Londyn, 1922 rok. Powojenne czasy, ubóstwo, niepokoje społeczne, bezrobotni, upadek klasowy, ludzie z obawą patrzący w przyszłość.
Frances Wray i jej matka straciły w trakcie wojny bardzo wiele. Dwójka braci Frances zginęła, ojciec nagle umarł i zostawił kobiety w długach. Kiedyś dobrze sytuowana rodzina, teraz dwie kobiety ledwie wiążące koniec z końcem. Frances musi podjąć się nowych ról – zapomnieć o byciu żądną wiedzy aktywistką, sufrażystką i zamienić się w kucharkę, sprzątaczkę, gońca, generalnie przejąć rolę służących, bo inaczej sobie nie poradzą. Matka – dama starej daty – nie potrafi nic a zresztą Frances nie chce ją niczym obciążać. Mimo różnorodnych starań nie są jednak w stanie się dalej same utrzymywać i dlatego – o zgrozo! – decydują się na przyjęcie pod swój dach lokatorów, młode małżeństw0 Barberów. Klasa tylko urzędnicza…
Wszystko się zmienia. Dzielenie domu z obcymi ludźmi to coś zupełnie obcego dla tych dwóch dam. Czują się niekomfortowo, nie potrafią się odnaleźć. A na dodatek Frances czuje się obserwowana przez pana Barbera, a ją samą stopniowo coraz bardziej fascynuje jego żona. Poczatkowo wygląda na to, że są tak różne, że nie będą potrafiły odnaleźć wspólnego języka. Jednak okazuje się to nie tylko możliwe, ale wręcz przekształca w fascynację. Niebezepieczną fascynację!
Akcja rozwija się powoli – najpierw toczy się leniwie, autorka buduje nastrój, wprowadza czytelnika w szczegóły dotyczące życia wszystkich bohaterów, obrazuje Londyn tamtych lat. Jednak Sarah Waters niepostrzeżenie prowadzi czytelnika od powieści obyczajowej, przez romans, aż do hm… powieści z elementami kryminalnymi i psychologicznymi. Wychodzi jej to świetnie!
Początkowo książka wydaje się taka zwyczajna, można się zastanawiać, czy będzie zachwycać. Jednak autorka świetnie snuje opowieść, pokazując jak wspaniała, ale także jak niszcząca może być miłość, jak wiele człowiek może zrobić dla drugiej osoby. Czułam się momentami jak w matni między tymi bohaterami, nie wiedziałam sama, co o nich sądzić. A jeszcze to symboliczne, otwarte zakończenie – super sprawa!
Sarah Waters umocniła swoją pozycję w mym sercu. Pisze świetnie, mistrzowsko prowadzi narrację, tworzy niejednoznacznych bohaterów, których nie jest łatwo ani polubić, ani znielubić, są tacy ludzcy! To kolejna jej powieść, która zostawia mnie zachwyconą lekturą, polecam!
Opowieść umiejscowiona w 1922 na pewno mnie przekona. Przeczytam z przyjemnością, tym bardziej, że nie znam jeszcze książek autorki 🙂
Już na blogu tanayah czytałam znakomitą recenzję tej książki, a teraz jeszcze Twoje słowa… 😉 Cóż – nie pozostaje mi nic innego jak zapoznać się z tym tytułem 🙂 Skoro byłaś zachwycona – to najlepsza rekomendacja 🙂
Fiolka K. – pewnie nie każdemu się będą podobały, bo jednak po części dotykają tematów ciągle dosyć dla niektórych kontrowersyjnych. Ale wg mnie są świetne!
Recenzje ami – nie pozostaje nic innego, to fakt 🙂 Ja z każdą kolejną książką jestem większą fanką tej autorki!
Pisałam o tej książce jakiś czas temu. Też bardzo mi się podobała, choć chyba nie aż tak bardzo jak Tobie 😉 Część pierwsza – ta, w której właściwie nic szczególnego się nie dzieje – jest świetna; potem jest trochę gorzej, ale ogólnie to bardzo dobra powieść, warta polecenia 🙂
Bardzo się cieszę, że mam ją już na czytniku. To będzie świetna powieść !
Natalia – mnie się to jednak bardzo ładnie połączyło w całość i stąd mój zachwyt 🙂 Mojej „fijołowej” części bardzo podoba się ta pierwsza połowa, bardziej obyczajowa. Ale generalnie całość jest wielce smakowita.
Tommyknocker – 🙂 to nic, tylko czytać!
Mnie też bardzo się podobała. Sarah Waters pisać umie i faktycznie świetnie buduje napięcie.
Brzmi ciekawie! 🙂
Ultramaryna – o tak, to prawda! Jak ja się motałam razem z bohaterkami! 😀
Aleksandra Wolna – i takie też jest 🙂