„Początek nieszczęść królestwa” Robert Foryś


Wydawnictwo: Fabryka Słów, 2010

Oprawa: miękka

Ilość stron: 312

Moja ocena: 3,5/6

Ocena wciągnięcia: 3,5/6

*****

Sama zamówiłam tę pozycję do recenzji, z opisu wydawała mi się ciekawym kąskiem. Zabrałam ją ze sobą na drogę powrotną do Polski, skończyłam już po powrocie. I może to wpłynęło na mój odbiór?

Rzeczpospolita Anno Domini 1649. Skrwawiona przez Chmielnickiego tli się niczym beczka prochu.

Ioannes Casimirus Rex. Albo raczej Initium Calamitatis Regni!

Ojczyzna? Ot, postaw czerwonego sukna, a każdy drze do siebie, by w garści na karmazynowy płaszcz zostało. Ale Tajna Kancelaria czuwa!

W sekretnej wojnie agentów nie ma reguł. Tu tylko śmiałych cenią. I nieważne, czy przyjdzie podrzynać gardła, podpisać krwią diabelski cyrograf, czy podstępem uwieść sukuba. Liczy się dobro królestwa! Rzeczpospolita musi trwać!

W oplecionej pajęczyną spisków Warszawie porucznik Joachim Hirsz, instygator królewski, musi stawić czoła prawdziwie demonicznej intrydze.

Prawda, że brzmi ciekawie? Ale niestety nie wciągnęła mnie ta historia. Bardzo lubię powieści historyczne, więc może miałam zbyt wysokie nadzieje. A może ten brak wciągnięcia spowodowany był faktem, że książkę czytałam na lotniskach i w samolotach, a tylko końcówkę w domu na kanapie? Sama nie wiem dlaczego miałam taki, a nie inny odbiór. Generalnie pomysł sam w sobie jest ciekawy, ale wykonanie pozostawia sporo do życzenia. Postacie nie są do końca dopracowane, królestwo o którym mowa w tytule jest niezbyt ważnym wątkiem całości, głównie wybija się wątek sensacyjny. Nawet elementy fantastyczne nie są rozwinięte tak, jak potencjalnie mogłyby być. A na dodatek – co najbardziej mnie męczyło – książka jest jakby chaotyczna, pojawiają się różności nie wiadomo skąd i po co. Jakby całość nie miała być jedną, spójną opowieścią. Te wszystkie zarzuty pojawiają się zresztą i w innych recenzjach. Od siebie mogę dodać, że doprowadzało mnie do szału przedstawienie kobiet – same dziwki, nieważne czy chodziło o kochanki możnych, czy nawet przedstawienie zakonnic i królowej – oraz olbrzymia ilość opisów scen erotycznych. Ileż można! Mam wrażenie, że  te wszystkie opisy wyglądu kobiet oraz samych aktów seksualnych zajmują 1/4 książki.

Przechodząc do pozytywów – pomysł sam w sobie niezły, język całkiem barwny, iskra potencjalnie jest. Jeżeli tylko autor popracuje nad stylem i spójnością, to wróżę niezłą przyszłość 🙂

Przepraszam za lakoniczność, ale po pierwsze mam kryzys w pisaniu recenzji, muszę się troszkę zmuszać do odwiedzin na blogu, a po drugie niedługo wybije północ, ja mam remont w domu, wrażeń wiele, spaaaać 🙂

Reklama

9 myśli w temacie “„Początek nieszczęść królestwa” Robert Foryś

  1. A ja za fantastyką historyczną nie przepadam, a niedopracowana ostatnio mnie drażni. Tak że książkę raczej sobie odpuszczę. I szybkiego wyjścia z kryzysu życzę, mam nadzieję, że minie, kiedy się porządnie wyśpisz.:)

  2. No czasem tak bywa:) Choć swoją drogą to ja i tak podziwiam tych co robią te opisy z tyłu książki – czasami istne arcydzieła, a w środku „pustka”.

    1. Kalio – całe szczęście, że przejściowe 🙂 Tak, jak i kryzysy czytelnicze!

      Moreni – Ja się wysypiam, to raczej emocje „popowrotowe”, remont i nagle zbyt duży wybór książek dookoła 😉 A ja nawet lubię fantastykę historyczną, fantastykę generalnie i powieści historyczne generalnie 😉

      Aneta – Dokładnie! I na odwrót – czasami książka perełka, a opis dno :/

  3. Kusi mnie ta książka już od dawna. Fantastykę z motywem historii w tle lubię nawet bardzo. Po przeczytaniu recenzji dylemat mi pozostał:)

    Kryzys, jak każdy, minąć musi, a póki trwa, niech trwa, bo nic innego robić nie potrafi;)

    Co do opisów z tyłu, to Fabryka potrafi je robić wręcz mistrzowsko! Patrz np: Wędrowycz:)

  4. Już nawet nie chodzi o to, czy notka wydawnicza zachęca, czy odstrasza, ale wiele razy zdarzało mi się przeczytać w niej o wątkach, których w samej książce nie było. 😉
    Pozdrawiam serdecznie!

  5. Och, u Ciebie też remont! Więc łączę się w bólu, bo u mnie co prawda wczoraj się skończyło, ale póki co nie mogę się odnaleźć. W domu totalny bajzel, wszystko leży nie tam gdzie powinno, a dziś przez cały dzień szukałam ładowarki do telefonu, która rozpłynęła się w powietrzu. W końcu się co prawda znalazła, ale ile ja nerwów straciłam :/

Usuwane są wszelkie komentarze wulgarne, a także reklamy. Zdobądź się na odwagę podpisania swej wypowiedzi.

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s