Dwuksiąg zawiedzionych nadziei


ludzik ksiazki
Fot. Jenn and Tony Bot

Obydwie książki przeczytałam dosyć dawno, ale nie mogłam się zdobyć na napisanie długich opinii na ich temat. Obydwie zostały już na blogach wymaglowane na wszystkie strony, więc czuję, że wystarczy, jak dodam od siebie tylko krótkie opinie.

ripper allende gra o zyciePierwsza z nich to „Ripper. Gra o życie” Isabel Allende. Bardzo lubię powieści obyczajowe tej autorki, wychodzą jej one świetnie. Ale po licho zabrała się za zmianę gatunku? Zachwalany thriller okazał się marną powieścią i tyle. Przegadana, rozwleczona, niewiarygodna, bez umiejętnego rozwoju akcji, bez dreszczyku. No i litości – to nie jest thriller, tego nawet kryminałem nazwać by nie można było. Powieść obyczajowa z elementami – może. Jak dla mnie dużo gadania o niczym, a na koniec trochę akcji. No i niestety mało to wszystko było dla mnie wiarygodne, jeszcze najwiarygodniejszy jest złoczyńca, a ci, którzy z nim walczą… No nie jest to majstersztyk, do którego przyzwyczaiła mnie Allende. Dorośli to ciapy podporządkowane nastolatkom, mówiący im wszystko o morderstwach, a za to oczywiście nastolatkowie to brzytwy, sami wszystko załatwią i rozwiążą.

Generalnie o wiele lepiej wypada warstwa obyczajowa, ta skupiona na zbrodniach i śledztwie leży i kwiczy. I cały czas miałam wrażenie naciągania, jakby autorka sama nie wiedziała czego chce, jakby ciągnęło ją do obyczajówki i przypominała sobie tylko od czasu do czasu „ach, miałam pisać thriller!”. Pani Allende, niech pani wraca do tego, co wychodzi pani naprawdę świetnie!

miniaturzystka amsterdamDruga książka, z którą mam zagwozdkę to „Miniaturzystka” Jessie Burton. Tę książę pokochali chyba wszyscy poza mną. Przynajmniej to można wywnioskować z zachwytów, które zalały Internet. A ja mam z nią problem. Opisy Amsterdamu, życia mieszkańców, funkcjonowania społeczeństwa i jednostek – super, to sprawiało mi dużo frajdy i było naprawdę ciekawe. Szczególnie, że raczej rzadko w literaturze natykamy się na relację tego zakątka Europy. Ale już wydarzenia, które spotykają główną bohaterkę i jej rodzinę nie wywarły na mnie wrażenia, wydały mi się hm… odrealnione. Jakby ci ludzie nie mieli rozumów i nie potrafili myśleć, analizować, przewidywać. A już wątek miniaturzystki był dla mnie zupełnie od czapy. Miała zapewne spajać fabułę w całość, ale jak dla mnie nie spełniła tej roli i nic nie wniosła do całości.

Jestem ciekawa, w którą stronę Jessie Burton postanowi się rozwijać i czy może w przyszłości zafunduje nam jednak ciekawą powieść historyczną, lepiej skonstruowaną i spójniejszą. Wydaje się mieć potencjał, więc trzymam kciuki! A, dla wydawnictwa brawa za piękną oprawę graficzną oraz świetną akcję promocyjną.

Jak widać, w przypadku tych dwóch książek nie wpasowałam się w ogólne tendencje i to, co zachwycało innych, mnie rozczarowało. Trudno, i tak bywa…

© 

Reklama

11 myśli w temacie “Dwuksiąg zawiedzionych nadziei

  1. …”przypominała sobie tylko od czasu do czasu „ach, miałam pisać thriller!” 😀
    Ech, no przecież każdy ma swój gust i nie wszystko musi się wszystkim podobać. Ale fakt, ja mam czasem wyrzut sumienia, kiedy nie podoba mi się coś, co wszyscy okrzyknęli, jako genialne, wiec Cie rozumiem 😉

  2. Nie znam żadnej z tych książek, więc się nie wypowiem na ich temat. Co do zawiedzionych nadziei, to znam to uczucie 🙂 Czasami czytam jakąś książkę, którą wszyscy się zachwycają i zastanawiam się, czy ze mną wszystko ok 😀

    1. Lolanta – pewnie, każdy ma swój gust, swoje doświadczenie, punkty widzenia, dorobek czytelniczy etc. Ale wiesz, jak widzisz 100 zachwytów, a Ciebie nie zachwyca, to chyba każdy pomyśli przez 10 sekund „ciekawe dlaczego…?” 🙂

      Gosia B. – hehehehe, witaj w klubie 🙂 Albo odwrotnie, bo tak też bywa 😀

  3. OOo Ripper, beznadzieja jak dla mnie, doszłam do którejś tam strony i dałam se spokój!! A Miniaturzystki nie czytałam, ale tak to jest… promocja książki z kopyta a w środku kupa 😀 chociaż mówię, nie czytałam, nie mam, nie posiadam, za to zachwytów nad tą książką widziałam mnóstwo. No ale… tu akurat nic nie powiem, bo nie mam nic do powiedzenia. Za to Ripper – koszmar jakiś 😀

  4. Oj dawno już nie czytałam żadnej książki Allende, ale właśnie ceniłam ją za książki obyczajowe – a tu coś na kształt thrillera. Co do „Miniaturzystki” znalazłam kilka osób, które nie były nią zachwycone, więc nie jesteś jedyna. Mnie w tej książce by kusiło tło historyczne. 🙂

    1. Mary – ja generalnie jestem jednak łatwym w obsłudze czytelnikiem, rzadko coś mnie tak zniechęca, że porzucam lekturę. Chociaż ze 2 czy 3 w tym roku się trafiły 🙂 Jednak „Rippera” mogła sobie faktycznie odpuścić, a napisać coś, co jej tak dobrze wychodziło do tej pory.
      Co do Miniaturzystki, to przy takiej liczbie zachwytów przyjmuję, że zwyczajnie książka nie jest dla mnie 🙂 A promocja bardzo mi się podobała, był przynajmniej na nią jakiś ciekawy pomysł.

      Dominika Fijał – no właśnie, ja miałam tak samo z Allende. Może podeszłam też ze zbyt wysokimi oczekiwaniami? A co do „Miniaturzystki”, to ja się natykałam na same zachwyty, dopiero z Tanayah się zgadałyśmy, że ona miała podobnie. A tło historyczne faktycznie jest fajnie pokazane, to mi się akurat podobało 🙂

  5. No widzisz, podobno Miniaturzystka to było tutaj Wydarzenie, jakieś milionowe zaliczki etc, a mnie wydała się nieco zbyt przereklamowana. Tło fakt, super, a wątek miniaturzystki mógłby wcale nie istnieć i też byłoby fajnie.

    1. Kate – całkiem możliwe, nie pierwszy raz rozchodzi się mój gust i gust tłumów 😀 I nawet nie o reklamowanie mi chodzi, bo jednak często podoba mi się to, co jest mocno reklamowane. Zwyczajnie mi brakowało spójności, dopracowania. I dokładnie – wątek miniaturzystki jest dla mnie kompletnie zbędny, nic nie wnosi sensownego i bez niej mogłaby ta książka być ciekawsza 😉

  6. Szkoda, że „Miniaturzystka” Ci nie podeszła. Sama stoję po drugiej stronie barykady – tej zachwycającej się tym tytułem. Akcja promocyjna faktycznie była świetna – choć oglądałam ją jedynie z boku. Książkę wzięłam do ręki jak już skończyło się to szaleństwo z rozsyłaniem wiadomości i miniaturowych mebelków 😉

    1. Ano, szkoda, bo bardzo liczyłam na to, że i ja dołączę do zachwytów. A tu zonk, przeciętniaczek. I to na tyle mnie nie ruszyło, że kompletnie nie potrafię zrozumieć zachwytów, czytam recenzje i trę oczy ze zdziwienia 😀

      Akcja promocyjna zacna, jedna z najbardziej kreatywnych na polskim rynku 🙂

Usuwane są wszelkie komentarze wulgarne, a także reklamy. Zdobądź się na odwagę podpisania swej wypowiedzi.

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s