Blogowe dylematy


Tak się złożyło, że właściwie od początku listopada (albo jeszcze dłużej) jestem w biegu. A jestem w biegu, ponieważ prawie codziennie po pracy:

– mam spotkanie z dawno niewidzianymi znajomymi,

– mam spotkanie użytkowników Twittera,

– jest jakieś darmowe szkolenie o mediach społecznościowych, marketingu, PR lub innych interesujących mnie sprawach,

– mam spotkanie blogerów,

– mam spotkanie z niedawno widzianymi znajomymi,

– jest Social Media Czwartek, Aula nr XX etc.

Uwielbiam te spotkania, dają mi radość, inspirację, motywację do działania i kilka innych fajnych rzeczy.

Ale to wszystko oznacza jednocześnie, że wychodzę z domu rano i wracam koło północy. Jak można prosto wywnioskować: niezbyt mam czas na czytanie. Niestety, coraz częściej trafia mi się sytuacja, że w komunikacji miejskiej jest tak pełno, że nie mam po co wyciągać książki, więc i ta okazja przepada.

Czytam mało i na dodatek nie mam o czym pisać recenzji. Mam obawy co do tego, że coraz więcej tutaj treści nierecenzenckiej, a coraz mniej recenzji. Ale z drugiej strony może to pora na to, by rozszerzyć formułę bloga? Otworzyć się na nowe tematy i nowe wyzwania? Może tkwienie w recenzjach na siłę nie jest wcale takie fajne, jak zakładałam kiedyś (bo ogranicza mnie tylko do jednej pasji)? Muszę to wszystko przemyśleć.

I tak, to jest kolejny wpis „markujący”, a nie recenzja 😉

28 myśli w temacie “Blogowe dylematy

          1. Oooj wymyślasz, zwykłe mp3 pewnie są już po 50 zł, albo może i mniej, to nie jest aż taki duży wydatek, a będzie Ci dobrze służyć ;))

            1. Na razie 50 zł, to spory wydatek w świetle aktualnych mych wydatków i wydarzeń życiowych. Nie, przynajniej przez kwartał nie. A poza tym – to kolejne urządzenie, o którym trzeba pamiętać i to mnie nie do końca przekonuje do pomysłu posiadania takowego 😉

  1. U mnie jest podobnie. Ciągły brak czasu, bo rozmaite załatwienia mnożą się w zawrotnym tempie i czas na czytanie kurczy się wprost proporcjonalnie. Mam 3 zaległe recenzje (nie mówię ile książek), ale po powrocie po ciężkim dniu czasem się już nic nie chce lub nie opłaca się siadać na 15 minut do komputera (lubię pisać posta za jednym zamachem i potrzebuję mieć ten komfort, że mam wolną co najmniej godzinę).
    Pozostaje mi życzyć więcej czasu!
    PS. W Krakowie nie lepiej z komunikacja miejską. Już nie mówię o czytaniu podczas jazdy, ale zmieścić się do autobusu za każdym razem, kiedy chce się gdzieś jechać – to by mi wystarczyło.

    1. Poczytajka – ha, ale to, że masz zaległe recenzje do napisania, to oznacza, że jednak masz czas na czytanie 😉
      I nie to, że chce mi się narzekać jakoś bardzo, ja się tylko zastanawiam, co z tym fantem zrobić i jaką drogę obrać.

      1. Owszem, kiedy miałam czas to czytałam, ale nie recenzowałam na bieżąco i teraz jestem zakopana 🙂 Ale teraz staram się czytać choć 2 strony dziennie (co w przypadku książki 820-stronicowej jest kroplą w morzu).

  2. Blog to fajne miejsce do dzielenia się swoją pasją, nie ograniczaj się tylko do książek! Może i ja kiedyś napiszę coś o muzyce, podróżach i innych takich tam:)
    Powodzenia:)
    Pozdrawiam serdecznie!

  3. Wydaje mi się, że jeśli zakładamy w miarę częste aktualizacje, każda formuła tematyczna się prędzej czy później wyczerpie; nawet blogi szafiarskie, gdzie teoretycznie można codziennie pisać o nowym „ałtficie” (ale ileż można) zwykle rozszerzają formułę na ogólny lifestyle. Też mam bloga, który teoretycznie wisi na polskich szafach, ale piszę przy okazji o różnościach popkulturowych, o podróżach. To jest tematyka niewyczerpana. Chciałam kiedyś założyć bloga stricte podróżniczego, ale aż tak często nie jeżdże i do prawdziwych globtroterów mi daleko. W sumie nie mam jednego hobby, które zdominowałoby cały mój wolny czas – czy to komentowanie prasówki, czy fotografia, czy film, czy ciuchy – lubię różne rzeczy i jeżeli mam ochotę się tym podzielić, to piszę.
    Może rozszerzyć o recenzje filmów? To też wymaga czasu, ale obejrzenie filmu to dwie godziny, a przeczytanie książki zawsze trwa dłużej. Albo prasówka?
    Piszesz dobrze i ciekawie, więc na pewno potrafisz się odnaleźć w różnych tematach.

    1. Na filmy potrzeba więcej czasu, bo jednak film od razu obejrzysz w całości i potrzebujesz te 2h, a przynajmniej tyle musisz, żeby napisać recenzję (chyba, że jest tak kiepski, że nie dajesz rady, ale to inna sprawa).
      Książkę możesz czytać na raty, parę stron przed snem, parę w czasie przerwy itd.

      I dlatego pierwszy raz się zdarzyło, że na blogu filmowym nie napisałam żadnej recenzji od 2,5 miesiąca, pustka, żadnej notki nie ma. A przecież u mnie z czasem nie ma tragedii, filmy oglądam, ale fragmenty, bo na całość brak czasu.

    2. Isadora – nie jestem przekonana do rozszerzania formuły, bo pasji mam sporo, boję się, że zrobi się misz-masz i blog straci swój charakter. Pozdrawiam!

      Angua – właśnie się zastanawiam dlatego, że pasji mam sporo i boję się „rozlezienia w szwach”. Faktycznie, przy ograniczonym czasie na daną pasję blog może „stygnąć” i mieć mniej aktualizacji, ale boję się, że jak zacznę pisać o książkach, blogosferze, mediach społecznościowych, odwiedzanych miejscach, spotkaniach z ciekawymi ludźmi i wielu innych rzeczach, to zgubię styl i osobowość tego bloga.
      Filmy wpadać tu będą raczej rzadko z podstawowego powodu – baaaardzo mało ich oglądam 🙂 Prasówka byłaby raczej z tych bardziej specyficznych, bo pewnie skupiona byłaby bardziej na wydarzeniach lokalnych + „soszjalmediowych”. Muszę to przemyśleć. Dzięki!

  4. Kochana, pisz o czym tylko chcesz i tak będziemy czytać. Jak możesz to pisz też o tych spotkaniach (oczywiście o tych, o których możesz) przecież w większości są to spotkania około kulturalne, warsztaty. Pisz o ludziach, o rzeczach które Ci się spodobały, rób zdjęcia, cokolwiek. Przecież tez jesteśmy ludźmi, a nie maszynami do czytania.
    Wiesz ja uwielbiam blog dziewczyny, która w postach zamieszcza tylko kilka zdań, czasami kilka słów, ale robi to w takich sposób, że chce się to czytać, chce się o tym myśleć.

    1. Agata Adelajda – czas zdobywam przez odmawianie sobie innych rzeczy. Ochotę mam, bo to zawsze inspiruje, dostarcza ciekawych tematów do przemyśleń i jest okazją do spotykania bardzo interesujących osób. Sposobnośc wynika z miejsca zamieszkania 😉 Ale generalnie mam nieodparte wrażenie – obserwując chociażby ogłoszenia pojawiające się w necie, że sposobności sporo różnorakich dookoła Polski jest, pewnie duża część z nas znalazłaby coś dla siebie.
      Jakoś dochodzę – ponownie – do tego samego wniosku, jaki miałam kiedyś. Im więcej się robi, tym bardziej doba się rozciąga 😉 Przypomniałam sobie czas, kiedy pracowałam od 8 do 12 h dziennie (w innej miejscowości, więc dojad między 50 a 90 min w jedną stronę), studiowałam zaocznie w mieście oddalonym o kilkaset kilometrów, uczyłam się angielskiego, którą to naukę odrabialam sprzatając biura szkoły językowej, byłam wolontariuszką w dwóch stowarzyszeniach, a do tego jeszcze sporo czytałam i spotykałam się ze znajomymi. Do dzisiaj jestem zaskoczona, że doba miała wtedy też 24 h 😉

      Jusssi – hm… dzięki za wsparcie, ja ciągle się zastanawiam na ile odchodzić od książek, ale jakaś tam wizja powoli się wyłania.

  5. Też miewam ten problem, szczególnie okresie sesji, kiedy przeczytam jedną, dwie, książki w miesiącu, a reszta co? Jest faktycznie problem – zostawić bloga żeby leżał i obrastał kurzem czy pisać zapchajdziury?

    Są dwa wyjścia:
    1. Pisać wspomniane zapchajdziury – czemu nie, jeśli są to fajne zapchajdziury? Jakiś stosik, jakaś fajna książkowa akcja, o której się dowiedziałaś, nowa strona internetowa, którą właśnie odkryłaś i która może zainteresować twoich czytelników. Z przyjemnością czyta się takie teksty „spoza serii”, potrafią wnieść dużo nowego, czegoś nauczyć, zwrócić na coś uwagę. Co innego, gdy co drugi dzień pisze się o pogodzie za oknem, albo jak to się nie chce czytać/pisać,/słuchać/żyć.

    2. Poszerzyć bloga o nową pasję, jak sama piszesz. Tylko tutaj możesz mieć ten sam kłopot, co z czytaniem. Bo na taki pasjonatorski post też trzeba mieć czas, sprawdzić, czy na pewno ma się rację, czy nie napisze się bzdury, czy to ma wewnętrzny sens. Np. staram się zamieszczać u siebie posty o Krakowie, ale każdy jeden wymaga taaakiej bibliografii, bo kiedy coś raz zawiśnie w internecie, już tam zostanie, więc muszę sprawdzić na 110% czy się jednak nie mylę.

    Ale tak mi się wydaje – twój blog to twój blog, więc możesz zamieszczać tutaj wszystko, co chcesz, zobaczysz, czy ci to leży, czy nie, ewentualnie coś zmienić lub wrócić do poprzedniej wersji. 🙂 A jak nie ma czasu na czytanie, to nie ma, tutaj nic nie zrobisz.

    1. Viv – dzięki za opinię. Ja tylko boję sie dwóch rzeczy – że blog mi się „rozejdzie” i straci charakter oraz że część stałych czytelników stwierdzi, że to już nie dla nich i odejdzie. Z drugiej strony oczywiście mogą dojść nowi stali czytelnicy, więc i tak mam zagwozdkę 😉

  6. Ja z kolei lubię przejrzystość i porządek, dlatego założyłam sobie drugi blog na moje krzyżyki, bo wiem, że nie wszystkich „krzyżowców” interesują książki i nie wszystkich „książkowców” interesują krzyżyki. Zresztą tak jest mi wygodniej. Każdy jest inny.
    Ale przecież to Twój blog, Twoje zmiany i Twoje wszystko tu. Działaj tak, jak Ci serce dyktuje. Podobno co 7 lat następuje zmiana w życiu człowieka – może to właśnie Twój czas? Czas na zmianę formuły bloga, zmianę pasji – kto powiedział, że przez całe życie ma być jedna i ta sama? Nie nudne by to było?
    Przyglądam się, kibicuję, świadomie nie oceniam i nie udzielam rad. Sama musisz zdecydować, czego chcesz od siebie, bloga, życia 🙂

  7. Rozszerzenie formuły bloga jest bardzo dobrym pomysłem. Sama najbardziej lubię zaglądać na te strony, których właściciele nie tylko zamieszczają recenzję, ale i wpisy dotyczące ich innych pasji. Nic na tym nie stracisz. Ci, którzy lubią Twoje teksty i tak tu zostaną. A może znajdziesz też nowych czytelników?

    1. Kalio – zmiany zmianami, ale Ciebie traktuję jako coś stałego w mym otoczeniu i tak bym chciała, by pozostało jeszcze dłuuuugo 😀 Wg tych „siedmiolatek”, to rok zmian przypada mi na przyszły rok, więc coś w tym może i jest 😉 Może tu na razie zostanie tak, jak jest, a na „swoim” zacznę w nowej formule.

      AnnRK – właśnie się trochę obawiam, że część osób stwierdzi, że nie jest to już blog „o książkach” i sobie pójdzie. Ale z drugiej strony będzie pewnie tak, jak piszesz – przyjdą nowi 🙂

  8. Pisz o czym masz ochotę. Ja wrzucam wszystko, co mnie interesuje. Coś dla ducha (książki), ciała (przepisy, for the body) i wyobraźni (postcrossing). Chociaż muszę przyznać, że ostatnio się zaniedbałam, bo jakoś nie mam czasu/siły. Ale jak mam ochotę to wrzucam w odpowiedni dział. Blog jest od dzielenia się z innymi swoimi pasjami. Kto powiedział, że musi być to tylko jedna pasja?

  9. No i ja również przyczyniłem się ostatnio do tego braku czasu – niedobry ja :/

    A ode mnie rada: nie skupiaj się tylko na recenzjach. Idzie koniec roku, więc zaczynają być na topie wszelkie podsumowania i przemyślenia. Wg mnie doskonały zapychacz, gdy brak notek z głębokim przekazem 🙂

    1. Kasia – nikt nie powiedział, tak sobie przyjęłam X lat temu i tego się do tej pory trzymałam mniej więcej ściśle. Mam ten problem, że jakoś mi się te pasje „gryzą” tematycznie i sporo ich jest, więc obawiam się utraty charakteru bloga.

      Fri2go – hahahaha, tiaaaa, bardzo wiele go zabrałeś, całą jedną godzinę 😛
      Akurat podsumowania to robię od tak dawna, że hej, zanim zaczęły być modne, to już u mnie były 😉 Przemyślenia też się pojawiają, chociaż może będzie ich więcej, zobaczymy.

Usuwane są wszelkie komentarze wulgarne, a także reklamy. Zdobądź się na odwagę podpisania swej wypowiedzi.