„Gangster. Prawdziwa historia agenta FBI, który przeniknął do mafii” – Joaquin „Jack” Garcia, Michael Levin


Wydawnictwo: Znak Literanova, 2011

Oprawa: miękka

Liczba stron: 293

Moja ocena: 4/6

Ocena wciągnięcia: 3,5/6

*****

„Gangster” to rzeczywista historia agenta FBI Joaquina Garcii, który przez prawie dwa i pół roku był tajnym agentem inwigilującym jedną z pięciu najpotężniejszych rodzin mafijnych w Nowym Jorku – rodziny Gambino. Jack został tajnym agentem, bo uważał, że jego wygląd nie służy skojarzeniu go z FBI. Bo kto pomyślałby, że agentem jest facet ważący między 140 a 170 kg, kubańskiego pochodzenia? I to – razem z umiejętnością gry aktorskiej oraz szybkim myśleniem – pozwoliło mu dostać się w szregi mafii. Doszedł niewiarygodnie daleko – pod koniec sprawy miał być zaprzysiężony na pełnoprawnego członka Costa Nostry! Jakie to mogło dać możliwości! Wprowadzanie kolejnych agentów zarówno do rodziny Gambino, jak i pozostałych czterech rodzin. Może wręcz jednoczesne zakończenie istnienia wszystkich nowojorskich rodzin mafijnych? Jednak nagle kierownictwo FBI podjęło decyzję: zamykamy sprawę, aresztujemy wszystkich, któych możemy aresztować teraz i to koniec! Wyobraźcie sobie wściekłość Joaquina i jego rozczarowanie, że przy tak dobrym prowadzeniu sprawy zostaje ona nagle zamknięta!

Wzbudzić zaufanie w gangsterach nie jest łatwo. Przed rozpoczęciem sprawy Joaquin musiał odbyć „szkołę mafijną”. Uczył się jak się ubierać, zachowywać, jak wyglądać, zamawiać i płacić w restauracjach, witać, jakie są zasady działania mafii, jak oszacować wartość diamentów, zegarków etc. Kurs obejmował nawet najdrobniejsze szczegóły, ale pozwolił Joaquinowi bardzo dobrze przygotować się do pełnienia roli Jacka Falcone, gangstera, który przybył do Nowego Jorku i chce tam rozkręcić biznes.

Powoli, jednak skutecznie Joaquin posuwał się do przodu. Kolejni mafiozi postanawiali mu zaufać, zostać „przyjacielem” capo Grega DePalma. Greg zaufał mu w pełni – dawał mu zadania, opowiadał o planach, chciał wprowadzić go oficjalnie w szregii mafii. Jak bardzo rozczarował się w momencie, gdy na procesie dowiedział się, kim naprawdę jest Jack Falcone!

Oprócz tej sprawy mamy także okazję poznać – w postaci wstawek między rozdziałami – inne przypadki, w których Joaquin Garcia pełnił rolę tajnego agenta. Pomagał w rozpracowywaniu np. terrorysty, handlu bronią, podrobionymi dolarami, papierosami. Zdecydowanie miał bardzo ciekawe życie zawodowe, które jednocześnie jednak było zagrożeniem dla jego życia i zdrowia oraz narażało na szwank jego życie rodzinne (dnie spędzane na pracy, częste wyjazdy etc.).

Poznanie pracy tajnego agenta FBI „od kuchni” jest bardzo interesujące. Były jednak dwie sprawy, które spowodowały, że niezbyt dobrze czytało mi się „Gangstera”. Pierwszą są właśnie te dodatkowe sprawy kryminalne traktowane jako „przerywniki”. Uważam, że nie były one potrzebne w tej książce, burzą harmonię, wprowadzają zbytnią ilość bohaterów i zdarzeń. Drugą sprawą jest styl – niby prosty i fajny, ale kompletnie nie wciągnęło mnie czytanie tej ksiażki. Mimo tego, że jest interesująca, to jednak nie poczułam, że czytanie sprawia mi przyjemność. Może to wina tego, że pisał ją ktoś inny, a nie sam Joaquin? Rozumiem, że on może nie miec talentu literackiego, jednak mam nieodparte wrażenie, że Michael Levin nie pomógł tej książce być „przyjazną dla czytelnika”.

„Gangstera” polecam wszystkim wielbicielom filmów gangsterskich i kryminalnych, będziecie mieli okazję poznać zarówno, jak to jest być agentem FBI, jak i gangsterem!

Książkę otrzymałam do recenzji od portalu „Lektury reportera”

15 myśli w temacie “„Gangster. Prawdziwa historia agenta FBI, który przeniknął do mafii” – Joaquin „Jack” Garcia, Michael Levin

    1. Pablo – 🙂 Podesłać w prezencie? 😀

      Miqaisonfire – ona jest generalnie niezła, tylko mogłaby być lepiej napisana 😀 Również pozdrawiam! Ja całkiem „świeża” jestem i jeszcze się gubię w kwestiach: co, jak, gdzie 😉

  1. Ty pomyśl, jak rewelacyjnym agentem musi być facet między 140 a 170 kg (kubańskiego pochodzenia nie liczę), żeby się ukryć np. w zagajniku z cienkimi brzózkami, o byle bagażniku od małego fiata nie mówiąc:D

    1. Zacofany – ej no, a gdzie ty w Nowym Jorku zagajniki z brzózkami widzisz? I gangsterów jeżdżacych małym fiatem? 😉 Widzę,że zaimportowałeś gangstera do Polski 20 lat temu :p

        1. Cosa Nostra w NY raczej w parkach nie bywa. Jadają w najlepszych restauracjach, nie zamawiają pizzy na wynos 😉 No i jeżdżą ponoc hummerami, więc miejsce pewnie by było 😀

          1. Zupełnie niepotrzebnie mnożysz problemy:) Dla niepoznaki mogli urządzać zebrania pod płaszczykiem urodzin w Makdonaldzie (to akurat ten agent by się nadał na tego ich klauna:P) i spacerować po parku, żeby zastrzelić jakąś niewinną ofiarę podczas joggingu:P

            1. Hihihihihi… Ale to takie ciekawe jest prowokować Cię do dyskutowania 😛
              Prawdziwy mafiozo nie musi się zniżać do Makżarcia, żeby się kamuflować. A zresztą – jak wynika z książki – nie muszą się kamuflować, władze wiedzą kto, ale nie wiedzią, jak ich złapać 😉 A park odpada, bo oni tylko restauracje lubią ;p

  2. Już od pierwszych zdań Twojej recenzji zastanawiałam się właśnie co Ci się nie do końca podobało w tej książce, bo fabuła jest rzeczywiście fascynująca.

    Niestety rozumiem Cię doskonale. Zdarzyło mi się już czytać tego typu biografie, w których autor pomimo świetnej historii, której wydawałoby się nie sposób zepsuć, jednak to czyni.

    Szkoda, wielka szkoda. To mogła być naprawdę genialna pozycja.

    Pozdrawiam 🙂

Dodaj odpowiedź do Agnieszka Tatera Anuluj pisanie odpowiedzi