Nie zapomnę! („Już czas” – Jodi Picoult)


słoń
Fot. Earth Touch (flickr)

Kiedy Jenna miała trzy lata, stało się wiele nieszczęść. Zniknęła jej matka. Zginęła jedna z pracownic w firmie jej rodziców. Prowadzony przez nich rezerwat słoni przestał istnieć. A jej ojciec trafił do szpitala psychiatrycznego. Jeden dzień, a tyle jego konsekwencji…

Dziesięć lat później Jenna ciągle nie jest w stanie zapomnieć o przeszłości i zastanawia się każego dnia, co też stało się z jej matką. Postanawia poszukać pomocy u dorosłych, bo przecież dziecka nikt nie bierze poważnie. I tak oto trafia do jasnowidzki Serenity oraz byłego policjanta, który prowadził sprawę wydarzeń w rezerwacie – Virgila. Ta trójka – bazując na wydarzeniach z przeszłości, wspomnieniach, półzatartych śladach – stara się rozwikłać sprawę zniknięcia matki dziewczynki. Czy uciekła, została zamordowana, zabiła, a może ją porwano? Opcji wydaje się być wiele, tylko jak dotrzeć do tej prawdziwej? I to po dziesięciu latach…

Oprócz narracji dotyczącej tej trójki, mamy okazję posłuchać opowieści Alice, matki Jenny. Jej opowieść przeplata się z innymi, dając czytelnikowi szerszy ogląd sytuacji oraz wskazówki co do tego, jak dalej może potoczyć się akcja powieści. Jest to więc wielogłos, opowieść, którą poznajemy jednocześnie z różnych punktów widzenia, o przeplatającej narracji. Bardzo lubię takie książki, uważam, że daje autorowi pole do popisu i ciekawszego zaprezentowania przygotowanej dla czytelnika opowieści. Sprawdziło się to również i tutaj.

Ale jednak szału nie ma. Jest poprawna, dobra powieść, ale to już nie to, co Jodi serwowała nam tak wiele razy. Nie ma tych moralnych dylematów, dreszczu niepewności, jak to się wszystko skończy, obgryzania paznokci. Mam wrażenie, że autorce zabrakło pomysłów i przez to pojechała lekko po bandzie. Może zbytnio przyzwyczaiła mnie do schematu typu: wydarzenie – wielki dylemat i konflikt – sala sądowa. Wszystko rzeczywiste, realne do bólu, mogłoby się przy nieszczęśliwym splocie wydarzeń przytrafić prawie każemu z nas. A ta powieść to zupełnie inna bajka. Dużo tu innej rzeczywistości, duchów, jasnowidzenia, niewyjaśnionych spraw. Nie pasuje mi to do tej pisarki. Pomysł nawet fajny, ale po Picoult spodziewałam się więcej, rozpuściła mnie.

Jest jednak duży plus tej książki – niesamowite opisy z życia słoni. Ileż ja się dzięki tej książce nowych, ciekawych rzeczy dowiedziałam! Jakie to są wspaniałe, mądre i godne szacunku zwierzęta! Opisy dotyczące ich życia w stadzie, funkcjonowania, hierarchii, codziennego życia, karmienia, ciąży, narodzin, żałoby i wielu innych aspektów – cacuszko, bardzo to było pouczające. Właściwie to na te fragmenty najbardziej czekałam.

Tak czy siak, ciągle jest to dobra lektura. Ale nie obiecujcie sobie czegoś pokroju „Bez mojej zgody”, to nie ta bajka. To dobra powieść z – jak chyba zawsze! – zaskakującym zakończeniem, którego – przyznaję bez bicia – się nie spodziewałam. Nie żałuję lektury, sprawiła mi jednak przyjemność, szczególnie wątki „okołosłoniowe”. Jednak zastanawiam się, co też Jodi wymyśli w przyszłości, zaczynam mieć delikatne obawy…

już czas picoultWydawnictwo: Prószyński i S-ka, 2014

Oprawa: miękka

Liczba stron: 512

© 

19 myśli w temacie “Nie zapomnę! („Już czas” – Jodi Picoult)

  1. Trochę się obawiam ,,Już czas”, bo już kilka osób pisało, że to nie jest poziom, do jakiego przyzwyczaiła nas Jodi. Szkoda, ale z drugiej strony i tak sięgnę po tę powieść, by porównać ją z innymi książkami Picoult.

    1. Keytea – ja kiedyś bardzo lubiłam czytać jej książki, chociaż raczej w tempie 1, góra 2 na rok, właśnie przez ten schemat, który sobie przyjęłam, a który ja lubiłam, ale nie częściej niż raz na kilka miesięcy. Teraz czytam te, które wychodzą w miarę na bieżąco i bywa różnie. Dwa lata temu „Tam, gdzie ty” bardzo mi się podobało, dałam 5,5 i uważam, że wtedy Jodi była w formie. Rok temu ta bajeczka pisana na spółkę z córką była ok, no ale nic wielkiego. Ta… jest inna. Może nie mam porównania do wszystkich jej książek, bo sporo przede mną ciągle. Ale właśnie nie pasuje do tego schematu, który znam, więc może by Ci się podobała? :>

      Natalia Lena – sięgaj śmiało. Chciałabym porównać wrażenia z jak największą liczbą osób, które czytały wiele jej innych książek. I zobaczyć, na ile jest to moje indywidualne wrażenie, a na ile nie 🙂

  2. Dlaczego nie pasuje? Motywy pozamaterialne spotkałam w jedynej i świetnej książce, którą Picoult czytałam a jest nią „Świadectwo prawdy” , w której bohaterka widziała swa zmarłą siostrzyczkę ślizgającą się po lodzie, ale i inne sytuacje też tam się pojawiały.
    Nie jestem obeznana w tym co pisała i pisze, gdyż jeszcze znam „Bez mojej zgody”, jednak tylko z filmu.
    Musze sobie troszkę po „Picoultować” jeżeli biblioteka moja ma jej książki, bo ona pisze doskonale i czyta się ją świetnie. Ma dar interesującego pisania a poza tym popiera to co pisze wiedzą..

  3. A mnie się bardzo podobała, zwłaszcza tyle informacji na temat słoni i ich relacji. Jodi Picoult pisze świetnie i tym razem również bardzo dobrze mi się czytało 😛

    1. Moja zaczytanie – akurat „Świadectwa prawdy” jeszcze nie czytałam. Czytałam 8 innych jej książek (w tym „Bez mojej zgody”) i wszystkie – oprócz bajeczki napisanej razem z córką – powielały ten sam schemat, o którym pisałam w notce. I stąd moje zadziwienie. Ale jak widać, czekają na mnie inne niespodzianki z jej strony 🙂 Ale z tego, co piszesz, to w „Świadectwie prawdy” ten wątek jest w miarę delikatnie wprowadzony, tu jest ciut inaczej. Czytaj, czytaj i porozmawiamy 🙂
      Picoult pisze dobrze, to fakt. Przeważnie używa podobnego schematu, ale jeżeli on komuś pasuje (i go się nie nadużywa, czytając np. jej książki pod rząd), to czyta się świetnie! Co do popierania wiedzą, to fakt, ma szerokie grono tzw. „researcherów”, wygląda na to, że stara się przykładać do tego, by nie serwować bubli.

      Jadźka – tak, jak pisałam – motyw słoni również bardzo mi się podobał. I owszem, jest to ciągle dobrze napisana książka. Ale nie dorównuje innym tej autorki, które miałam okazję czytać wcześniej.

  4. Też już czytałam trochę książek Picoult i zauważyłam, że ona ma właśnie dwa schematy – realistyczny z salą sądową i taki bardziej „magiczny”. Wolę te realistyczne. Niemniej, mimo znanych mi schematów, co jakiś czas lubię wrócić do jej świata, bo świetnie odpoczywam przy takich książkach.

  5. Duchy już kiedyś były w „Drugim spojrzeniu” – no słabe to było. A jeśli chodzi o obyczaje słoni i realistyczną opowieść o rezerwacie w Afryce, to polecam „Afrykańską love story” Daphne Sheldrick

    1. Tanayah – o widzisz, to ja do tej pory trafiałam jednak głównie na ten „sądowy”. Tylko ta bajka napisana z córką przełamywała schemat, wszystkie inne były na nim oparte. I stąd moje zdziwienie. Ja też od lat – raz na jakiś czas – sięgam po jej książki i mam nadzieję, że tak zostanie dalej!

      Joly_fh – widzę, że ominęły mnie książki, w których były wątki tego typu (Natanna pisała wyżej o „Świadectwie prawdy”, którego też nie czytałam). Kiedyś pewnie do nich dotrę, bo powoli czytam kolejne jej książki, więc wtedy zobaczymy, jak mi się spodobają. O raju, ta polecana przez Ciebie książka zapowiada się fantastycznie! Muszę dorwać i przeczytać!

  6. Bardzo, ale to bardzo przypomina mi ta książka – sądząc z Twojej recenzji, bo jeszcze nie czytałam – Pół życia. Z tym, że zamiast słoni były tam wilki. To tylko potwierdza niejaką schematyczność prozy Picoult. Dobrze to czy źle – kwestia gustu. Znakomita większość czytelników sięga po tę autorkę by w tekście właśnie ją odnaleźć – jej charakterystyczny, niepodrabialny styl. Moim zdaniem literacki Olimp osiągnęła Jodi w książce „To, co zostało” – ciężko jej będzie przebić tamtą siebie. A motywy metafizyczne lubię.
    Pozdrawiam

  7. 2-3 lata temu osiągnęłam przesyt Jodi Picoult, właśnie ze względu na powtarzalny schemat jej książek. Od tamtej pory nie dotknęłam żadnej kolejnej, chociaż przyznam że ma talent do poruszania bardzo trudnych tematów i opisywania ich w sposób, który powoduje, że na długo zapadają w pamięć. Ze względu na słonie jestem skłonna przełamać się i sięgnąć po ten tytuł.

    1. Kartek szelest – te książki właściwie łączy wątek miłości do zwierząt, stawiania ich na pierwszym miejscu. Jednak reszta już je jednak różni. Nie chcę za bardzo odsłaniać szczegółów fabuły, jednak jest sporo różnic. „Pół życia” zrobił na mnie spore wrażenie, pisałam – z tego, co pamiętam – o tej książce. Niesamowita historia, lekko przerażająca (co do stopnia oddania się sprawie). Tutaj bardziej jest to dwutorowa opowieść, którą łączy po części relacja matka-dziecko i utrata najbliższej osoby.
      Mnie ta schematyczność jej historii nie przeszkadza, odkąd zdałam sobie sprawę, że jeżeli czytam jedną jej książkę na x miesięcy, to jest super, nie częściej 😉
      „To, co zostało” jeszcze przede mną, Chyba mam, muszę sprawdzić, jak pojadę do rodziców.
      Również pozdrawiam 🙂

      Juana – ja dobrych kilka lat temu osiągnęłam chwilowy przesyt, ale potem doszłam do tego, że jak czytam jedną (max 2) rocznie, to jest ok. Byle nie częściej 😉 A po „Już czas” możesz sięgnąć nie tylko ze względu na słonie, ona jest trochę inna, nie ma tego przewodniego schematu „problemu i sali sądowej”.

  8. Jakoś nie mogę się przekonać do tej autorki, choć tak wielu ją uwielbia. Może gdybym sięgnęła po którąś z tych, które zostały wymienione powyżej? Wymieniłaś „Bez mojej zgody” – czy od tej pozycji warto zacząć?

  9. Czytałam do tej pory wszystkie książki autorki. Nie powiem, niektóre były dość słabe, inne świetne, chyba nie ma autora, który napisałby same świetne książki. Na pewno przeczytam, tradycji musi się stać zadość:)

    1. Dofi – dla mnie to była jej pierwsza książka i zarazem mocne „wejście smoka”. Bo to jest naprawdę poruszająca powieść, nie mogłam uwierzyć w to, co czytałam, ryczałam i w ogóle. Fakt, było to dobrych kilka lat temu, ale myślę, że na większości czytelników ma szansę zrobić wrażenie. Szczególnie na tych, którzy mają dzieci w bliskiej okolicy serca 😉 Sięgnij i daj znać, bo bardzo będę ciekawa!

      Gosia B. – oooo, no to masz niezły dorobek czytelniczy 🙂 Ja na razie sięgnęłam po 9, sporo mam jeszcze na półkach, czekają 🙂 Pewnie, że nie ma raczej autora, który pisze wszystkie książki tak samo dobre. I tym się pocieszam, bo jest wtedy szansa, że kolejna będzie taka fajna, jak inne, które czytałam 🙂 Udanej lektury!

  10. Bardzo lubię książki Jodi Picoult, ale tej pozycji nie miałam jeszcze okazji przeczytać. Koniecznie muszę zmienić ten stan rzeczy, „Nie zapomnę” zainteresowało mnie 🙂

Dodaj odpowiedź do Agnieszka Tatera Anuluj pisanie odpowiedzi