Zawsze, gdy autor kończy cykl i postanawia zacząć coś nowego, ja czekam na „to nowe” z drżeniem serca. No bo jak to tak – było cudowny cykl/seria, a teraz co będzie, może wcale nie będzie takie fajne? Trzeba było ciągnąć to, co dobre dalej. I sama powinnam się teraz skarcić i to podwójnie. Za to, że nie ufam ulubionym autorom i za to, że chcę, by siedzieli zamknięci w klatce jednego pomysłu. Mea culpa, postaram się poprawić! Ale do rzeczy…
„Dziewczyna z dzielnicy cudów” to opowieść o Nikicie, zabójczyni z Zakonu Cieni. Córka okrutnej morderczyni i szaleńca, dziewczyna, która przeszła tyle, że dziw, że ciągle żyje i jest – no, w miarę! – zdrowa na umyśle. Nikita mieszka w Warsie, magicznym mieście altenatywnym, niedaleko Dzielnicy Cudów. To właśnie z tej dzielnicy zostaje uprowadzona jedna z girlesek z klubu, z którym Nikita współpracuje. I tutaj zaczyna się akcja, która przyniesie zadziwiające efekty, zostaniemy zwiedzeni na manowce przynajmniej raz. A może dwa. Lub trzy… A gdy jeszcze dołożymy do tego fakt, że dostaje ona nagle partnera, z którym ma pracować na rozkaz Matki Przełożonej, a którego akta są tak oczywiście podrobione, że należy tylko dumać, dlaczego nie zadano sobie więcej trudu, by chociaż stworzyć pozory, to robi się jeszcze ciekawiej.
Nie będę Wam spojlerować akcji, wiadomo, że Nikita zrobi wszystko, by odnaleźć zaginioną i że po drodze będzie na nią czekało wiele niespodzianek. Po co mam to zdradzać? Poględzę więc o innych według mnie ważnych rzeczach.
Jak wypada Nikita w porównaniu do Dory? O dziwo podobnie, główny trzon postaci jest stosunkowo podobny – twarda na zewnątrz dziewczyna, mocno doświadczona przez los, w głębi skrywająca dobre, wrażliwe serce, która dla „swoich” zrobi wszystko i powolutku buduje swoje „stado”, za które czuje się odpowiedzialna. Pyskata, bystra, skrywająca szczególne moce, śmiertelnie niebezpieczna. Tak więc zmiana głównej bohaterki przeszła u mnie w miarę łagodnie 😉
Za to zdecydowanie inny jest świat, w którym funkcjonuje Nikita. Nie ukrywam, że bardzo mi się on podoba! Okolica, w której mieszka bohaterka uległa jakiś czas temu magicznej perturbacji, która zakończyła się tym, że powstał Wars – przedziwne miejsce, niebezpieczne i pełne dziwności oraz Sawa – szalenie niebezpieczne miejsce, gdzie lepiej nie wchodzić, z którego ekspedycje badawcze nigdy nie wracają. Jest jeszcze przedziwna część Warsa – Dzielnica Cudów, która w wyniku jeszcze innej magicznej interwencji utknęła w latach 30. ubiegłego wieku. I ją uwielbiam najbardziej, jest rozkoszna! A przy mojej fascynacji latami 20. i 30. nic dziwnego, że fragmenty z nią związane trafiły na listę ulubionych. Ale słodkość słodkością, Wars jednak wcale taki przyjemny nie jest, wystarczy, że nadejdzie burza i zacznie się magiczna czkawka. Wtedy lepiej być w naprawdę bezpiecznym miejscu!
Ok, czyli umiejscowienie akcji to pierwszy duży plus. Drugim dużym plusem są bohaterowie, a szczególnie Robin, partner Nikity. To on wzbudził we mnie największą ciekawość, nie mogę się doczekać kolejnych tomów, gdy odkryjemy jego przeszłość. Jednakże i inne postacie są interesujące, np. Karma, szalona hakerka. Ale także rodzice Nikity, mimo tego, że są tak przerażający, intrygują. Co sprawiło, że są tacy i kim są naprawdę? W każdym razie bohaterowie – tak samo, jak ci w cyklu o Dorze – są świetnie wykreowani. I chociaż nadal tęsknię za Dorą, jej diabłem i aniołem, to widzę tutaj potencjał na przyszłość.
Aneta Jadowska bardzo sprawnie tworzy powieści urban fantasy, bawi się fabułą, nawiązuje do kultury masowej, zdolna z niej autorka, ale o tym pisałam już wiele razy. Oczywiście, jest to literatura rozrywkowa, lekka, wciągająca, z humorem, jeżeli więc oczekujecie Dzieła, to poszukajcie na innej półce. Ale jeżeli chcecie się oderwać od rzeczywistości, świetnie bawić i wciągnąć w alternatywne historie z pełnymi życia i charakternymi bohaterami, to jej książki są dla Was!
Polecam, szczególnie na paskudne jesienne wieczory! I oby tylko w trakcie czytania nie nadciągnęła nad wasz dom magiczna burza…
PS. A na marginesie muszę przyznać, że wydanie SQN jest fajniejsze od wydań Fabryki Słów, liczę, że utrzymają ten poziom w przyszłości.
No i masz ci los. Właśnie poleciałam do taniaksiazka.pl i kupiłam ebooka. Chociaż często marudzę na pisanie pani Jadowskiej to jej książki mają w sobie coś, co każe mi dokończyć każdą z nich 🙂 Zobaczymy, jak będzie z tą serią…
Zabierając się za przygody Nikity miałam podobne obawy, ale po skończonej lekturze byłam bardzo zadowolona. Chyba poprzez kreacje świata Nikita podoba mi się bardziej niż Dora. Wydanie SQN o wiele lepsze niż Fabryki 😀
Lolanta – hehehehe, ja tam jej książki lubię. Pewnie, że są rzeczy, które są gorsze lub mogłyby być inaczej przygotowane, ale i tak uwielbiam zatapiać się w jej historiach 🙂 Ciekawam, jak Tobie się spodoba!
Magda – ano, świat jest super, aż jestem ciekawa, co Aneta wymyśli w przyszłości! 🙂
Nie zgodzę się. Pominąwszy kwestie fabularne, kreacja postaci to to, co najbardziej w tej książce kuleje. Bohaterka w typie Mary Sue, ciągłe powtarzanie opisów konkretnych cech, zerowy rozwój postaci, płytkość charakterów, niespójność, wtórność tak bohaterów, jak i fabuły samej w sobie… i po prostu słaba narracja spinająca to wszystko – ot, zmarnowałam 12 zł na e-booka. Nie polecam 🙂