Wydawnictwo: Mag, 2011
Oprawa: twarda
Ilość stron: 708
Moja ocena: 5,5/6
Ocena wciągnięcia: 5/6
*****
Science-fiction jest światem dla mnie nowym. Może w dzieciństwie coś związanego z tym gatunkiem czytałam, ale niezbyt pamiętam. Przez lata odstraszały mnie skutecznie wizje dziwnych maszyn, technologii i broni. Aż w końcu świadomie zdecydowałam się sięgnąć po tzw. lekkie SF, czyli „Wyprawę łowcy” trojga autorów (TUTAJ). Zaintrygowana taką lekturą, postanowiłam przeczytać coś jeszcze. Wybór padł na polski debiut Paolo Bacigalupiego. Ostrzegam – będzie długaśnie, bo i książka długaśna i bogata w treści 🙂
Wydawnitwo Mag postanowiło wydać twór nietypowy: w jednym egzemplarzu umieszczono zbiór opowiadań oraz powieść. Zastanawiałam sie (nawet jeszcze na początku czytania), jak to w praktyce wyjdzie, jakie będzie odczucie czytelnika. Teraz wiem – dla mnie jest to ok 🙂
Bacigalupi funduje nam niesamowitą wizję przyszłości. Powiedzcie no, młodzi i odrobinę starsi ludzie – jak często zastanawiacie się nad przyszłością i czy zdarza sie Wam myśleć, jak Wasze decyzje wpływają na świat? Przyznaję, że o ile zdarza mi się całkiem często myśleć o przyszłości, to jednak myślę o swojej przyszłości. A decyzje podejmowane przeze mnie również analizuję przez swój pryzmat. Może dlatego, że nie mam dzieci? Może to zmienia widzenie świata? Bo jednak nie zastanawiam się długofalowo nad tym, czy powinno się walczyć o taką czy inną sprawę, przynajmniej mało kiedy.
I dlatego też jeszcze większe wrażenie zrobiła na mnie wizja przyszłości, jaką autor zaserwował w swoich utworach. Oczywiście, nie jest powiedziane, że tak potoczą się losy ludzkości, w końcu to czysta fikcja literacka oraz wyobraźnia autora, ale mimo tego daje do myślenia. Dlaczego?
Otóż mamy okazję poznać świat, w którym żywność modyfikowana genetycznie to jedyna rzeczywistość, jaka jest znana. Resztę roślin (a i sporą część zwierząt) wykończono przez przeprowadzanie właśnie prób genetycznych, które swą nieudolnością doprowadzały do powstawania epidemii, plag robactwa itd. Świat, w którym zasoby naturalne już właściwie nie istnieją, podstawowym środkiem transportu są statki oraz rowerowe riksze, a komputery obsługuje się poprzez pedałowanie. Świat, który ponownie skurczył się z „globalnej wioski” do maleńkiej okolicy dookoła każdego człowieka, bo podróżowanie jest niezmiernie trudne i kosztowne. W którym spora część świata wyginęła dzięki epidemiom oraz zalaniu przez oceany. Gdzie pojawiają się genetycznie modyfikowani ludzie, stworzeni tylko do pracy i służenia innym.
Inna wizja, to wizja nieśmiertelności. Społeczeństwo, które zdecydowało się na chemiczne, nieskończone wydłużanie życia. Ludzie żyjący wygodnie w wieżowcach wysoko ponad Nowym Jorkiem zalanym przez wodę. Ludzie, którzy mogą poświęcić kilkadziesiąt lat na próby orkiestry, by zagrać coś w nieziemski sposób. Przecież mają czas… Ludzie, którzy nie potrzebują dzieci, bo przecież żyją wiecznie. Nie mogliby się zresztą rozmnażać, przecież doprowadziłoby to do przeludnienia. A mimo wszystko niektórzy decydują się poświęcić nieśmiertelność, by jednak urodzić dziecko. Jak to się kończy?
W innym opowiadaniu poznajemy z kolei świat totalnie wyniszczony, na którym nie przeżyło nic, oprócz ludzi. Nie ma flory i fauny. Ludzie spędzają czas na graniu w gry komputerowe i innych rozrywkach. A żywią się na przykład… piaskiem. Robią ze swoim ciałem, co tylko im przyjdzie do głowy. Jednak coś utracili. Nie zdają sobie z tego sprawy do czasu, gdy nagle zdarza się coś niewiarygodnego – znajdują żywego psa! Jak przetrwał? Czym się żywił? I najważniejsze – co z nim zrobić? Może jednak nauczy ich od nowa współżycia, miłości, czułości?
Mieliśmy zamiar amputować jej kończyny na weekend, żeby spróbowała tego, co zrobiła mi na ostatnim urlopie. To była nowa moda z L.A., eksperyment, pozwalający poczuć się bezbronnym.
Nie ma co wymieniać wszystkich wersji światów, które stworzył autor. Zamiast tego należy się tylko zachwycać – niesamowita, bogata wyobraźnia i zdolność tworzenia zarówno ogólnych, jak i drobiazgowych wersji różnych systemów, krain, społeczeństw. Na mnie zrobiło to naprawdę duże wrażenie. Język, którym operuje autor jest wyważony, bez emocji i wykrzykników, jednocześnie bardzo dobrze podkreślający ważne tematy podejmowane zarówno w opowiadaniach, jak i powieści.
Bo tematów przewija się tutaj mnóstwo. Jest genetyka, ekologia, polityka, relacje społeczne, miłość, przyjaźń, rodzina, zarządzanie zasobami naturalnymi, sterowanie rozrodczością, tworzenie istot-zabawek, rzeczywistość wirtualna i dziesiątki innych tematów, które już pojawiają się w naszym życiu, na razie często jako eksperymenty. I dlatego całość jest tym bardziej przejmująca!
Mówisz, że cheshire’y to szkodniki, i to jest prawda. Paru bogatych klientów z obsesją na punkcie Lewisa Carrolla i nagle wszędzie ich pełno, krzyżują się z pierwotnymi kotami, mordują ptaki, wyją po nocy, ale co najważniejsze, ich potomstwo to czyste, najprawdziwsze cheshire’y.
Autor operuje – jeżeli mogę to tak nazwać – „ostrym piórem”. Nie boi się nas przerażać, szokować, złościć czy wzruszać. A robi to zawsze niezmiernie pomysłowo i barwnie. Bo gdzie jeszcze możemy na przykłąd zobaczyć koncert wykonany przez dwie dziewczynki z użyciem ich zmodyfikowanych ciał? Czy rosnące domy-rośliny?
Rosła na mineralnych siatkach, budując swój własny szkielet, a potem pokrywając go celulozową skórą. Potężne i grube infrastrukturalne korzenie wbijały się rozgałęzieniami coraz głębiej w zieloną, żyzną glebę Kotliny Syczuańskiej. Czerpała substancje odżywcze i minerały z gleby, słońca i brudnej wody Bing Jiang, chłonąc zanieczyszczenia równie łapczywie jak przefiltrowane przez kłęby węglowej mgły słońce.
Bohaterowie to zresztą kolejny mocny punkt tego autora. Jest ich niesamowita paleta, są bardzo różnorodni i zaskakujący. Jest ich tak wielu, że mamy okazję podążać za dziećmi, dorosłymi, starcami, kobietami, mężczyznami, bogatymi, biednymi etc. A każdy bohater ma to „coś” w sobie, nie ma tam postaci mdłych, nieciekawych, bez „ikry”. A co jest dużą zaletą – nie gubimy się w nich, bo w powieści oraz każdym opowiadaniu jest jasno określona rzeczywistość i jej bohaterowie. Autor dodał również mały smaczek dla uważnych czytelników – niektórych bohaterów można odnaleźć w więcej, niż jednym opowiadaniu. Całość – zarówno opowiadania, jak i powieść – jest dopracowana, refleksyjna, pełna przenikliwości. Bacigalupi świetnie sobie poradził zarówno z krótkimi opowiadaniami, jak i z dosyć długą (ponad 400 stron) powieścią, co dobrze świadczy o jego talencie.
Chociaż przyszłość ukazana w tych utworach mnie przeraża i za żadne skarby nie chciałabym w takich światach żyć, to opowiadania i powieść bardzo mi się podobały! Uważam, że jest to kawał naprawdę dobrej prozy, stworzony bardzo umiejętnie, intrygująco, wciągająco. Polecam!
Zastanawia się, czy w przeszłości naprawdę było lepiej, czy rzeczywiście istniał ów złoty wiek, napędzany ropą i techniką. Czasy, kiedy rozwiązanie każdego problemu nie rodziło następnego.
Dla mnie ta książka, to ABSOLUTNY, totalny i najważniejszy must have:) Mam zamiar sobie ją zakupić w najbliższym czasie:) (Mag ponoć wysyła białe kopie tylko).
Swoja drogą rozłożyłaś tą ksiązkę na części pierwsze:D
Cieszę się, że to taki absolutny „must have” 😀 Mogę więc za czas bliżej nieokreślony spodziewać się Twoich wrażeń z lektury, a to mnie bardzo cieszy. Na Allegro widziałam za 38 zł chyba, a biorąc pod uwagę, że to twarda oprawa i jakby 2 książki w jednej, to cena już bardzo niezła 😉
A czy tylko białe kopie – okaże się niedługo 🙂
Nie mój drogi, nie rozłożyłam na części pierwsze. Tego jest dużo, dużo więcej, jakbym chciała wszystko opisać, to by wyszła broszura 😀 Bardzo bogata w treści książka.
Nom już ją wertowałem i rzeczywiście warto ją kupić:) Dumnu jestem z Ciebie że tak świetnie się zlałaś z fantastycznym światkiem:)
🙂 Zobaczymy, jak będzie dalej. Na razie obydwie książki SF, które czytałam, to raczej lekkie i średnie SF, bez przesadnego zalewu technologii itp. spraw. Ale też jestem z siebie troszkę dumna 😉
A ja ją właśnie ostatnio dostałam, od MAGa właśnie, zupełnie niespodziewanie, nie wiedząc nawet co to takiego ;D. Zastanawiam się teraz czy to aby na pewno moja bajka…
O proszę, zrobiono Ci niespodziankę! 🙂 Nie wiem, na ile jest to Twoja bajka. Możesz spróbować – czy to z opowiadaniami, czy z powieścia i sprawdzić 🙂
Ano, potem długo myślałam nad tym dlaczego i skąd. Ale potem się zorientowałam, że przecież to ta sama Pani od promocji co w Nowej Prozie, więc widocznie mają wspólną bazę albo zostałam wpisana do obydwu, nie mam pojęcia :D.
Spróbować spróbuję na pewno, tylko kiedy? 😀
Ta książka to pozycja, którą zdecydowanie muszę przeczytać 😀 Świetna recenzja, jak zwykle 😉
O, planuję tę książkę, już o niej pisali na blogach z fantastyką. Ciesze się przogromniasto, że poszerzasz swoje horyzonty o nowe rejony :
No, seria „Uczta Wyobraźni” zobowiązuje 🙂
Izusr – kiedyś znajdziesz czas, nie martw się 😉
Enedtil – 🙂 Czytaj, czytaj, ciekawi mnie Twoje zdanie.
Kornwalia – 😀 Mnie również cieszy przełamywanie mych barier czytelniczych!
Agnes – a widzisz, ja tej serii wcześniej nie znałam. Jednak już sobie zamówiłam to i owo 😉