Morza szum, ptaków… śmierć („Poza sezonem” – Jorn Lier Horst)


morze

Drewniane domki letniskowe, fale rozbijające się o przybrzeżne skały, krzyki mew, cisza i spokój… Tak kojarzą się nam wyjazdy poza sezonem. Jednakże nie zawsze!

Gdy Ove Bakkerund przyjeżdża – jak sądzi ostatni raz w tym roku – do swojego domu, chcąc odpocząć i zabezpieczyć go przed zimą, odkrywa, że został on splądrowany. Jego ostoja została zbrukana, już nigdy nie będzie się mu kojarzyła tak sielsko, wręcz rajsko! A jakby tego było mało, to odkrywa, że i dom najbliższego sąsiada – znanego prezentera telewizyjnego – również został okradziony. A na dodatek, znajduje w nim ciało włamywacza. Kto go zamordował i o co w tym wszystkim chodzi?

To już trzeci raz, gdy polscy czytelnicy mogą spotkać komisarza Williama Wistinga, jego zespół i córkę. Będą mieli co robić, bo sprawa się komplikuje, do włamań dochodzą kolejne wątki, a na dodatek chłopak Line sprawia wrażenie, jakby nie miał czystego sumienia. W co się wplątał?

„Poza sezonem” to bez wątpienia dobry kryminał z fajną atmosferą. Polubiłam Wistinga i Linę, z przyjemnością czytam o przygodach tych bohaterów, ale zaczynam mieć uczucie pod hasłem „ale”. Dobry, ale dlaczego poznajemy tę serię od 9 tomu i cofamy się z każdym kolejnym? Przy takiego typu kryminałach to ma znaczenie, bo o ile same sprawy się rzadko jakoś łączą, to już życie prywatne bohaterów jest swoistą osobną opowieścią i bez sensu jest taka podróż w czasie. Czytam o związku Wistinga i wiem już, co go czeka w przyszłości. Nie lubię takich zabiegów wydawniczych, rozumiem, skąd się biorą, ale jako czytelnik czuję się wkurzona.

Druga sprawa, która mi trochę przeszkadza, to jednak swoisty schemt – Line zawsze miesza się w sprawy prowadzone przez ojca i zawsze zachowuje się jak panienki z horrorów. „O, pusty domek letniskowy w okolicy, w której rabują? Super, pojadę tam pobyć sama!” i inne działania na zasadzie: „oooooj, strasznie w tej piwnicy i na bank tam ktoś morduje, ale pójdę tam, a co!”.

To moje dwa „ale”. Książki Horsta czyta się przyjemnie, to niezłe kryminały, ale chyba na tych trzech pozostanę i poszukam kolejnego nowego nazwiska. Chyba robię się kryminalnomarudna 😉 Ale jeżeli podobały Wam się dwa poprzednie, to czytajcie!

Reklama

5 myśli w temacie “Morza szum, ptaków… śmierć („Poza sezonem” – Jorn Lier Horst)

  1. Kryminalnomarudna? Hmm, ciekawe określenie 😉 Tak to już jest, że im więcej danego gatunku czytasz, tym większe masz wymagania. A takim bardzo trudno sprostać 😉 Mam wrażenie, że autorzy popadli w swoisty marazm, piszą to, co na pewno dobrze się sprzeda, nie szukają nowych dróg. To zrozumiałe, ale też wkurzające…
    Horsta nie znam, ponieważ kryminałów zazwyczaj nie czytam, ale seria ta budzi dość sprzeczne uczucia, jedni kochają, inni prychają ze zniecierpliwienia 😉

    1. Lustro Rzeczywistości – a tak sobie je wymyśliłam na potrzeby tekstu 😉 Może zbyt wiele tego typu książek ostatnio przeczytałam i nastąpiła kumulacja? Faktem jest, że spora część autorów wchodzi w schemat, tak jest najprościej, szczególnie jeżeli czytelnikom się to podoba 🙂 Co do tej serii, to miała szanse mi się podobać, bo bohaterowie są fajni, miejsca akcji ciekawe, klimacik jest, ale trochę mi przeszkadzają te dwie sprawy, o których pisałam.

      Meg Sheti – no to sprawdzaj 🙂 Ciekawa jestem, jak Tobie przypadnie do gustu!

Usuwane są wszelkie komentarze wulgarne, a także reklamy. Zdobądź się na odwagę podpisania swej wypowiedzi.

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s