„Doktor Sen” – Stephen King


Doktor sen2

Premiera 24 września!

Tak niedawno pisałam tutaj o „Lśnieniu”, a już mogę Wam opisać, co czułam w trakcie czytania jej kontynuacji. Czy powrót do tego tematu po tylu latach był dobrą decyzją? Czy King podołał wyzwaniu?

Po latach ponownie spotykamy Danny’ego. Mimo upływu czasu, wydarzenia, które rozegrały się w „Panoramie” ciągle w nim tkwią i rzutują na jego życie. Dorasta w cieniu swojej przeszłości. Wydarzenia z dzieciństwa tak go ukształtowały, że w pewnym momencie jego życie zaczyna coraz bardziej przypominać to, co już znamy z „Lśnienia”. Historia jakby zatoczyła koło…

Mijają lata, Danny – teoretycznie – ułożył sobie życie, znalazł miejsce na ziemi. Jednakże przeczucia go nie mylą, „Panorama” nie da mu spokoju i jeszcze raz stanie na jego drodze. A zaczyna się niewinnie, gdy pewnego razu na tablicy umieszczonej w jego pokoju pojawia się słowo „Abra”.

Na drodze Dana staje szczególna dziewczynka. Ma masę wdzięku, piękny uśmiech, dobrze poukładane w głowie i moc tornada. Jednak właśnie Jasność przyczyni się do tego, że Abra stanie na drodze Prawdziwego Węzła, niesamowitych stworów, które moc sprawczą czerpią z wysysania „pary” z dzieci obdarzonych Jasnością. W trakcie torturowania dzieci uzyskują najwięcej „pary”. A dziewczynka z tak silnym darem, to dla nich gratka, która zdarza się raz na kilkaset lat. A gdy dziewczynka jest na dodatek jeszcze bezczelna i nie daje się potulnie zaprowadzić na rzeź, to jest już prawdziwym rarytasem.

Polowanie się rozpoczyna… Jednakże Prawdziwy Węzeł nie zdaje sobie sprawy na jak szczególnego przeciwnika trafił. Nie wiedzą też, że Abra ma sojuszników. Szczególnych, tak, jak ona. Rozgrywka będzie pasjonująca!

Nie wiem, co mam powiedzieć! Bardzo mi się ta książka podobała, to zdecydowanie. Pomysły na Prawdziwy Węzeł, na wszystko, co łączy Danny’ego z przeszłością, na rolę „Panoramy” – świetne. Czuć, że ta książka jest bardzo przemyślana, spójna, a do jet też tego arcyciekawa! Ostrzegam jednak – jeżeli oczekujecie straszliwego horroru, to nie czytajcie. To jest wyśmienita książka z dreszczykiem, ale zupełnie nie jest to horror. Nawet ja się nie bałam, mimo tego, że jestem strasznym tchórzem. Owszem, poczułam kilka razy „ciary” na plecach, ale to tyle.

Wpadłam w tę książkę, jak w bagno, kibicowałam Danny’emu i Abrze z całych sił i zachwyciłam się pomysłem na całokształt. Jednak jedno Królowi nie wyszło – ostateczna rozgrywka z Prawdziwym Węzłem. Jak dla mnie poszło za szybko i za łatwo. Niby z wysiłkiem, ale jakoś tak… nie do końca wiarygodnie (jakby to w ogóle mogło być wiarygodne!).  Chyba pierwszy raz przy czytaniu jego książek czuję niedosyt związny z zakończeniem. Chociaż ten autor ponoć słynie ze świetnych książek i średnich zakończeń. Może to jest sztandarowy przykład?

Świetnie została stworzona postać Danny’ego i jego rozwój jako osoby. Genialnie powiązane z „Lśnieniem” oraz wzbogacone o wiele nowych poziomów. Przeszłość połączona z teraźniejszością i potrzeba rozliczenia tego wszytkiego zanim pójdzie się do przodu. Majstersztyk!

W każdym razie książkę „Doktor Sen” polecam z czystym sumieniem! Tylko nie oczekujcie przerażającego horroru i przeczytajcie najpierw „Lśnienie”! A ja już rozglądam się za kolejną książką tego autora. Człowiek łatwo przyzwyczaja się do dobrego!

doktor sen Wydawnictwo: Prószyński i S-ka, 2013

Oprawa: miękka

Liczba stron: 656

Moja ocena: 5/6

Ocena wciągnięcia: 6/6

© 

19 myśli w temacie “„Doktor Sen” – Stephen King

  1. Dawno tak nie czekałem, by w dniu premiery od razu zamówić książkę (jak się ma kolejkę „do przeczytania” liczoną w setkach, to tak jest). I w sumie zastanawiałbym się, czy jednak nie poczekać, ale właśnie przypieczętowałaś zakup i wepchnięcie na front kolejki. Dzięki, czuj się winna 😉

    A King chyba dość zdecydowanie odszedł od pełnokrwistych horrorów, ale to chyba dobrze. Swoje już napisał w tym gatunku, a trochę różnorodności dobrze zrobi. Poza tym wychował sobie czytelników, których coraz trudniej przerazić, więc tkwienie w jednym gatunku mogłoby być dla niego trochę ryzykowne 😉

    1. Dobry Jan – kompletnie Ci się nie dziwię 😀 Pewnie miałabym tak samo! I też mam setki książek w kolejce, co niewiele jednak zmienia 😉 Mogę być temu winna, nie mam z tym problemu 😀
      Całkowicie się zgadzam z Twoją opinią na temat rozwoju Kinga! Raz, że już trudno byłoby pójść w kierunku dalszego straszenia, a dwa – człowiek się z wiekiem zmienia, to może i jemu się zmieniły zamysły i potrzeby jako autorowi?

      Iwisia – no ba, niech wszędzie będzie tak porządna literatura 😀 Dzięki!

  2. Lśnienie czytałem już kilka ładnych lat wstecz, ale pamiętam na tyle dużo, by nie zabierać się za to raz jeszcze – zwłaszcza, że nie jest to moja ulubiona powieść Króla 🙂 „Doktor Sen” jest już w moich łapach, przyszedłem do księgarni trochę za wcześnie i musiałem jeszcze poczekać na wypakowanie książek, ale frajda i tak niesamowita. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem świata, tak działa na mnie każda nowa powieść Kinga :p

    1. Agnieszka – hahahahaha, to mogłoby być interesujące. Ciekawe, w jakim kierunku by wtedy poszedł :>

      Spokowap – 😀 Fajnie widzieć takich zapalonych fanów! Aż sobie taką sytuację wyobraziłam i się uśmiechnęłam! Jako księgarz z chęcią widziałabym takich klientów, wiernych fanów autora. Życzę więc udanej lektury, najszczęśliwszy człowieku świata 😀

  3. Nareszcie 😀 Oryginał już czeka na czytniku, polska wersja na papierze również – i już widzę, że oryginał przede wszystkim, bo jak czytam „Prawdziwy Węzeł”, który jest nazwą własną i został tak dosłownie przetłumaczony, to aż mną wstrząsa z nerwów 😉 Mógł sobie tłumacz odpuścić i wyjaśnić w przepisach jedynie.

    Ale recenzja super 🙂
    Pozdrawiam!

    1. P.S. Cofam wszystko – zaszło u mnie nieuzasadnione czepialstwo, które spowodowane zostało osobistym skrzywieniem na punkcie nieudanych tłumaczeń nazw własnych 😀 Czytam i zachwycam się, a tekst porwał mnie od pierwszego podrozdziału 😀

      1. Dzięki za dobre słowo!

        A tak z ciekawości – to jak jest w oryginale z tym Prawdziwym Węzłem? Bo nie mam jak porównać.
        Cieszę się, ze zaraz tak Cię wciągnęło 😀 To dobrze rokuje, mam nadzieję, że całość też Cię zadowoli 🙂 Daj znać!

        1. 1/3 za mną – jak na razie rewelacja, ale to nie jest typowy King 🙂 Podobnie jak Joyland ta powieść jest o wiele bardziej melancholijna, a horroru nie ma prawie w ogóle, bo nie o zwyczajny horror tu chodzi.Czyta się rewelacyjnie 🙂

          Prawdziwy Węzeł to The True Knot, więc wszystko się zgadza 🙂

          1. Nie mogę się wypowiadać kategorycznie, bo za mało jego książek czytałam, tylko kilka. Ale faktem jest, że jest o wiele bardziej melancholijna. „Dallas ’63” też był dla mnie taki. A dodatkowo przedstawiał taką prowincję amerykańską z dawnych lat, że nie miałam ochoty tej książki odkładać ❤ Ale i ta baaaardzo mi się podobała!

            Hm… Faktycznie, wszystko się zgadza, ale można właściwie było pograć znaczeniami 🙂

              1. Przeczytałam z wielką przyjemnością i nawet się odezwałam 🙂

                Co do „Dallas ’63” to moim zdaniem baaaardzo warto. Tylko to w ogóle, ani troszkę nie jest horror. Ni hu hu. To przecudnej urody powieść obyczajowo-przygodowa. I bardzo melancholijna 😉 Pisałam nawet o niej, możesz zerknąć. Była to jedna z tych powieści, które było mi żal kończyć.

  4. Chcę, chcę, chcę!!! Czekają u mnie w kolejce Joyland i Pod kopułą, a coś czuję podskórnie, że przede mną uczta, bo King wrócił do formy. Narobiłaś mi apetytu 😉

    1. Jo anna – ja na razie czytałam tylko jeszcze jedną opinię, mniej entuzjastyczną od mojej. Owszem, pochwalną, ale z większą ilością rzeczy, które średnio się podobały.

      Niedoczytana – „Pod kopułą” jeszcze przede mną i z kolei ja się na nią czaję 🙂 A co do Kinga, to ostatnie 3 książki, które przeczytałam – „Dallas ’63”, „Joyland” oraz ta – zachwyciły mnie niezmiernie! Może dlatego, że to nie są horrory, co dla mnie jest tylko pozytywem? 😉

  5. Wszyscy chwalą, dobre sobie.

    Niestety, Król ma wyraźnego doła. Joyland już niepokoił spadkiem formy, Doktor Sen to potwierdza. Jakbym czytał Koontza (sorry Stefan). Porównanie z Lśnieniem jest takie, że zgadzają się nazwiska bohaterów, a i może pólka, na której stoją obie te książki. Nic więcej. Nie chce mi się o tym gadać:(

    Po raz kolejny zaczynam czytać Worek kości.

Dodaj odpowiedź do Agnieszka Tatera Anuluj pisanie odpowiedzi