiąt razy zanim zostały opublikowane! Ale gdy w 2002 roku pierwszy z nich pojawił się drukiem, to potem ruszyła lawina. „Śnieg przykryje śnieg” została nagrodzona Nagrodą Norweskich Księgarzy, prawa zostały sprzedane do wielu krajów, trwają negocjacje a propos jej sfilmowania. A Levi pisze dalej…

Na pomysł tej powieści wpadł w Sylwestra na przełomie 1999 i 2000 roku. Spędzał go z przyjaciółmi, snuły się rozmowy, gdy nagle zaczęli rozważać podobny pomysł. Długo jednak nic się nie działo, a gdy w końcu zdecydował się przekuć go w powieść, to czekał na niego sukces.

Często pytany jest o to, dlaczego jeszcze nie napisał kontynuacji. Levi twierdzi, że jest to zamknięta historia (a ja się z nim zgadzam), że nie ma sensu pisanie kontynuacji. Chociaż nie zapiera się – kusi go to, bo Dan jest mu bardzo bliski. Może kiedyś wróci do Skogli…

Samo Skogli wymyślił. Postanowił, że będzie to miejsce, które odwierciedlać może wiele miejsc w Norwegii i będzie to miejscowość, w której będzie umieszczał wszystkie swoje powieści. Uniwersalny świat, dzięki któremu utnie wszystkie gdybania: dlaczego akurat tutaj, czemu nie tam, a dlaczego pokazał to miejsce w taki sposób etc. Jest jednak wzorowana na wsi, w której Levi dorastał, która do dzisiaj jest mu bliska.

Sam pisał o tym, co jest mu tak czy inaczej znane i to samo zaleca innym pisarzom i tym, którzy pisarzami chcą być. Jemu praca nad książką zajmuje około roku. Pracuje nad każdym rozdziałem tak długo, jak długo uznaje za stosowne, by w końcu poczuć, że to jest to, teraz tekst jest gotowy, a on może rozpocząć pisanie kolejnego rozdziału. I dlatego gdy stawia ostatnią kropkę uważa książkę za dzieło ukończone.

Zapytany o przyszłość odpowiada, że pisze kolejną książkę, a polski wydawca już zakupił prawa do innej powieści, więc czytelnicy w Polsce będą mogli przeczytać kolejną książkę Leviego Henriksena.

20 stycznia, 19:05, Warszawa, to samo miejsce akcji.

Trzy godziny minęły szybko, pora się rozstać. Jeszcze tylko pamiątkowe wpisy do książek i zdjęcia, chwila rozmowy z pracownikami wydawnictwa i pora ruszyć na tramwaj. Podsumowując w głowie spotkanie, myśląc o tym, co się usłyszało i o tym, jak to wszystko opisać w jednej notce. Trzeba byłoby napisać kilkustronicowy esej, który kłóci się z ideą bloga. Pozostają tylko luźne impresje!

25 stycznia, 19:34, Warszawa, mała kawalerka na warszawskiej Ochocie.

Pomysł zorganizowania kolacji z autorem i zaproszenia na nią blogerów, by mogli autora bliżej poznać, porozmawiać z nim i wypytać o ciekawostki, uważam za doskonały! Gratuluję osobie z wydawnictwa, która na niego wpadła. Szkoda tylko, że tak niewielu blogerów odważyło się na to, by wziąć w niej udział. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie to większa grupa, chociaż oczywiście nie narzekam na możliwość spędzenia tego wieczoru w tak małym gronie. Więcej możliwości dla Weroniki i dla mnie 😉

20150125_192155

PS. Wszystkie poniższe zdjęcia są autorstwa Weroniki Trzeciak.