„Klaudyna w Paryżu” – Colette


Wydawnictwo: WAB, 2011

Oprawa: twarda z obwolutą

Liczba stron: 240

Moja ocena: 5/6

Ocena wciągnięcia: 5/6

„Klaudyna w szkole” – recenzja

*****

W czasie mego pierwszego literackiego pobytu w Montigny polubiłam zadziorną i zwariowaną Klaudynę. Tym razem splot okoliczności powoduje, że ojciec Klaudyny podejmuje decyzję o przeprowadzce do Paryża. Dla Klaudyny jest to ciężki cios, nie umie się przystosować, tak źle jej się żyje w mieście świateł źle, że rozregulowane nerwy wpędzają ją w chorobę.

Po długich kilku miesiącach Klaudyna powolutku wraca do życia. Zaczyna nawet wychodzić z domu, najpierw nieśmiało, potem z coraz większą ciekawością. Razem z ojcem jadą w końcu odwiedzić jego siostrę, u której poznają jej wnuka – Marcela. Tenże rówieśnik bardzo szybko zostaje towarzyszem Klaudyny, zwierzają sie sobie, otwierają swe serca, ale także dokuczają sobie i drażnią swe zmysły. Na scenę wkracza także ojcec Marcela – Renaud. Intrygujący mężczyzna, który swoją tajemniczością i lekką bezczelnością budzi zainteresowanie Klaudyny. Jednocześnie jego relacje z Marcelem są bardzo chłodne, ojciec i syn wyraźnie za sobą nie przepadają. Jak odnajdzie się Klaudyna w tym trójkącie?

Ten tom jest inny od pierwszego – mniej w nim podlotkowatego rozbrykania i młodzieńczego zachwytu życiem. Klaudyna troszkę dojrzewa, przeżyła mocno rozstanie z poprzednim życiem. Sporo tutaj przemyśleń dotyczących jej życia, tego, co się z nią dzieje etc. Klaudyna przeżywa pierwsze zauroczenie mężczyzną, niby taka oczytana i osłuchana, nowomodna, ale jednak niedoświadczona i w gruncie rzeczy mniej otwarta, niż jej samej się wydawało. Mamy tu też wątki dalszych losów jej przyjaciółek, których życie potoczyło sie bardzo różnie, często zaskakując Klaudynę i dając jej powody do różnorakich przemyśleń.

Jednocześnie – i paradoksalnie – to ciagle ta sama rozkoszna powieść! Te opisy relacji międzyludzkich, te wizyty towarzyskie, koncerty, podróże bryczką na gumach, kostiumy, rękawiczki, karczki i rozpacz nad ściętymi włosami. Uwielbiam takie klasyczne powieści wlaśnie za styl, za świat w nich przedstawiony, za urok tych opowieści.

Serdecznie polecam cykl o życiu tej wariatki, którą lubić można z jej wszystkimi zaletami i wadami. Urocze książki, pełne czaru dawnych lat. Czytam je z wielką przyjemnością! © Agnieszka Tatera

Reklama

12 myśli w temacie “„Klaudyna w Paryżu” – Colette

  1. O, proszę. Klaudyna! Jestem świeżo po lekturze pierwszego tomu i jestem pod wrażeniem- specyficzna bohaterka. Na pewno kiedyś sięgnę po kolejne tomy – z opisów wnioskuję, że zajmujące. Ciekawa jestem jak rozwinie się to wszystko (styl prozy, dzieje postaci…). Świetnie, że coraz więcej czytelników poznaje Colette.

    1. ZWL – będę, będę, ale nie tak zaraz, najpierw kilka innych książek 🙂

      Agnesto – a tak, czytałam Twój tekst 🙂 Ja jestem też bardzo ciekawa tego, co wydarzy się dalej, ale również innych książek Colette. Po skończeniu tego cyklu planuję porównać go z innymi książkami jej autorstwa.

  2. A ja jej strawić nie mogłam. Tak mnie irytowała ta Klaudyna, taka przemądrzała, taka głupiutka, taka „bidulka” i tak nieposkromiona. Dłuuugo ją czytałam, musiałam zrobić przerwę, bo psychicznie i nerwowo nie wytrzymałam. Jakimś cudem przebrnęłam cztery tomy.

  3. Znam tę pannę, miałam okazję poznać jej losy ze starego wydania książki, cztery części w jednym egzemplarzu, warto było pomęczyć wzrok nad mikroskopijną czcionką 😉
    Jej dziennik nadal zaciekawia, raczej nie wywołuje już takiego poruszenia jak w czasie wydania, choć swój urok ma 🙂

    1. Ktrya – no proszę, a ja jej kompletnie tak nie odbierałam. Owszem, śmieszyła mnie czasami swoimi zachowaniami, ale tak samo śmieszy mnie wiele bohaterek z tzw. klasyki. Czasy się zmieniły, zachowania również 😉 No, ale ten przypadek ukazuje tylko różnorodność odbioru każdej możliwej ksiązki.

      PS. Swoją drogą, to ciekawi mnie po co w takim razie przeczytałaś wszystkie cztery?

      Evita – zdecydowanie nie porusza w taki sposób, jak poruszała zaraz po publikacji, w końcu świat zmienił się diamentralnie.Jednakże urok tej lektury (i jak dla mnie bohaterki) jest na tyle duży, że z wielką przyjemnością czyta się ten cykl 🙂

  4. Cieszę się, że mój literacki odpowiednik [bo naprawdę jesteśmy niesamowicie podobne] zdobył Twoją sympatię i mam przy tym nadzieję, że sięgniesz po kolejne tomy cyklu. I w ogóle po inne książki Colette, która naprawdę zasługuje na uwagę. Jest już trochę zapomniana, może trochę nie na czasie, ale pisała pięknie i zajmująco…

    1. Klaudyna – oczywiście, sięgnę po resztę. Mam cztery tomy, a potem planuję upolować inne książki tej autorki i porównać je z opowieścią o Klaudynie. Częściowo jest pewnie nie na czasie, ale jednak sporo tematów, poruszanych w starych książkach jest ciągle aktualnych. Może inaczej się zachowujemy, może rzeczywistość jest inna, ale emocje wiele się nie zmieniają 🙂

Usuwane są wszelkie komentarze wulgarne, a także reklamy. Zdobądź się na odwagę podpisania swej wypowiedzi.

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s