Co mówią: blogerzy


Jakiś czas temu wrzuciłam filmik „Co mówią: blogerki”, który został przez Was dobrze przyjęty. Dzisiaj pozwolę więc sobie na wrzucenie drugiej wersji, czyli „Co mówią: blogerzy”. Zobaczymy, jak Wam się spodoba męska wersja 😉

Mnie osobiście bardziej podobał się pierwszy film. Może dlatego, że dotyczył reprezentantek mej płci, może dlatego, że więcej jednak znam blogerek, niż blogerów. Ale obydwa moim zdaniem gwarantują fajną rozrywkę.

Po weekendzie we Wrocławiu jestem ledwo żywa, ale było zacnie 🙂 Zdam relację niedługo!

11 myśli w temacie “Co mówią: blogerzy

  1. Sorry, ale po 2 min wyłączyłem; ani to śmieszne, ani ciekawe, ani jakiekolwiek. Staram się jakoś złapać klimat, w którym od jakiegoś czasu podążasz, ale nie mogę 🙂

    1. Jarek – no cóż ja Ci mogę napisać 😉 Czy ktoś to uważa za śmieszne, czy nie, to już mocno kwestia indywidualna.
      A co do klimatu, to może to wynika z tego, że Twój jest ciągle mocno „książkowy”, a mój mniej? Ten filmik pokazuje ogólne trendy w b(v)logosferze, zjawiska i zachowania, które się pojawiają, żarty „branżowe”. Dosyć szeroki kontekst. Mnie coraz bardziej interesuje to, co się dzieje ogólnie dookoła, zarówno między blogami, jak i w social mediach, i to też wypływa na blogu.

  2. Każdy podchodzi w swój indywidualny sposób do tego filmiku, dla mnie jest naprawdę dobry. Widać, że nie każdy „czuje czaczę” w tym filmiku.

    1. Rozwados – o tak, tutaj percepcja będzie bardzo indywidualna, bo zależy nie tylko od postrzegania samego siebie jako blogera, osadzenia w kontekście, poczucia humoru etc.
      Dla mnie lepszy był ten o blogerkach, ale zapewne wynika to właśnie z tego, że ciut lepiej znam ten światek, niż np. świat vlogerów.

  3. aaaa uprzedzając Twoją Aga odpowiedź (pewnie podpobną do tej dla Jarka) dodam, że cały ten szum blogowy, robiony przez – właśnie nie wiem kogo – bo nie ogólnie blogerów, gdyż ja w tym nie uczestniczę – mnie trochę zniechęca. Bloga zakładałam dla siebie, miał za zadanie pomóc mi „wyrzucać” z siebie emocje związane z książkami (między innymi) a wszystkie te, że zacytuję „trendy w b(v)logosferze, zjawiska i zachowania, które się pojawiają, żarty “branżowe”. Dosyć szeroki kontekst. (…) social mediach” sprawiają,że mnie mdli;/ Wieje sztucznością jakąś, a ja czuję się, że (znowu) robię coś „pod dyktando” ;/ i według zasad;/
    Pewnie za chwilę usłyszę, że należę do jakiejś kategorii dziwnych blogerów, albo co gorsza, że jestem jedyna (nie zdziwi mnie to) – ale akurat taka opinia ucieszyłaby mnie, bo nie jestem owcą;/
    No nie czuję tej czaczy;/

    1. Moni – co do filmu o blogerkach, to odpisałam tam. Dlaczego uważasz, że ktoś ma za dużo czasu? Bo robi taki cykl? To samo można powiedzieć o nas – mają za dużo czasu, to piszą coś o książkach. Każdy prowadzi b(v)loga w taki sposób i o tym, na co ma ochotę, nie widzę w tym nic złego. No, włączyłyby mi się bariery przy blogach traktujących o przemocy, instruujących jak robić bazookę czy też o najlepszych metodach na to, by się otruć 😉

      Zdecydowanie nie jesteś jedyna. Więcej osób bloguje bez oglądania się na szerszy kontekst, niż tych, którzy lubią wychodzić ze swojego kąta i sprawdzać, co kryją inne kąty. Jeżeli prawdą jest to, że mamy 2 miliony blogów w Polsce, a 2% z nich jest tak naprawdę aktywnych, to wychodzi 40 000. Z tych 40 000 pewnie 39 000 to są blogerzy, którzy skupiają się na sobie i swoim blogu, a te 500 to takie osobniki, jak ja i reszta grupy. To my jesteśmy więc mniejszością, a przynajmniej ja tak uważam.
      Co do „szumu” – można w nim nie uczestniczyć i tyle. Przecież nikt nikogo nie zmusza do czytania notek, które nie dotyczą interesujących go tematów czy podążania za tym, o czym piszą inni. Nadal możesz czytać tylko recenzje, pisać o książkach i nie robić nic innego. Masz taką ochotę i tyle, nie widzę problemu. Nie zamierzam pisać, że jesteś dziwną blogerką, bo chyba już jasno pokazałam, że nie. Lubisz prowadzić tak bloga, Twoja wola. Ja lubię tak, moja wola. Chłopaki kręcą filmy z taką koncepcją, ich wola.
      Tyle, że „szum” nie zniknie, na to bym się nie nastawiała. Każda grupa społeczna – szczególnie gdy się rozrasta i nabiera siły – jest coraz częściej analizowana, dyskutuje się o niej, robi różne analizy, zestawienia etc. Może Ci się to wydawać sztuczne, na to nie ma nikt wpływu oprócz Ciebie, bo to przecież Twoje postrzeganie sprawy. By tego uniknąć wystarczy Ci pozostać w gronie książkowym, a u mnie omijać notki, które o książkach nie są. Powinno załatwić sprawę.

      1. Ja właśnie nie czaję szumu, zlotów, ciągów, zlepków, debat, spotkań etc… W większości blogerzy to ludzie, którzy piszą o tym, że są, że są fajni, że to jest fajne, że są i że fajnie, że inni to widzą, bo też są fajni. Coś w tym stylu. Przeglądałem trochę blogów w związku z moim udziałem w konkursie na „Blog Roku”. I co? Nico! Na tych tysiącach stron nie ma po prostu nic. I tu moja uwaga Aga, ale nie obraź się, please, bo to w dobrej wierze – odkąd wkręciłaś się w to wszystko, nie mogę tutaj poczytać o książkach i o tym, co fajnie kiedyś robiłaś, tylko czytam relacje typu „jestem, bo jestem i jest fajnie”. Czyli – od jakiegoś czasu mam tu przed oczami nic. Mam nadzieję, że wrócisz do pisania O CZYMŚ. Wierzę w to.

        1. Nie mam się o co obrażać, wyraziłeś swoje zdanie, Twoje prawo. Ja się z nim nie zgadzam, też moje prawo.

          Co do tego „co robiłam fajnie” (swoją drogą, to niezbyt wiem, o co chodziło w tym punkcie), to niestety muszę Cię rozczarować – nie będzie tu już (przez czas bliżej nieokreślony) tylko recenzji. Będą wpisy różne, bo tak czuję, tego potrzebuję. Przykro mi, że uważasz, że piszę o niczym, no ale cóż, nie zamierzam postępować wbrew sobie. A ja czuję, że piszę o czymś, niekoniecznie trafiającym w Twój gust.

Usuwane są wszelkie komentarze wulgarne, a także reklamy. Zdobądź się na odwagę podpisania swej wypowiedzi.